Po drugiej stronie Hudson. Blaski i cienie New Jersey Nets – część 2

3
fot. YouTube

Część 1

Przy okazji zachęcam również do odświeżenia tekstu o Nets autorstwa zNYKa.

Tyle tytułem wstępu. Zaczynamy!

Chociaż Jerry Colangelo sprawiał wrażenie, jakby nie chciał powiedzieć wprost, co zadecydowało o spektakularnym i niespodziewanym transferze Jasona Kidda do New Jersey, wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że nie były to pobudki związane z osiągami na koszykarskim parkiecie. W przeciwnym razie, raczej nikt przy zdrowych zmysłach nie wymieniłby Kidda na Stephona Marbury’ego.

Colangelo szedł jednak w zaparte i najwyraźniej palił głupa podczas konferencji prasowej:

“W zeszłym sezonie było wiele meczów, które nawet mi ciężko się oglądało. Trudno więc oczekiwać, żeby nasi fani czerpali z nich radość. (…) Nadeszła pora na rozpoczęcie wszystkiego od nowa i wprost nie mogę się doczekać, aż zobaczę na boisku Marbury’ego grającego razem z Marionem.”

Na tym nie koniec…

“W środowisku jest wielu ludzi, którzy uważają, że być może w lidze nie ma bardziej utalentowanego gracza niż Stephon Marbury. I nie mówię tego po to, żeby nakładać na niego dodatkową presję. Chodzi tylko to, że ten chłopak ma naprawdę ogromny talent.”

Nikt nie zadzwonił po policję. Nikt nie zbadał też starszego Colangelo alkomatem. Z perspektywy czasu była to zapewne jedna z jego najgorszych decyzji menedżerskich w trwającej jeszcze od końca lat 60-tych karierze.

A Jason Kidd? Nie dość, że miał właśnie trafić do klubu, z którego wszyscy uciekali niczym Glen Davis z wypadu nad Morze Adriatyckie, to jeszcze o przenosinach dowiedział się nie od agenta czy przedstawicieli Suns, ale bezpośrednio z mediów. Jakby nie patrzeć, mało elegancki sposób na pożegnanie się z przyszłym członkiem Hall of Fame.

Kidd przywykł jednak do tego, że w ciągu kilku miesięcy podejście do jego osoby diametralnie się zmieniło. Jego wizerunek nie był już tak nieskazitelny (chociaż miał przecież swoje rzeczy na sumieniu, o czym wspominano już kiedyś na Szóstym Graczu tu i tu. W rzeczy samej, nie był już tak powszechnie lubiany jak wcześniej. Wszystko przez sensacyjne doniesienia medialne z początku 2001 r.

“Kidd Faces Assault Charge”

Grzmiały nagłówki największych dzienników w Stanach.

Z dnia na dzień Jason Kidd znalazł się w ogniu krytyki. Nikt nie lubi żonobijców (obok policyjnych mugshotów brakowało jedynie przerobionych zdjęć Kidda w bawełnianym białym podkoszulku – nieodłącznym elemencie garderoby każdego “wife beatera”).

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

3 KOMENTARZE