Kilkanaście dni temu Magic Johnson ogłosił, że rezygnuje z posady prezydenta Los Angeles Lakers, czym zaszokował koszykarskie środowisko, ponieważ w tym wypadku nie było na ten temat żadnych wcześniejszych doniesień – sam zainteresowany przyznał, że z nikim nie dzielił się swoim postanowieniem. Magic przy ogłoszeniu swojej decyzji przedstawił argumenty, którymi próbował się usprawiedliwiać, ale przy całym uwielbieniu dla jego osoby coraz częściej pojawiają się głosy, że zachował się jak szczur uciekający z tonącego okrętu.
W ostatniej rozmowie z dziennikarzami najlepszy rozgrywający w historii ligi przyznał, że cały czas aktywnie pomaga Jeziorowcom oraz właścicielce Jeanie Buss i wcale nie ma zamiaru odwracać się od organizacji:
Cały czas im pomagam. Dokładnie tak, jakbym w ogóle nie zrezygnował, rozmawiamy codziennie. Kocham tą organizację, kocham ten zespół i kocham to miasto, zawsze będę im pomagał w najlepszy możliwy sposób. Czasami trzeba po prostu zrobić coś na swoich warunkach.
Magic przyznał jednocześnie, że jego relacje z LeBronem Jamesem nie miały żadnego wpływu na jego decyzję:
LeBron poprowadzi nas do mistrzostwa, dlatego jesteśmy szczęśliwi mając go u siebie. Pomiędzy nami jest wszystko w porządku. Musimy tylko pozyskać w wakacje kolejną gwiazdę i wszystko będzie dobrze.
Będzie “pomagał” i jednocześnie nie będzie za nic odpowiadał. Idealna strefa komfortu.
Tracę szacunek do niego. “Czasami trzeba po prostu zrobić coś na swoich warunkach” – tutaj on nie ma szacunku dla organizacji.
Moze to nei takie glupie. On tam i tak byl tylko twarza/usmiechem organizacji, a teraz moze robic tampering na calego :)
Ale drame i gowno-burze to oni potrafia rozpetac jak nikt inny – swietny wybor LBJ ;)