W dwóch najciekawiej zapowiadających się świątecznych pojedynkach nie doczekaliśmy się wielkich meczów, ale nie można też narzekać, bo w Filadelfii obejrzeliśmy dominujący występ Joela Embiida przeciwko Giannisowi Antetokounmpo, a w Los Angeles wyrównane starcie, rozstrzygnięte dopiero w crunch time. Poza tym mieliśmy dwie duże niespodzianki, bo swoje mecze wygrały dwie najgorsze drużyny Zachodu i pierwsze od dawna zwycięstwo Boston Celtics w Kanadzie, od którego rozpoczął się ten świąteczny maraton z NBA. (Oglądałem trochę tego pierwszego meczu z synami i uświadomiłem sobie, że nie potrafię już oglądać meczów na żywo… bez opcji przewinięcia przerw. Zapomniałem jak one się dłużą.)
Boston @ Toronto 118:102 (55-47) J.Brown 30 – F.VanVleet 27
Milwaukee @ Philadelphia 109:121 (48-69) K.Middleton 31 – J.Embiid 31/11z
Houston @ Golden State 104:116 (68-64) R.Westbrook 30/12z – D.Lee 22/15z
LA Clippers @ LA Lakers 111:106 (51-63) K.Leonard 35/12z – K.Kuzma 25
New Orleans @ Denver 112:100 (58-55) B.Ingram 31 – N.Jokić 23/10z
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Kiedy czyta się wynik Houston z GSW i widzę D. Lee 22/15z – he’s baack!!
Bollocks – its not him 😉
Nawet karp nie smakuje tak dobrze w swieta jak soczysta literowka redaktora :)
8/27 z gry, Giannis zdecydowanie ma w sobie mambe ;)
76ers ładnie zamknęli Jannisa mając jednocześnie chorą skuteczność za 3.
LeBron z kontuzją powinien był odpuścić ostatnie kilka spotkań oraz nadchodzące z osłabionymi Blazers i Mavs, żeby nie skończyć jak rok temu. Ostatni czasy wygląda jak emeryt, w obronie nieruchawy słup, w ataku obawiający się kontaktu z przeciwnikiem, sztuka dla sztuki.
Niespecjalnie cokolwiek wynika z derbów LA. Lebron się tylko snuł po boisku, widać że kontuzja. Lakers powinni pograć więcej ławką kilka meczów, nawet kosztem kilku porażek, a wszystkim by to dobrze zrobiło.
Świetny schemat obrony na Hardena od GSW, agresywne podwojenia i zostawianie glownie samego Westbrooka z piłką, stad az tyle zlych rzutow Russa, no i żadnego star calla dla Hardena i nagle Rockets trochę bezradni
Szkoda że Adam o tym nie wspomniał bo to bylo decydujące.
Dziwna ta tradycja informowania o kontuzji po przegranym meczu.
Hej Lucuś. Ale jakoś nie przypominam sobie, żeby ta “tradycja” Ciebie dziwiła, kiedy w 2016 Golden przegrało finały i do zerzygania czlowiek sie naczytał z każdej strony, że Curry po kontuzji nie byl w MVP formie i to tylko dlatego 😉
Różnica jest taka, że o Currym mówiono to tylko po jednych finałach.O Lebronie takie wymówki słychać po niemal każdym słabszym meczu lub serii.
Ja to czytam jako ogólną tradycję wspominania o kontuzji po meczu, a nie “tradycji Jamesa”, bo ten temat raczej nie tyczy sie tylko Lebrona, ale whatever. Tak masz oczywiscie rację, że o słabszej dyspozycji Curry’ego informowano w historii NBA tylko w przypadku przegranych finalow 2016… Right, przypomnij sobie choćby tematy związane z jego kostkami. Jak nie kostki Stephena, to były plecy Greena i cos tam jeszcze spokojnie dociekliwi wygrzebią, jak beda chcieli. Dżizas jesteś tak zaślepiony tą kosą z Lebronem, że tylko boki zrywać, bo szkoda zaangażowania na inne reakcję ☺
Na bank jak krol zakonczy kariere, to wykupi czarter do Ohio, by nasikac na grob.
Zabawne, ze widzisz tę tradycję jako ogólny trend ale to Ty jako pierwszy raczyłeś wspomnieć o konkretnym koszykarzu i jego kontuzji jako wymówce.Jak tak bardzo ogólna to tradycja to po co wyciągasz przykład Curry’ego?Jeśli ja jestem zaślepiony nienawiścią do Jamesa to Ty jesteś zaślepiony miłością do niego bo nawet tutaj potrzebowałeś stanąć w jego obronie.Wyskakujesz z nazwiskami a potem płacz, że obrażajo LeBrona!
