Kajzerek: “Last Dance” dla kogoś, kto znał wyłącznie opowieści

3
fot. Netflix/ESPN

Moja koszykarska biblioteczka ma kilka tytułów, które opowiadają m.in. historię NBA lat 90. Gdy masz wyłącznie wyobrażenie pewnych zjawisk, jakie wówczas zachodziły w NBA, to skonfrontowanie ich z obrazem, który przedstawił “The Last Dance” staje się jak wycieczka rollercoasterem. Odnosisz wrażenie, że zdołałeś pewne rzeczy przetworzyć i twoja wyobraźnia jest na tyle elastyczna, że namalowałeś w głowie realny obraz zdarzeń opisywanych m.in. przez Billa Simmonsa, Sama Smitha czy Rolanda Lazenby’ego. Potem dostajesz pracę wykonaną przez Jasona Hehira i urządzasz sobie zabawę na swój własny użytek.

Na przestrzeni ostatnich tygodni słyszałem wiele głosów niezadowolenia, czego rzecz jasna mogliśmy się spodziewać po produkcji, wokół której narosły tak ogromne oczekiwania. Zrobilibyśmy dokumentowi ogromną krzywdę, gdybyśmy zaczęli go rozpatrywać zero-jedynkowo. Twój staż jako fana ligi odgrywa ważną rolę, gdy odpalasz Netflixa. Dla ludzi z mojego pokolenia, urodzonych w latach 90., opowieść o Chicago Bulls i Michaelu Jordanie była przede wszystkim lekcją historii z nauczycielami, jakich moglibyśmy sobie wymarzyć.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułGra Draftowa: Marcus Camby z nr 77
Następny artykułKoronalokaut: LeBron dalej na czele optymistów wznowienia sezonu. Nowi ludzie w managemencie Knicks

3 KOMENTARZE

  1. Moi koledzy rocznik 79 i starsi których bum NBA w latach 90 pochłonął bez reszty są zafascynowani. Nie szukają w tym serialu tego czego my, trochę geek-owie nba(bo tak określam czytelników 6 gracza). Dla nich jest to wspaniały powrót do przeszłości, do wspomnień, do emocji… byśmy nie mieli Facebooka ani innych mediów społecznościowych które pozwoliły nam wtedy w wieku lat 18 poznać drugie dno. Wspaniały tekst i cieszę się że mimo swojej wielkiej wiedzy podszedłeś w ten sposób do tematu! My chcemy nadal wierzyć, że Michael Jordan to najlepszy sportowiec na świecie jaki kiedykolwiek stąpał na parkiecie. Dlatego tak bardzo podoba nam się Last Dance…

    0