Kiedy Magic Johnson kilka tygodni temu zaskoczył wszystkich swoją decyzją o rezygnacji z funkcji prezydenta, od razu pojawiły się doniesienia o tym, że za jego niespodziewanym krokiem jest ukryte coś więcej. Sam Amick z The Athletic pisał nawet, że ESPN mają w przygotowaniu artykuł o tym, jak strasznym szefem był dla swoich podwładnych Johnson i sugerował, że to właśnie potencjalny raport mógł mieć wpływ na decyzję wiecznie uśmiechniętego Earvina. Sam zainteresowany oczywiście zaprzeczył takiemu tokowi rozumowania, a kilka dni temu na antenie tłumaczył jak został zdradzony przez Generalnego Menedżera Roba Pelinkę, który miał “wbijać mu nóż w plecy”.
Nawet jeżeli raport ESPN faktycznie nie miał nic wspólnego z nagłą ucieczką Magica, to teraz właśnie się pojawił i nie pozostawia on suchej nitki zarówno na Johnsonie jak i na Robie Pelince:
Tam wszystko jest bardzo mocno pojebane.
Właśnie w takim tonie wypowiadają się obecni i byli pracownicy, asystenci oraz trenerzy z obozu Lakers i obu panom obrywa się po równo:
Magic przybył tutaj z tym swoim wielkim uśmiechem przyklejonym do twarzy i wydawało się, że wszystko będzie w porządku. Nie było. Nie był kochającym ojcem, tylko tyranem, który potrafił wzbudzać panikę w jednym momencie.
Cały artykuł Baxtera Holmesa na łamach ESPN obfituje w smaczki, ale warto skupić się choćby na tych kilku dotyczących wzmocnień kadrowych i poszukiwań nowego trenera.
Przed rozpoczęciem sezonu 2018-19 decyzje kadrowe Jeziorowców wzbudziły wiele kontrowersji i u niejednego komentatora w zdziwieniu podniosła się brew, ale wygląda na to, że zatrudnienie Rajona Rondo, Lance’a Stephensona, Michaela Beasleya i JaVale’a McGee było pomysłem głównie Pelinki i Johnsona – praktycznie nikt ze sztabu trenerskiego czy ludzi odpowiadających za skauting nie miał wpływu na dobór zawodników wokół nowo przybyłego LeBrona Jamesa, a o decyzjach asystenci dowiadywali się z mediów społecznościowych:
Mieliśmy podobną reakcję do większości osób ze środowiska – przecież to się nie trzyma kupy, co my właściwie kurwa robimy?
Podczas Draftu 2018 Lakers podzielili się na dwa obozy – Pelinkę i Magica oraz skautów i asystentów. Oba obozy miały różne pomysły na to, jak wykorzystać 25 wybór w Drafcie. Ostatecznie stanęło na wyborze Moritza Wagnera – skauci sugerowali Omariego Spellmana.
Po kiepskim starcie sezonu pojawiły się doniesienia o tym, że krzesło Luke’a Waltona robi się gorące, a Magic Johnson miał zabrać trenera na dywanik i wyjaśnić, że nie jest nietykalny, choć przed rozpoczęciem rozgrywek zapewniał Waltona o spokojnych warunkach pracy bez ciśnienia. Agent LeBrona Jamesa – Rich Paul miał ponoć maczać w tym palce, ponieważ już wtedy mówiło się o tym, że Waltona mógłby zastąpić były trener LeBrona w Cleveland, czyli Tyronn Lue.
Już po zwolnieniu Waltona ze stanowiska trenera, Lue faktycznie był obok Monty’ego Williamsa głównym kandydatem do objęcia posady, ale ostatecznie rozmowy zostały zerwane i do teraz nie wiadomo dokładnie czy kością niezgody okazały się niewystarczające pieniądze w kontrakcie, czy też szukanie asystentów dla Lue bez jego wiedzy i zatwierdzenia zaszło zdecydowanie za daleko.
