To interesujący rozwój wydarzeń. Jeszcze rok temu Mike Taylor był pożerany przez środowisko za swój brak elastyczności i zbyt pobłażliwe podejście do zawodników. Tymczasem w lutym reprezentacja Polski stanie przed szansą wywalczenia awansu do Mistrzostw Świata, co byłoby zupełnie nowym rozdziałem w historii polskiego basketu. Doskonale pamiętam rok 2015 i EuroBasket we Francji, gdy razem z Maćkiem, Pawłem Łakomskim i Karolem Waśkiem jechaliśmy na południe Francji, by oglądać w pracy kadrę, której z nieskrywanym podnieceniem zapowiadaliśmy sukces. Wówczas po awansie z grupy odpadliśmy w pierwszym meczu eliminacyjnym przeciwko Hiszpanii, nie było się czego wstydzić. To był jeden z najlepszych koszykarskich wyjazdów, highlight życia.
Do Chin na MŚ nie pojadę, ale gdyby gdybyśmy awansowali, wśród naszej koszykarskiej braci zapewne zapanowałby podobny entuzjazm do tego sprzed trzech lat, gdy z głową w chmurach podróżowaliśmy do Montpellier. Polska koszykówka niestety utknęła w bardzo niewdzięcznym miejscu. Ma swoje grono odbiorców, ale nie ma ono siły przebicia, która wpłynęłaby na popularność dyscypliny. Frazesem w ustach prezesów stało się powtarzanie zdań o konieczności budowania zainteresowania poprzez sukcesy reprezentacji. Nie możemy być do tego stopnia naiwni. Ludzie mają krótką pamięć, trzeba czegoś potężniejszego.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Michał, będziesz opisywał kolejne spotkania kadry? ;)
Miło poczytać o kadrze na 6G.
Takich trzech dobrych spotkań z rzędu, jak te ostatnie, w wykonaniu naszej kadry nie widziałem chyba w życiu (a oglądam ich mecze od 15-20 lat). Jestem w szoku, jak po krytyce Taylora ten zespół potrafił zagrać z ekipami, które do tej pory nie były w naszym zasięgu.
Niby tylko jedna wygrana wystarczy, oby tego nie zjebali, bo drugi raz taka szansa może już długo nie nadejść.
To jest ten moment, kiedy można deprecjonować Polaków, bo prawdopodobnie awansujemy tylko dlatego, że rozszerzyli liczbę drużyn z 24 do 32 ;)
Stety dla kibiców, niestety dla Ciebie, zupełnie nie trafiłeś z argumentem “tylko dlatego…”
Jeżeli awansujemy to przede wszystkim dlatego, że będziemy lepsi od którejś z drużyn Chorwacja/Włochy a może nawet od nich obu. Oczywiście rozszerzenie ilości drużyn ma też niebagatelne znaczenie ale “nie tylko dlatego” awansujemy, jeżeli awansujemy.
Ale ja nie deprecjonuje, piszę z perspektywy wiecznie niezadowolonych ludzi szukających dziury w całym (w przypadku polskich sukcesów modelowym przykładem jest tu ZNYK ;))
Mamy szczęście, że kluczowi gracze tamtych reprezentacji grają w NBA :D
Z Chorwacją wygraliśmy, gdy w składzie byli Sarić i Bogdanović ;)