Minęło już ponad półtora roku odkąd Isaiah Thomas został przehandlowany przez Boston Celtics, ale od tamtego czasu nadal nie miał jeszcze okazji zmierzyć się ze swoją byłą drużyną i wrócić na parkiet TD Garden. Kiedy w 2017/18 Cleveland Cavaliers po raz pierwszy odwiedzili Boston na początku stycznia, Thomas oglądał mecz z ławki, bo dopiero co dzień wcześniej rozegrał swoje pierwsze spotkanie w nowych barwach. Jego wielki powrót do Bostonu miał nastąpić miesiąc później. Skończyło się jednak tylko na długich dyskusjach odnośnie tego, czy Celtics powinni uhonorować swojego byłego rozgrywającego specjalnym wideo w noc, która miała należeć do Paula Pierce’a (zastrzeżenie jego 34 numeru). Ostatecznie problem sam się rozwiązał. Thomas nie przyjechał do Bostonu 10 lutego, ponieważ dwa dni wcześniej został odesłany do Los Angeles Lakers. Jego nowa drużyna miała już wtedy za sobą oba starcia z Celtics, więc musiał poczekać na kolejny sezon.
Teraz wreszcie Thomas przyjechał do Bostonu razem z Denver Nuggets, ale znowu może nie być mu dane zagrać przeciwko byłej drużynie, bo dopiero co tydzień temu został odsunięty z rotacji. Dlatego w obecnej sytuacji możne co najwyżej liczyć, że Mike Malone postara się, żeby chociaż na chwilę wpuścić go na parkiet. Nadal nie będzie to jednak wielki powrót, na jaki IT czeka już od półtora roku. Ale niezależnie od tego czy i ile zagra, na pewno zostanie gorąco przywitany przez kibiców, a Celtics prawdopodobnie w końcu pokażą wideo, dziękujące mu za wspólne lata.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
SAS nie grają tak przekonująco dobrze, jak na początku stycznia, gdy m.in. zagrali mecz sezonu z OKC. Dziś raczej bez szans z GSW
Liczyłem na świetny pojedynek dzisiaj w Alamo, ale właśnie przeczytałem, że do gry wraca ‘Spurs killer’ Kevin Durant. Szkoda.