Sitarz: Ta trudniejsza strona ataku Houston Rockets

3
fot. USA TODAY Sports

Jeszcze przed Meczem Gwiazd mikrofony podsłuchały uroczą, nieco kurtuazyjną i w sumie nudną rozmowę Mike’a Budenholzera z Stephenem Currym. Ze strony pierwszej padł zachwyt nad koszykówką Golden State Warriors. Strona druga przekazała światu, że James Harden, nie do końca lubiany wśród graczy, chciałby grać inaczej niż gra teraz. Ten bijący rekordy w liczbie izolacji na mecz koszykarz zwierzył się pośrednikowi, że kompulsywną obsesję poszukiwania wysokiego mismatchu zamieniłby na system produkujący piękne – i równie efektywne – posiadania. A w iso grałby nie z konieczności, a w ramach przerwy.

Sporo się tutaj nie zgadza biorąc pod uwagę predyspozycje Hardena, umiejętności i już dzisiaj karierę jednego z najlepszych ofensywnych graczy w historii dyscypliny. Ale można zrozumieć powody, przez które Harden, który parę tygodni temu “potępił” własny styl gry (tuż przed powrotem Chrisa Paula), chciałby zmyć piętno zespołu wręcz binarnego – Harden w on, albo on w pick-and-rollu. Powód pierwszy to powód altruistyczno-egoistyczny. Elitarni gracze z reguły lubią dzielić się piłką, a w przypadku Hardena ma to jeszcze zwrot psychologiczny, bo im więcej rąk zaangażowanych w ataku tym prędzej go w obronie wyręczą. Powód drugi to zdrowie i przedłużenie kariery (bóle lewego barku nie wzięły się znikąd). Trzeci, to zarazem fakt – jest dobrym kolegą w szatni. Czwarta rzecz to może rzecz kluczowa – zmiana narracji. Chciałoby się być lubianym.

Nastała w ostatnich dwóch-trzech latach plaga uproszczeń jeśli chodzi o styl Houston Rockets. Jawnej ignorancji w jaki sposób to “klepanie piłki” się odbywa. Uogólnień bez nawiązań do tego, co daje rywal i jak tempo wpływa na styl gry (w meczu z Warriors Rockets spędzili jakieś 70% czasu w ataku w transition i semi-transition; gdzie tu czas na złożone rzeczy?). Ograniczono horyzonty w ujęciu przecież jednej drużyny – że tylko pick-and-roll, i Harden na zmianę z Paulem, i spot-up shooting, i oczywiście trójki. To wszystko najłatwiej zobaczyć. I to ogólną ocenę, odbiór, determinuje.

Co ciekawe podobnej fali omyłek, niedomówień, nie uświadczysz w odniesieniu do zespołów, które grają podobnie lub też pewne warianty z ataku Rockets wstawiły do swoich ataków (np. Bucks). I tu nie chodzi o objawienie, iż wirtuozerii sporo w ofensywie Mike’a D’Antoniego – nie, to koszykówka prosta. Ani o postawę obronną względem Hardena – bo po co. Ani też o trwającą choćby w świecie londyńskiej piłki debatę dotyczącą zmian taktycznych gdy Plan A zawodzi (vide Chelsea i Maurizio Sarri), bo w przypadku Rockets działa to, co rok temu pozwoliło im prawie pokonać Warriors (albo przeszkodziło wygrać mecz numer siedem). Chodzi tylko i aż o to, jak koszykówka ucieka przez palce. Jak to trudny sport do oglądania przez 24 sekundy (!) w ataku. I jak łatwo spłaszczyć opinię. Chodzi więc o setplays, które istnieją w systemie Mike’a D’Antoniego. O koncepty przecież oczywiste. O rzeczy trywialne; pin-downy, staggery, ścięcia, fundamenty. To wszystko w ataku Houston Rockets istnieje, ale w końcowej fazie często zostaje zniwelowane przez strategię zmian krycia. A co ma być na nie kontrą jak nie James Harden?

