Dniówka: Nets uczą się trudnej współpracy z Irvingiem. Czy Towns wreszcie postawi się Embiidowi?

0
fot. League Pass

Tylko kwestią czasu były pierwsze doniesienia o tym jak Kyrie Irving naruszył budowaną przez lata kulturę Brooklyn Nets. Ale mimo wszystko stało się to bardzo szybko. Za nami ledwie trzy mecze Irvinga w nowych barwach i już cała organizacja musi gremialnie przekonywać, że Kyrie to dobry kolega, lider i w żadnym wypadku nie ma negatywnego wpływu na zespół. Zapewniać, że trwa proces poznawania się, szukania wspólnej drogi i to naturalne, że pojawiają się jakieś małe zgrzyty. Nie ma się czym przejmować.

Jackie MacMullan już w poprzednich latach miała kilka dużych artykułów o Irvingu, wiele razy z nim rozmawiała, zna go jak mało który dziennikarz, zna jego otoczenie, ma swoje sprawdzone źródła, dlatego można wierzyć jej doniesieniom. Zresztą wiemy od dawna, że Kyrie nie jest łatwym człowiekiem do współpracy i żyje we własnym świecie. To nie tylko tamten poprzedni sezon w Bostonie. Jeszcze gdy był w Cleveland słyszeliśmy o tym, że miał okresy gdy w ogóle nie rozmawiał z nikim z drużyny. Dlatego też te huśtawki nastroju Kyriego nie są niczym zaskakującym. Dlatego też jeszcze zanim Nets podpisali z nim kontrakt gorące były dyskusje, czy na pewno powinni chcieć go u siebie. Podjęli to wyzwanie i ryzyko, bo Irving przyciągnął za sobą także Kevina Duranta, ale teraz kluczowe będzie to, czy Nets uda się nawiązać z nim na tyle dobre relacje, żeby poradzić sobie z jego humorami i zarządzać tymi sytuacjami w taki sposób, żeby nie odbijały się negatywnie na reszcie zespołu. Czy to w ogóle jest możliwe?

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.