Między Rondem a Palmą (875): Jerry Desery

13
fot. Oskar Pilch

Dziś w Palmie rozmawiamy o dwóch pierwszych odcinkach “The Last Dance”, konflikcie Jerry’ego Krause ze Scottie’em Pippenem i miejscu Michaela Jordana w tym wszystkim.

[wpdm_file id=895] 

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułDniówka: Pierwsze odcinki „The Last Dance” i najbardziej nielubiany człowiek w Chicago
Następny artykułGra Draftowa: Melo z przedostatnim pickiem pierwszej rundy

13 KOMENTARZE

  1. Ta Palma najlepiej pokazuje, dlaczego Maciek nie powinien się obrażać, tylko obejrzeć dokument, bo słabo (jak nigdy) pamięta historie tamtych sezonów, ot choćby kontuzję Pippena, o której próbował kilka razy mówić Znyk. Historia dotyczy tego co się działo przed sezonem 1997/1998, a nie po nim, gdy został wolnym agentem. Zamiast poddać się operacji w czerwcu 1997 i być gotowym na start sezonu, poddał się celowo (o czym sam mówi) w październiku 1997, przez co stracił połowę sezonu, na dodatek w jego trakcie domagając się wymiany i mówiąc, że więcej w Bulls nie zagra.

    Podobnie z Krause. Rozumiem, że najlepiej by bylo, gdyby to Jordan był czarnym charakterem, ale są granice naginania rzeczywistości. Krause przed sezonem 1997/1998 chciał rozbić team, który wygrał 2 mistrzostwo z rzędu i zatrudnić Floyda. Jak właściciel przedłużył o rok kontrakt Jacksona to Krause powtarzał publicznie, że nawet jak wygra 82 mecze, więcej Byków nie poprowadzi. I wbrew temu co myślisz nie oglądawszy dokumentu, a co próbował tłumaczyć Znyk, jest oddawane Krause to co być powinno za zbudowanie drużyny, odkrycie Pippena, jaja przy wymianie Oakleya itd. I wiele innych, prawdziwych historii. A teraz wyobraźmy sobie, że to GM druzyny Lebrona rozwala mu drużynę po 2 tytule mistrzowskim, każe iść precz, wyrzuca trenera, chce wymieniać 2 najlepszego gracza. Drużynę, które nie zdążyła nawet przegrać. A jak przykład Lebrona zły to weźmy Warriors, którzy po x tytule handlują Klayem, spuszczają na drzewo Draya i zastępują Kerra jakimś kumplem od łowienia ryb GM-a. Na pewno spotkałoby się to z uznaniem za wcześniejsze dokonania GM-a, wybory w drafcie. Niewyobrażalne dzisiaiaj, żeby zdecydowanie najlepszy gracz ligi, dostarczający co sezon mistrzostwo musial się sezon w sezon użerać z GM-em i jego próbami rozwalenia mistrzowskiej drużyny. Dzisiaj, w 5 minut przy pierwszym konflikcie GM zostałby pogoniony.

    PS
    co za czasy, że musiał powstać dokument o Jordanie, żeby to Znyk był tym niejako broniącym go, tym “sprawiedliwszym” w ocenie ;)

    0
      • Tak, oddanie Wade’a (wciaż rzucającego ponad 20 punktów na dobrej skuteczności) po finałach 2013 za 7 numer w drafcie, zastąpienie Spoelstry jakimś Fredem Hoibergiem na pewno spotkałoby się z uznaniem Lebrona i opinii publicznej.

        0
        • Ale ja nigdzie nie pisałem o żadnej opinii publicznej, czemu sobie ludzie dopowiadają i wygrywają dyskusję z samym sobą :(

          Z perspektywy czasu pozostawienie Pippena było dobrym rozwiązaniem, zgarnęli tytuł. Natomiast z perspektywy czasu hipotetyczny transfer Wade’a ceteris paribus mógł być rozwiązaniem lepszym niż jego pozostawienie, bo druga opcja z 15PTS/G w Finałach na skutecznościach 44%/33% to jak się przekonaliśmy nie jest gwarant sukcesu. Wade jest tu tylko przykładem, można wstawić wielu innych zawodników + tych wytransferowanych, jak i również niedoszłych transferów na przestrzeni lat i sobie ocenić poczynania GMów. Po prostu ocenianie po fakcie zawsze gwarantuje 100% skuteczność, trudniej się stawia odważne tezy wcześniej :)

          0
          • Nie jest to gwarant sukcesu, bo zależy dla kogo się jest tą drugą opcją. Dla Jordana 2 opcja 15PTS/G na skuteczności 41%/23% wystarczyła do tytułu w 1998 roku.

            A Wade rundę wcześniej w finałach konferencji, robił 20PTS/G, 4.7 AST/G, 1.7 STL/G na skuteczności 54,5%/46% przy Lebronie robiącym w tej samej serii 23PTS/G, 5.5 AST/G, 1.8 STL/G na skuteczności 56%/33%. Rzeczywiście to była fatalna 2 opcja, Lebron nie miał wsparcia jak zwykle. A może po prostu Wade się tak zestarzał między rundami?

            A jak już jesteśmy przy ocenie z perspektywy czasu to chyba hipotetyczny transfer Lebrona po finałach 2013 mógł być rozwiązaniem lepszym dla Miami niż jego pozostawienie?

            0
          • Z perspektywy kolejnych pięciu lat organizacji na pewno, tak jak i transfer Pippena dla Bulls :)

            A Wade się nie zestarzał, po prostu był chujowy jak NBA w 1998 roku, jak LeBron w 2011 i jak Durant w swoich wyborach zawsze :)

            0
          • @ Kuba

            “A może po prostu Wade się tak zestarzał między rundami?”

            To nie wchodząc w ogóle w dyskusje Jordan, serial itd. przypomnę Tobie, że Wade zagrał dobre PO dopóki nóg wystarczyło, bo jak widzę najwyraźniej nie pamiętasz, że odpuszczono mu “zaledwie” 30 (!) gier sezonu regularnego w ramach programu konserwacyjnego zjechanych kolan. Do finału konferencji jako tako wystarczyło, bo namiastka depnięcia była i faktycznie kręcił cyfry jak piszesz, a potem benzynka się skończyło i finito. Jak wyglądały w jego wykonaniu finały to sobie odśwież, bo wtedy już były tylko głupie rzuty bez możliwości minięcia, floatery z półdystansu i zero powrotu i walki w obronie, ale tego też wygodnie jest nie pamiętać. Tak, możesz to ironicznie ująć, że między seriami Wade się zestarzał, ale akurat był ku temu powód.

            Zarzucasz komuś w pierwszym poście o nie pamiętaniu historii z sezonu 98, a sam piszesz takie bzdury w temacie znacznie świeższym, bo wygodne do Twojej wypowiedzi…

            0
  2. WTF MRAP! Są chyba jakieś granice konwencji? Jasne porozmawiajcie o Last Dance ale jak obejrzycie obaj. To co dziś się działo, moim zdaniem u Maćka przybrało to już karykaturalną postać. Ma swoją górkę, swoje stanowisko, że LD robiony przez MJ o MJ jest mało ekscytujący, ma swoje stanowisko, że MJ nie jest GOAT ale próba dyskredytowania LD bez oglądania ssała na maksa. Jestem z MRAP od początku znam i rozumiem konwencję, lubię podejście “nie znam się, to się wypowiem” ale tutaj, biorąc pod uwagę ostatnią twórczość Maćka zajechało dziecinadą wobec nas jako odbiorców.
    Moja prosba omawiajcie jak obejrzycie albo omińcie temat.

    0