Dlatego przejdziemy przez kilka, moim zdaniem, najciekawszych zagrywek, zachowań, założeń, które żyją w uniwersum hardenowskiej łupaniny.

Corner-3 P.J’a Tuckera

Od sezonu 2014-15 przynajmniej jeden koszykarz Rockets kończył sezon w Top5 ligi pod względem trafionych trójek z narożników. Od poprzedniego liderem pozostaje P.J Tucker, który wtedy trafił 83 próby, a w tym na 23 mecze do końca już 77 – a to aż o 20 więcej niż drugi Danny Green. Sposoby Tuckera są proste. Czasami odpływa do tych stref po postawieniu zasłony w pick-and-rollu 1-4 z Jamesem Hardenem granym – i to bardzo ważne – na wyczyszczonym skrzydle. Jako, że jest spot-up shooterem, to zajmuje pozycje w rogu i czeka – spędza tam najwięcej czasu – na to, co wydarzy się w kolejno: 1) zagrywce opartej o jakiekolwiek wyjście drugiego strzelca do rzutu, 2) pick-and-rollu 1-5 Harden-Capela, 3) izolacji Hardena lub Paula, 4) akcji drive-and-kick Erica Gordona i Austina Riversa. Jeśli nie jest głównym celem kozłującego, to pełni rolę bezpiecznika, do którego można w każdej chwili podać piłkę. A że najczęściej robi to lewa dłoń Hardena, to Tucker zwykle zajmuje prawy róg.

Obejrzyjmy najpierw zagrywkę, w której otrzymał podanie od Hardena z bardzo wysoką zasłoną Clinta Capeli na prawym skrzydle i bardzo bliską zasłoną Geralda Greena w lewym rogu:

Gdyby Daryl Morey pozwalał na rzuty z mid-range, to Harden, przecież shooting-guard, miałby tutaj klasyczne otwarcie pozycji na szóstym metrze. Jednak strategia jest jaka jest, Rockets musieli ją uwzględnić w tych wszystkich “skomplikowanych” momentach, więc umieścili dwóch strzelców na niewielkiej przestrzeni. Rzecz po lewej stronie jest w np. ataku Warriors wyjściem do split akcji, a w ataku Cavs Tyronna Lue była element popularnej zagrywki z LeBronem na łokciu. Zaś w ataku Rockets to zasłona dla stretch-czwórki od teoretycznie niższego gracza, i to zasłona poza zasięgiem wzroku obrońcy ustawionego wyżej, zasłona postawiona szybko i w tempie zgodnym z podaniem Hardena, a więc minimalizująca możliwość zmiany krycia między obrońcami Tuckera i Greena – graczy, co by nie mówić, o reputacji, która nie przywołuje myśli switchowania czegokolwiek na ich zasłonach poza Hardenem i Paulem lub od czasu do czasu Ericiem Gordonem.

Sprawny i bardzo klarowny sposób na szybki rzut z narożnika w pierwszych posiadaniach meczu bądź też przeciwko słabej obronie, oferuje także zagrożenie z rąk Hardena po curlu na zasłonie Capeli, pull-upie za trzy lub po zagraniu szybkiej dwójkowej akcji z wysokim, który – trzeba na to zwrócić uwagę – porusza się na prawej stronie 1-na-1 ze swoim kryciem. No i to jedna z wielu alternatyw na umieszczenie Hardena poza piłką. Nie tylko w roli wychodzącego po nią, ale też jako screenera i strzelca. Pewnych nieoczywistych wariacji należy spodziewać się w drugiej części sezonu i dalej, bo to czas na połączenie odpowiedzialności z pewną dozą odpoczynku (w 28 minut JH mniej oddał aż 140 rzutów więcej niż drugi Paul George).

Ścięcie Erica Gordona

NBA zabrała statystyki PlayType dostarczane przez Synergy, ale Rockets D’Antoniego raczej nie plasowali się w czołówce liczby punktów zdobywanych po ścięciach. Można to było uznać za niejakie marnotrawstwo spacingu jeszcze w czasach długich trójek Ryana Andersona.