Przykład akurat Curry’ego ni mnie ziębi nie grzeje, tylko gdybyś był w stanie połączyć dwie kropki, to ogarnąłbyś że padło akurat to nazwisko, bo kolega Lucek, który temat rozpoczął będąc zadeklarowanym kibicem GWS, w tym wspomnianym przeze mnie przypadku jakoś nie widział tego problemu. Jest takie powiedzenie o belce w oku… :)
Ja płaczę tu o cokolwiek? Nie kadź tak sobie. Mamy 1/3 sezonu za nami, a w sprawie dotyczącej Lebrona napisałem cokolwiek do któregoś z użytkowników bodaj po raz pierwszy, o ile mnie pamięć nie myli. A tak BTW, to ja tam wolałbym być mimo wszystko zaślepionym przez miłość, niż być zaplutym z zawiści marudą, wylewającym swoje żale przez klawiaturę. To jest dopiero zabawne :)
No widzisz, napisałeś pierwszy raz na temat LeBrona w tym sezonie, zupełnie jak ja, choć to ponoć ja jestem hejterem, który nieustannie tylko czyha żeby móc o nim napisać.Zabawne, że spośród dziesiątek komentarzy jakie napisałem Ty dostrzegasz tylko te pisane w stronę “króla”.Widocznie tak bardzo Cię uwierają, że nie możesz odpuścić sobie pełnienia roli jego adwokata z urzędu.
Co do połączonych kropek i ogólnie logiki to zwracam uwagę, ze zarzuciłeś mi że wyciągam czyjeś nazwisko w kontekście tłumaczenia się kontuzją, chociaż to TY jako pierwszy wyskoczyłeś z kapelusza z Currym.W tym artykule nie ma nawet słowa o Stephie, jest natomiast o Jamesie i zawiera jego tłumaczenie się o grze z kontuzją.A więc moja i Lucka wypowiedz miała więcej wspólnego z treścią artykułu niż Twoje nawiązania do gracza GSW.
Ja nie wyskoczyłem z dupy z Jamesem tak jak ty ze Stephem, wszystko jest powyżej.Jakby w artykule w ten sposób się tłumaczył Kawhi to nawet byś nie pomyślał żeby skomentować post Lucka.No ale dostało się królewiczowi więc zabolało.
Pisałem zdaje się do uwagi Lucka, nie artykułu, wiec przeczytaj raz jeszcze moje pierwsze zdanie z ostatniej wypowiedzi i ogarnij. Jest zlożone, wiem, ale ufam, że jak sie skupisz to dasz radę.
“No widzisz, napisałeś pierwszy raz na temat LeBrona w tym sezonie, zupełnie jak ja, choć to ponoć ja jestem hejterem”
Dla mojego zdrowia psychicznego nie czytam Twoich wszystkich wypowiedzi, ale cos pamiętam jak się bulwersowałeś Lebronem skurwysynem, czy tam sukinsynem (wiesz lepiej, przypomnij), względem kwestii NBA vs Chiny, bo pasowalo do koncepcji, aby go pojechać. Oj kolego, czyżby brak lecytyny? Pewnie znalazłoby sie więcej, ale żal sie w tym babrać. I przestan sie już wybielać w kwestii nie bycia naczelnym hejterem Jamesa, bo masz prawo, skoro tak lubisz, ale w tej materii jesteś już powoli człowiekiem-memem 6G 😂
A inni mogą mieć z tego kupę zabawy, taki life.
A wypowiedź Lucka niby czego dotyczyła?”Połącz kropki” i nie rób z ludzi naiwniaków, bo to co najbardziej zabolało Cię w wypowiedzi Lucka to nie sam fakt tego iż zarzuca komus tłumaczenie się kontuzją po nieudanym meczu, tylko to kogo, w kontekście artykułu, to dotyczyło.Dziwnym trafem ukochanego “tatusia”, “króla”.Nie Doncica, Giannisa czy Kawhia.Dlatego postanowiłeś zareagować na ten ponoc “ogólny trend” zupełnie nieogólnym komentarzem.
Co do komentarzy w kierunku LeBrona i ogólnie nie śledzenia mojej aktywności to zabawne, że twierdzisz, że ją omijasz choć znasz je lepiej ode mnie.Zabawne też, że ponoć nieustannie tylko komentuje poczynania Jamesa, a żeby tego dowieść potrzebowałeś się odnieść do mojego komentarza sprzed aż 2,5 miesiąca.Szukaj więc dalej, gdyż zwracam uwagę, że komentarz o Chinach miał miejsce jeszcze przed rozpoczęciem sezonu.Jak sam już wspomniałeś 1/3 sezonu za pasem więc trochę biednie wygląda to moje naczelne hejtowanie jeśli taki detektyw musi sięgać tak daleko wstecz.
Wbrew Twojemu cholernie zbyt wysokiemu mniemaniu o sobie, “Pan detektyw”, jak juz pisałem wcześniej, ma lepsze rzeczy do roboty niż szukanie i odpowiadanie na Twoje wpisy, ale jak zwykle wiesz lepiej, co kto myśli i robi. Pragnę zauważyć, że z tym śledzeniem jest chyba na opak, bo to Ty kolego odpowiadasz na moje posty z reguły, więc ogarnij sobie co i kogo uwiera 😂
A ten cały James chyba nie jest tak do końca zadowolony z mojej miłości jak twierdzisz, skoro pierwszy raz wymieniam z kimś zdanie w jego temacie, a swoją partię pocisków pewnie już przyjął, jak kilku graczy co roku.
W temacie chyba już wszystko zostało powiedziane, szkoda kręcić się w kółko, Ty się pluj, ja sobie będę kochał, wszyscy są zadowoleni. Enjoy!
Aż mnie dziwi że nikt tu nie napisał o trójce po koźle z jednego nogi Lebrona w 4 kwarcie w momencie gdy byli +3 … Lakers przegrali i echo o tym że Lebron zagrał bardzo słabo tylko tłumaczenie kontuzją, w meczu z bucks grał tak samo. Niestety father time upomniał się o swoje.