Na samym finiszu piątego meczu finałów przeciwko Golden State Warriors nie trafił rzutu, który rozpocząłby mistrzowską fetę na parkiecie w Scotiabank Arena. Ale już w Game 6 nie pozwolił, żeby kolejna okazja prześlizgnęła się Toronto Raptors przez ręce. Kyle Lowry rozegrał wtedy swój najlepszy występ finałów prowadząc zespół do czwartego zwycięstwa w serii. Zdobył 26 punktów, zaliczył 10 asyst, był +16 w spotkaniu zakończonym różnicą czterech punktów i został mistrzem.
To Vince Carter był pierwszą wielką gwiazdą w Toronto, sprawiając, że cała NBA zwróciła uwagę na drużynę zza północnej granicy. To Chris Bosh był jedynym zawodnikiem Raptors z sezonami na poziomie 20 punktów i 10 zbiórek. To DeMar DeRozan jest liderem klubu pod względem liczby rozegranych meczów i zdobytych punktów. To Kawhi Leonard trafił największy rzut w historii klubu, był najważniejszym zawodnikiem mistrzowskiej drużyny i został MVP Finałów. Ale to Lowry stał się największą legendą Toronto Raptors. Tylko on jest częścią drużyny od samego początku, gdy rozpoczęła się ich obecna, najlepsza w historii klubu seria sześciu kolejnych playoffów i czterech sezonów na ponad 50 zwycięstw. Przetrwał kolejne bolesne playoffowe porażki z LeBronem Jamesem i pomógł drużynie wejść na sam szczyt.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Lowry to wybitna postać również z tego względu, że został All-Starem, rzucając średnio niespełna 14 punktów ma mecz przy 41% z gry, to dopiero sztuka!
Nash rzucał 15,5 i zdobył MVP ;)
Trafiając 50% z gry i 43% za trzy, to jednak troszeczkę lepiej niż 41% i 32% ;) I przez cały sezon opuścił 7 meczów, gdzie w 75 z nim drużyna zrobiła bilans 60-15, a w 7 bez niego 2-5. Lowry zagrał w tylko 42 z 53 meczów do 31 stycznia, z nim mieli bilans 30-12, a bez niego 7-4, więc nie tak tragicznie, ale to tylko tak w ramach ciekawostki, gdzie Nash, a gdzie Lowry ;)