Teraz jest o tyle lepiej, że Rockets non stop grają niską czwórką. Zobaczymy na jak długo zadomowią się te eksperymentalne lineupy z duetem Faried-Capela, ale na razie niskie 4-1 z Tuckerem na czwórce, które sprzyja ścięciom, pozostaje ustawieniem dominującym. Aczkolwiek dwóch wysokich graczy to nie jest wcale zła idea w minutach z Chrisem Paulem, kiedy gra naturalnie zwalnia, a CP3 może sobie poszaleć w standardowym ataku pozycyjnym z dwoma wysokimi screenerami. I od Paula zaczniemy.

Poniższe rozwiązanie prezentuje grę na bloku elitarnego podającego, która wpisała się na stałe w playbooki bardzo dobrych zespołów. Rockets najczęściej stosują ją w ustawieniach prowadzonych przez Chrisa Paula:

Licząc wyłącznie guardów tylko trzech koszykarzy notuje więcej post-up touches niż Paul, ale żaden z nich nie używa ich tak często do podań. Najbliżej jest liderujący kategorii Ben Simmons, natomiast Wesley Matthews i tym bardziej Andrew Wiggins idą po punkty. 14 asyst Paula z post-up w 35 meczach to trzeci najlepszy wynik w lidze i już równy wynikowi w pierwszym sezonie w Houston.

Zagrywkę inicjuje się w dwóch fazach. Pierwsza to zajęcia pozycji na bloku. Druga to podanie piłki do Chrisa Paula. Dalej mamy ustawienie wysokiego w pozycji do down-screena, po którym w zgodzie z analityczną ideą Eric Gordon wyszedłby na szczyt, dostał podanie i oddał rzut, a w wersji gorszej przeszedłby do pick-and-rolla 2-5, w którym jego obrońca najprawdopodobniej zostałbym na zasłonie. Istotą jednak w tego typu akcjach jest atak obręczy i punkty spod niej, których nieco brakuje temu zespołowi. Bo jest w NBA tylko sześć gorszych drużyn w liczbie rzutów z tzw. restricted area, zaś efektywność Rockets gdzieś się tam niedaleko Top10 znajduje. Ale to skutek gry Kennethem Fariedem a nie Clintem Capelą, nadprodukcji Jamesa Hardena i nieco ciaśniejszego ustawienie rywali w obronie w meczach przeciwko osłabionym Rockets. I te pewne niedostatki nadrabiają wyrachowanym setem.

Wykorzystują w nim brak pomocy ze słabej strony i przede wszystkim sposób obrony na ścinającym graczu. Obrońcy, najpierw elitarny Covington, a później niezły KCP bronili Gordona nie od strony obręczy, nie od strony obwodu, lecz od strony piłki. I to odcięcie od podania umożliwiło ruch, dynamiczną zmianę kierunku, i złapanie piłki podanej od mierzącego 180-parę centymetrów gracza. Natomiast w tej zagrywce żaden wybór obrony nie jest optymalny; ten od obręczy skończyłby się wyjściem po zasłonie, ten od obwodu katastrofą, ten od piłki może powinien być dokładniejszy, ciało w ciało, ale to łatwo napisać; warunki meczowe to inny świat, Gordon jest dobry w szukaniu miejsca na małej przestrzeni, a Paul dobry w podania.

Bardzo dobry przykład jak drybling ciałem otwiera pozycje, nie tylko w wysokich off-screen akcjach zaprogramowanych na rzut za trzy punkty.

Hand-off Clinta Capeli

Clint Capela nie należy do najlepiej czy najczęściej podających centrów w NBA. Ponad 30 środkowych zalicza więcej asyst na mecz. Ale Rockets systematycznie zwiększają liczbę posiadań, w których zostawiony na wyspie Szwajcar oddaje piłke w krótkim hand-offie Jamesowi Hardenowi. Ta akcja zawiera kluczowy suplement do prostej relacji niski-wysoki w postaci dodatkowej zasłony dla rozgrywającego a (poniżej prawa strona parkietu i Gerald Green):

