Obraz życia Kobego Bryanta po zakończeniu kariery był równie imponujący, co w jej trakcie. Kontynuował niezwykłą historię swojej postaci, mając w ręku zupełnie inne narzędzia. Te trzy lata były dla niego pełne nowych wyzwań, choć wielu podkreślało, że nigdy wcześniej nie widziało Bryanta z taką radością w sercu, chłonącego rodzinną atmosferę i realizującego inspirujące projekty. Piękne rozpoczęcie tej historii nie powinno stać w cieniu tragicznego zakończenia.
W koszulce Los Angeles Lakers spędził 20 sezonów zdobywając w tym czasie pięć mistrzostw. Tak rodziło się “Dear Basketball”, które dość niespodziewanie przyniosło mu Oscara. Kobe de facto nie został za to odpowiednio doceniony. Wybór przez kapitułę nigdy nie jest darem, jest pracą popartą ogromnym wysiłkiem. Podobnie jak na parkiecie, niczego nie zdobył sam. Miał obok siebie wielu fantastycznych ludzi, którzy jego opowieść przełożyli na ekran w sposób niezwykły, poruszający i przede wszystkim unikatowy. Przy “Dear Basketball” współpracował z Glenem Keanem oraz kompozytorem Johnem Williamsem mającym już na swoim koncie Oscara. Kanwą był poemat, który KB24 napisał, gdy ogłaszał swoją emeryturę.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Caly Kobe, mega silna osobowość. Przyznam szczerze, że na poczatku się trochę zastanawialem jak sobie poradzi bez gry. Czy czlowiek, ktory tak kochał rywalizacje będzie mógł plynnie przejść na sportową emeryture. A on to po prostu zrobil i już. Miał plan i go konsekwentnie realizowal. Myślę ze nawet Ci co mu nie kibicowali bo ogrywal ich drużyny teraz będą potrafili dostrzec jak wielka był osobowością nie tylko sportową.
Oglądając wczorajsze pożegnanie znowu łzy płynęły do oczu widząc jak bardzo ludzie na calym świecie go uwielbiali i oddawali mu szacunek. Szkoda, że tak szybko odszedl i nie zrealizowal do końca swoich poza sportowych planów. RiP Kobe.
Dzieki za swietny artykuł.
jakieś pytania ?! moj idol od 2 klasy podstawówki. nie pomyliłem się. wierzylem w niego w rok w rok. na dobre i na złe. chłonąłem prawie wszystko. dojrzałem razem z karierą Kobego. teraz już go nie ma. cięzko. na zawsze.