W sezonie 2017-18 większość z bliskich współpracowników Pelinki i Magica była zdecydowanie przeciwna temu, że Kentavious Caldwell-Pope nadal może brać udział w treningach z drużyną oraz grać w oficjalnych ligowym meczach, pomimo tego, że zawodnik został skazany za jazdę pod wpływem i otrzymał karę 25-dniowego aresztu. Wyrok sądu pozwalał KCP na treningi i występy w Kalifornii, jednak sztabowi trenerskiemu taki obrót sprawy kompletnie się nie podobał i dopatrywano się w tym ręki Richa Paula, który jest także agentem Caldwella-Pope’a.
O tym, że zaufanie większości zawodników do managementu Lakers całkowicie się rozpłynęło w momencie rozpoczęcia starań o Anthony’ego Davisa, chyba nie trzeba zbyt dokładnie analizować, prawda?
Chłopaki wiedzą, że w tym biznesie nie ma zaufania. Ale teraz wiedzą też, że management pada na kolana przed wielkim światem agentów, który wodzi ich za nos.
Magic Johnson miał podobno znęcać się i zastraszać podwładnych oraz współpracowników, aby siłą wytargać szacunek, ale Rob Pelinka również nie pokazał się w roli Generalnego Menedżera z najlepszej strony:
Miał zwyczaj siadać z zawodnikami i trenerami praktycznie na każdym spotkaniu przed meczem i w jego trakcie. To niezwykła praktyka jak na GM’a. Pomyślcie tylko – gracze mieli być szczerzy i wyluzowani w momencie, w którym w pokoju mają gościa, który w ułamku sekundy może zadecydować o ich przyszłości w lidze?
Rob Pelinka nie jest osobą prawdomówną i przez to nie wydaje się być kimś godnym zaufania. Obłudnik – taka myśl przewijała się przez całą organizację na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy.
to już wyglada na kopanie leżącego. Szkoda LeBrona.
Miał propozycje z drużyn, w których mógłby wygrywać (Phila chociażby), wolał blask i fame Hollywood. Mnie tam go nie szkoda :)
Lubię LeBrona ale nie mam najmniejszych złudzeń, że bezpośrednio lub pośrednio był współsprawcą tego cyrku.
haha ! Dobre, dobre !
Karma wróciła do Lakers!
Brzmi jak kadra zarządzająca niejednej polskiej firmy.
A mi się zdaje, że to po prostu normalna presja w LAL – drużynie gwiazd z miasta aniołów, jedyna różnica jest taka, że kiedyś był tam Kobe, którego można nie trawić (ja nie trawię), ale był (jest?) kawałem twardego faceta, któremu w kaszę dmuchać nie można i on zapewne na takie akcje nie pozwalał/odpyskiwał/groził. Teraz jest LBJ, który w takich sytuacjach (z tego co widać z mediów) woli po prostu wydać oświadczenie i grać sobie po cichu za plecami. I tak się pewnie spirala nakręcała + Magic i jego wybory zawodników. Taka moja mała wizja z rana. NA Teutatesa, chwalę Kobiego – koniec świata;)
Przydałby się link do źródła.
Yyy, jest podlinkowany? ;)
Pod tekstem “Cały artykuł Baxtera Holmesa” masz link:
http://www.espn.com/nba/story/_/id/26821790/lakers-20-failed-reboot-nba-crown-jewel
Ok, dzięki.
Staram się sprawdzić dokładnie artykuł przed takim komentarzem ale tym link mi umknął.
Czekam na jakiś komentarz KB w sprawie rzekomego pośmiertnego spotkania z Ledgerem. No chyba, że Pelince chodziło o Nicholsona ;)
Ciężkie czasy dla kibiców Lakers – kłótnie w klubie nie pomagają.
K***a, nawet LeBron nie pomógł tego syfu ogarnąć
On raczej go wzmógł ze swoim „agentem”.