Zasłona dla Hardena przed hand-offem z Capelą pojawia się w wielu postaciach. Powyżej Gerald Green przybiegł z lewej strony, wymienił pozycję z Tuckerem, i screenem uruchomił Hardena, który odebrał piłkę od centra i zaatakował obręcz, co z kolei umożliwił mu sprawny roll Capeli. I właśnie to jest niezwykle ważne dla powodzenie zagrywki w pierwszym tempie. Zagarnięcie wysokiego ruchem sprawia, że wysokość ustawienia obrońcy screen-and-rolla traci na znaczeniu. Zaczyna się wybór i walka z instynktem – zostać czy nie zostać. Pierwsze równa się Capeli w pojedynku jeden-na-jeden z obręczą. Drugie sytuacją na klipie, bo ten screen niskiego gracza, na którym zmiana krycia jest arcytrudna (niemożliwa bez uprzedniego przeczytania planu), ustawia obrońcę za plecami Hardena i z jego prawej strony. Tym samym piłka ułożona na dominującej lewej jest chroniona przez prawą stronę ciała wspieraną odległością obrońcy.

Rzeczy mają się podobnie poniżej, ale z 1) większym zaangażowanie na lewej stronie, która skutecznie skupiła część uwagi obrońców, 2) wyższą zasłoną Tuckera i 3) wyższą obroną centra Vucevića w punkcie wyrzutu piłki:

Jednym z elementów, które Harden dodał do ofensywnego arsenału, jest floater. Już 81 takich prób zaliczył w tym sezonie (skończył 38). To o 23 więcej niż w całych poprzednich rozgrywkach. W przeciwieństwie do pick-and-rolli bronionych switchem, to m.in. ta akcja i jej pochodne pozwalają mu wejść w wyczyszczoną przestrzeń w pomalowanym. Naturalnie przeciwnicy przeprowadzą tutaj usprawnienia, sprawniejsi centrzy zaczną wychodzić np. wyżej, mądrzejsi i lepsi obrońcy postarają się te szybkie i dokładne zasłony Greena lub Tuckera przewidzieć, a przynajmniej zostanie położony nacisk na pozycję obroną przy Hardenie – chociaż to przy jego umiejętnościach wybór na ślepo. Co nie zmienia faktu, że jest to dokładnie to czego chce Harden – bardzo ładna koszykówka.

Warto dodać, że w powyższych zagrywkach opcją numer dwa będzie podanie lobem do centra, a opcją numer trzy przerzut do prawego rogu lub wycofanie na obwód (opcję czwartą i piątą stanowią gracze na lewej stronie). Dobry atak szczyci się mnogością alternatyw, a fakt, że Harden korzysta z tych najlepszych o jakości posiadań. Zresztą – kiedy timing akcji nie jest idealny i środkowy opóźnia roll lub nie rolluje, dzieje się to:

Na krótko przed postseason i już w jego trakcie na pewno wrócimy do sposobów w jakie Rockets mogą rozruszać atak w dni słabszej dyspozycji Hardena i bez geniuszu Paula, odpowiadać na różne strategie defensywne i pomagać sobie nie tylko trafiać rzuty za trzy punkty, ale generować te spod obręczy i z pomalowanego. Wielkie zmiany to już w roku 2020. Teraz warto zacząć przygotowania na wszelki, historyczny już, wypadek, gdyby elitarny w sezonie regularnym atak, ponownie nie potrafił (i to będzie już po raz czwarty z rzędu) utrzymać efektywności w playoffach. W dwóch z trzech powyższych zagrań gracze Rockets szli do dziury. I być może najważniejszym usprawnieniem w krytycznym momencie, będzie przesunięcie ataku bliżej obręczy.

3 KOMENTARZE

  1. Super artykuł! Swoją drogą, jest gdziekolwiek do znalezienia statystyka, który zawodnik zdobywa najwięcej punktów po ścięciach, ale takich bez zasłony, jak Gordon? Kurde cwaniaczek z niego, a każde łatwe punkty spod kosza są na wagę złota, szczególnie w playoffs! Pozdro i dzięki za mega ciekawą analizę!

    0