Flesz: Milwaukee Bucks idą po Wschód i otwierają cap-space na Top-10 gracza

7
fot. newspix.pl

A jeśli Kevin Durant zechciałby od lipca grać na przykład w Milwaukee, to teraz może.

George Hill to jeden z tych kilku enigmatycznych dla kibica w kapciach zawodników, którzy są lepsi, niż się wydaje, a są przede wszystkim znacznie lepsi, kiedy grają z bardzo dobrymi graczami obok siebie. Trevor Ariza, P.J. Tucker to inne, pierwsze z brzegu przykłady. Jak dobry jest, zobaczysz dopiero wtedy, kiedy odwrócisz swoją uwagę od obserwowania piłki, i to po obu stronach boiska. Czy mowa o przesunięciu się bez piłki za linię za trzy we właściwe miejsce, poprawiające LeBronowi drogę do podania po penetracji, czy gdy chodzi o właściwe przesunięcie w obronie. Ciężka szkoła San Antonio, z niej Hill wziął przed laty, to co najlepsze.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

7 KOMENTARZE

  1. No z tym Hillem to jest tylko taki problem – to gość który znika z ekranu, gdy wszystko rozsypuje się w rękach. Możemy mówić o głupocie J.R. Smitha z pierwszego meczu finałów, ale to Georgie nie trafił kluczowe wolnego. To oczywiście tylko przykład, ale jak dla mnie obrazuje obserwację tego gościa na boisku – jeszcze w złotych Hibbertowo-Lance’owych czasach Indiany to też zawsze był plusowy gracz, ale nie wiem czy ma “what it takes” jeżeli chodzi o play-offy. Nie ma tutaj co decydować, w kwestii jego inteligencji boiskowej, obrony czy rzutu – co z tego jeżeli główny z niego pożytek to faza zasadnicza. Jak przychodzą play-offy to wchodzi w ten swój pasywny tryb i gościa nie ma.

    Rozumiem Maćku co chcesz powiedzieć przez porównanie do Arizy czy Tuckera, ale jak dla mnie charakter obu, toughness to jest zupełnie inny kaliber niż Hill. To moje wrażenie, ale P.J. czy Ariza to weterani, którzy w kluczowym momencie się nie schowają i zrobią jakieś winning play, a w przypadku G.H. zupełnie tego nie widzę.

    Bardziej bym go przyrównał pod względem struktury psychologicznej do Harrisona Barnesa jak był kiedyś o nim artykuł na Grantland, o tym że bardzo dużo myśli w trakcie meczów, że robi overthinking i to wpływa negatywnie na jego grę. Tego własnie luzu, zacięcia mi tutaj też brakuje.

    Ale życzę mu jak najlepiej, niech Bucks próbują, z ławki to na pewno będzie jeden z lepszych backupów w lidze, a za dodatkowe oszczędzności plusy dla Bucks (jak nikogo, w tym Middletona) nie przepłacą w lecie.

    0