Szósty Gracz zapowiada I rundę play-offów NBA: (1) Milwaukee Bucks vs. (8) Detroit Pistons

0
fot. AP Photo

W jego trzech pierwszych wizytach w playoffach Giannisowi Antetokounmpo nie udało się przejść pierwszej rundy. Teraz wydaje się, że będzie to tylko formalnością, gdy jego najlepsi w sezonie regularnym Milwaukee Bucks spotkają się z Detroit Pistons, czyli najsłabszą drużyną, która zapewniła sobie awans. Start tej nierównej rywalizacji w nocy z niedzieli na poniedziałek o godzinie 1:00.


Adam Szczepański: To był najzdrowszy sezon Blake’a Griffina do bardzo dawna, ale co z tego, skoro to przecież nie mogło się inaczej skończyć, prawda? On po prostu nie może być zdrowy w playoffach. Swoje dwa poprzednie występy zakończył przedwcześnie, a teraz nawet jeśli będzie grał, to z kontuzją kolana, przez którą opuścił trzy z sześciu ostatnich meczów fazy zasadniczej. Może uda mu się jeszcze złapać ogień w którymś meczu podobnie jak było to niedawno w Oklahomie, gdzie trafił 9 trójek na 45 punktów, ale w obecnej sytuacji Pistons nie mogą liczyć, że Griffin poprowadzi ich w tych playoffach. To poważne osłabienie, jednak ostatecznie to i tak niewiele zmienia, bo nawet ze zdrowym Griffinem byliby skazani na porażkę. Pistons ledwie doczołgali się do playoffów (przegrali 7 ze swoich 11 ostatnich spotkań), korzystając na słabości Wschodu, a teraz zmierzą się z Bucks, którzy przeszli się po Wschodzie. Po drodze zrobili też sweep na ekipie z Detroit wygrywając cztery mecze łączną różnicą 59 punktów (zdrowy Blake wystąpił we wszystkich, średnio trafiał tylko 42% z gry i popełniał aż 7 strat). Dla Bucks ten pojedynek będzie jedynie rozgrzewką przed poważnym graniem, które rozpocznie się w kolejnej rundzie. Giannis Antetokounmpo wreszcie wygra swoją pierwszą w karierze serię i zrobi to szybko. Bucks w 4.

Maciej Kwiatkowski: To trudne… Ale nie rezygnujmy. Kontuzjowani Pistons nie mogą i nie powinni. To nie tak przecież, że Brogdon, Mirotić, Pau i Snell są zdrowi. Jest za to bardzo poważna różnica w dynamice gry obu zespołów. Sprawia, że wyglądają jakby uprawiały inny sport. Tym bardziej będzie ona widoczna z kontuzjowanym Griffinem. I dlatego Dwane Casey musi zdjąć z Griffina obowiązek krycia Giannisa, przesunąć nań Drummonda, być może nawet do piątki wstawić Isha Smitha, spróbować zbudować mur przed obręczą, w ataku Wayne’owi Ellingtonowi dać 10-12 trójek w meczu po zasłonach, Luke’owi Kennardowi piłkę i modlić się. Modlić się cały mecz. Modlić się przed meczem, po meczu i z laptopem na brzuchu w nocy obok śpiącej żony modlić się. Bucks w 4.

Piotr Sitarz: Z ogromnej puli zagrożeń generowanych przez Bucks po obu stronach parkietu Pistons mogą oberwać każdym. Zasłonami niski-niski, których jakakolwiek para z Reggiem Jacksonem musi bronić na czas, zasłonami niskiego dla wychodzącego po niej na szczycie Brooka Lopeza, i tegoż samego Lopeza obroną na Andre Drummondzie, kiedy środkowy kontroluje piłkę na 7 metrze od obręczy, a więc najczęściej w hand-offie (tutaj mogą sobie Detroit ustawić zagrywki, które w odpowiedzi na podobne zachowanie stosują Warriors; hand-off Greena ze strzelcem, czyli Drummonda z Ellingtonem lub Kennardem). Bucks rzucą w Pistons nie tylko talentem, ale przede wszystkim rozwiązaniami Mike’a Buenholzera, których prostota jest nie do zatrzymania dla zespołu pokroju Pistons. I powyższe wraz z niepewnym Dwanem Casey’m w playoffowych seriach, przesądza sprawę czterech meczów. Niech sobie Detroit obiorą za cel porażki różnicą mniejszą niż średnio 15 punktów. Bucks w 4.

Maciej Staszewski: Przy tej serii jest tak naprawdę jedno pytanie – Czy ma szansę być bardziej jednostronna niż Warriors/Clippers? Cała reszta to szum. Pistons w pełni sił i z Blakiem Griffinem mieliby ograniczone szanse na wygranie choć jednego spotkania… Choć wyrzucając racjonalność do kosza miałem próbować budować narrację dającą im wygraną: All-NBA Blake rzucający 40 pkt na mecz, Andre Drummond dominujący tablice i grający na szczycie swojej obrony – po cichu jest Top5 obrońcą ligi od początku lutego, a także obwód Pistons łapiący ogień jak w ich runie na przełomie lutego i marca, kiedy byli najlepiej rzucającym za 3 teamem w NBA. Byłem gotów to pociągnąć, kazać wszystkim pieprzyć się z ich nudnym podejściem do typów i odtrąbić 4-2 dla Pistons. Och jak byłem gotów. Niestety nawet w tym życzeniowym pięknym świecie, nic nie może mi przesłonić ostatnich spotkań sezonu. Ten cudowny Blake Griffin rozwalił kolano i próbuje teraz odstawić jakiegoś zombie Grant Hilla z czasów Orlando. Jego lewa noga wymaga natychmiastowej operacji, ale w Detroit robią dobrą minę do złej gry i twierdzą że to nie jest uraz, który może się pogłębić. Modlę się żeby tak było, bo Blake balansuje na cienkiej linie między byciem zbawcą Detroit, a jego ciemiężcą w stylu Johna Walla. W ostatnich 7 kluczowych meczach dla Pistons zagrał 3 razy, z czego w meczu z Grizzlies tylko 18 min, a jego koledzy uratowali swój sezon dopiero kiedy usiadł i przestał im przeszkadzać wlokąc dookoła swoją lewą nogę. Nawet w spotkaniu z Thunder na 45 pkt po prostu mu siedziało – nie mógł się ruszać ale 41 z 45 pkt zdobył trójkami i osobistymi. Pistons nie bez powodu i tak przegrali tamten mecz – OKC atakowało go w obronie w każdej akcji i nie pomyl się – to samo będą robili Bucks. Jest spora szansa, że Blake zagra w tej serii dwa mecze i będzie per minute najbardziej minusowym graczem Pistons, nawet jak będą próbowali go chować na Brooku Lopezie. To po prostu cholernie smutne i z takim Griffinem Detroit to zdecydowanie najgorsza drużyna, z tych które dostały się do playoffs. A Bucks? Bucks ich rozjadą +90 w czterech meczach i zbudują momentum przed drugą rundą. Bucks w 4.

Najczęstszy dotychczas wybór w Typerze: 65.6% na Bucks w 4

Wasze typy zostawiajcie tutaj.

Poprzedni artykułDavid Griffin dołącza do biura New Orleans Pelicans
Następny artykułSzósty Gracz zapowiada I rundę play-offów NBA: (4) Houston Rockets vs. (5) Utah Jazz