Wake-Up: Obrońcy tytułu wrócili z 55-85 w 34 minucie, George niewybuczany w powrocie do Oklahomy

9
fot. NBA League Pass

Nie wydaje mi się, żeby do wczoraj kiedykolwiek rozegrano w NBA mecz, w którym byłyby po sobie runy 0-11, 85-44, 22-55.

W taki sposób właśnie Toronto Raptors w niedzielę zaliczyli 3. najwyższy comeback w historii NBA, gdy wrócili z 55:85 na 2 minuty i 55 sekund przed końcem trzeciej kwarty. W niedzielę rozegrano pięć spotkań, zabrakło jednak wielu supergwiazd, w tym właśnie Luki Doncica i Pascala Siakama w Toronto.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

9 KOMENTARZE

  1. Tylko dzięki temu, ze zapowiadal sie z punktu widzenia fantasy ciekawy czas garbatych (Boucher, Davis) oglądałem na lezaco z koncowka piwa, żeby z kazda minuta coraz bardziej sie podnosic, niesamowita koncowka. Grajcie w fantasy a takie rzeczy was nie omina.

    0
  2. Mavs bez Luki grają lepiej niż myślałem. Ale nie jest przypadkiem że z 5 spotkań z czołówką Wschodu wygrali tylko te, w których nie doszło do wyrównanej końcówki. Luka wzialby piłkę gdy Raps zaczęli dochodzić i zrobilby wolne albo trafił w 3 kolejnych akcjach. I skonczyloby się rumakowanie.

    Jako fan Mavs byłem wściekły ale z drugiej strony przynajmniej ludzie zobaczyli fajny mecz o ludzkiej porze.

    0