Sitarz: Kiedy koszykówka opowiada

11
fot. AP Photo

Dwie równe drużyny. Tak równe, że koszykówka zgłupiała.

Instytucja wskrzeszająca dobre kariery, budująca narracje i niedająca wytchnienia potrzebowała prawie czterech godzin aby wydać werdykt. Korporacja nerwów nie do opanowania, zaciśniętych zębów na pościeli i styczniowej egzaltacji mas, pogubiła się po raz pierwszy od 1953 roku. Organizatorka żałobnych pochodów ze środka parkietu do szatni ludzi, których spuszczone ze zmęczenia głowy ciągną za sobą, zdecydowała rzucić monetą, wznosić ją przez czterdzieści osiem minut, żeby mogła spaść dopiero po dwudziestu. Opiekunka przestraszonych i podróżujących mężczyzn, którzy wchodzą do ligi nie znając swojego ja, wyciągnęła pomocną dłoń do zagubionych przed laty i do tych odkupujących winy. Szkoda, że nie mogła do wszystkich. Szkoda, że na końcu objęła się połowa.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

11 KOMENTARZE

  1. Sorry Piotr ale to jest Twój najsłabszy tekst. Niepotrzebnie chciałeś napisać coś w stylu Maćka ale kompletnie Tobie nie wyszło. Wybacz, ale to jest pisarski bełkot. Proszę, skup się na tym co robisz najlepiej a takie teksty zostaw Maćkowi, który, gdyby napisał coś podobnego chyba by popełnił harakiri ze wstydu.

    0