Sitarz: Russell Westbrook gra nieco inaczej

2
fot. fot. Torrey Purvey / Newspix.pl

Postępująca unifikacja koszykówki jeszcze nie zatarła różnic taktycznych między zespołami. Jest ich mniej i są mniej widoczne, ale są. Dzielnie te drużyny inne niż reszta walczą w sezonie regularnym, ale niestety chyba żadna nie wyróżnia się koszykarską nowinką. Nie chodzi o zwiększenie np. szybkości gry, a o początki czegoś co za parę lat wkroczy na salony. Może trener Kokoskov próbuje przywrócić coś lidze, dodać europejskiego kunsztu, ale mało kto zagląda do Phoenix. Z kolei na drugim biegunie, gdzie pojedynki najlepszych wyglądają podobnie, Mike Budenholzer po prostu otworzył swoim graczom przestrzeń i narodził się w Bucks system, który owszem wymaga pracy, ale nie dość, że fundamenty ma prawidłowe, to i takie jak zespoły w ostatnich latach bijące się o Finały Konferencji.

I tak ta liga sobie przez prawie dwa miesiące płynie. Jak ktoś jest uparty, to przegrywa (wcześniej Kidd, dzisiaj Popovich; taka organizacja nie przewidziała 2018 roku? Dziwne). A kopiowanie zagrywek przeobraziło się… no w jeden styl. Styl NBA. Więc jeśli mecze zlewają się w jeden, to najlepszą odskocznią są koszykarze. Warto szukać “nowości” w tym, jak trzydziestoletni gracze przystosowują się do czasów dla młodych i jak nie pozwalają im wyprzedzić siebie. Na przykład taki Russell Westbrook.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

2 KOMENTARZE

  1. Dziękuję. Wreszcie jakiś dowód, że ktoś w 2018 roku w Polsce ogląda mecze NBA, a nie siedzi głową w 2012r. albo opiniach z NBA Memes.

    Westbrook gra być może najbardziej “under control” sezon w swojej karierze. Dzieli się piłką z Schroderem, rzutami z PG13, po jego zagraniach w post przeciwko innym guardom pozostaje tylko wykonać cieszynkę “rock a baby”. Chociaż wciąż pojawiają się głosy jak to nie jest superstarem, TOP10, a ostatnio nawet TOP25.

    Bardzo dobrze że dzieli się piłką, wciąż ma czasami dziwne mecze, ale widać jak ten człowiek dojrzał na boisku i poza nim. Natomiast trzeba uważać żeby też z tym nie przesadzić, jak we wszystkim potrzebny jest umiar – nie może oddać za dużo i stać się pasywnym, bo wtedy to prosta droga do zagłady Thunder. Cała kariera RW to szukanie balansu pomiędzy robieniem wszystkiego w pozytywnym sensie, a robieniem za dużo – idealnego balansu nigdy nie będzie bo to prawie niemożliwe, ale teraz jest on na takim poziomie, że nie obraża inteligencji osoby oglądającej mecz.

    0