Flesz: Zwolnienie Atkinsona to kolejny znak czasów

4
fot. newspix.pl

Kenny Atkinson chodził niewyspany, niedogolony i źle menedżerował pracą asystentów. Przed tym sezonem przyznał też, że zarzucał koszykarzy zbyt dużą ilością treningów i sam przepracowywał się. Nawet Kevin Durant, będąc jeszcze graczem Golden State Warriors, zauważył “maniakalny błysk” w jego oku, lub były to po prostu zmęczone oczy trenera, który nie śpi w mieście, które nigdy nie śpi.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

4 KOMENTARZE

  1. Przez ostatnie lata w kontekście Nets mówiło się o tej niezwykłej kulturze, która panowała w zespole. Oczywiście, duża zasługa w tym Atkinsona, ale przede wszystkim zawodników jakich miał w szatni. Pozbycie się (z przymusu) role playerów, którzy trzymali szatnię w ryzach – Jared Dudley, RHJ, Caroll, Davis zniszczyło “fajność” i charakter tego zespołu, który mieli w ubiegłym sezonie.
    Oglądam Nets regularnie. Wielokrotnie w tym sezonie Kenny wyglądał na zagubionego, niejednokrotnie zachowywał się jakby nie wiedział co robić. Zaczynało być widać, że traci ten zespół.
    Biorąc pod uwagę wszystkie jego małe sukcesy, nie zasłużył na to, ale w NBA nie ma miejsca na “fajne zespoły do oglądania”.

    0