James Harden opuścił wizytę w Oracle Arena, ale Houston Rockets nawet bez niego pokonali obrońców tytułu. Już po raz trzeci w tym sezonie. Nie grał też Anthony Davis, który dostał wolne w back-to-back i jego drużynie również nie przeszkodziło to w zwycięstwie. A było to bardzo słodkie zwycięstwo, bo New Orleans Pelicans na własnym parkiecie pokonali ekipę LeBrona Jamesa. Niespodziankę mieliśmy też w Chicago, gdzie Zach LaVine i Lauri Markkanen poprowadzili gospodarzy do zaskakująco łatwej wygranej z Boston Celtics.
Za nami bardzo dłuuuuga noc i aż 12 meczów.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
“Mike D’Antoni powiedział, że James Harden mógłby zagrać mimo urazu szyi, którego doznał w poprzednim meczu, ale….”
….nie rzuciłby prawdopodobnie 30 punktów
“Wypoczęty” JV po lotach na Litwę i do USA :D
He he he Lakers nie wejdą do PO.
Nie zasługują na to…
Hej Lbj kiedyś musi być ten pierwszy raz.
@ANDRZEJ LEPPER
Bronkowi już zdarzyło się nie grać w PO.
Ale to było tak dawno, że to nieprawda.
Coś nie widzę Warriors w playoffowych seriach z Rockets i Thunder. Niby nie grają źle ale są jacyś tacy “rozmemłani” cały sezon.
Też mam taką nadzieję, ale to chyba oszukiwanie się – w playoffach naprawdę wrzucą dwa, trzy biegi wyżej i możemy czuć się głupio, że byliśmy tacy naiwni. Natomiast ta nadzieja opiera się na tym, że są ta dwa zespoły które potrafią ich świetnie bronić. Oby była chociaż jakaś walka, a nie jednostronna rywalizacja.
cp3 kozacki mecz. Obejrzalem 2,5 kwarty hou- gsw i powiem tak, ze podziwiam Krzysia za opanowanie, bo mnie by chuj strzelil grajac z Grenem i Riversem. IQ 100 laczne ibu panow. Dwa impresja-Nene Farried mogliby wysteoowac w sequelu predatora Kozackie fryzury
“skończyło się to ogromną kompromitacją gospodarzy i 66-punktową porażką” dość istotna literóweczka do poprawy – tam było 56 punktów. Czołem! :)
Widać fana Byków :)
No, niestety spudłowany strzał ;) Swoją drogą nie sądzę, żeby przy tak gigantycznym blowoucie, któremukolwiek z fanów Bulls robiło różnicę czy to 56 czy 66 punktów. Pozdro!