Marcus Thompson II w swoim tekście dla The Athletic przekazuje więcej detali z rozgrzanej do czerwoności szatni Golden State Warriors. W wyniku kłótni pomiędzy Draymondem Greenem i Kevinem Durantem, ten pierwszy otrzymał od managementu karę jednego meczu zawieszenia, aby jak to powiedziała jedna z osób z otoczenia zespołu – “mógł nieco ochłonąć”.
Thompson raportuje, że Green wściekł się na KD za to, że ten postanowił wyrazić swoje niezadowolenie z ostatniej akcji meczu, w której Dray w samolubny sposób stracił piłkę i być może zaprzepaścił szansę na zwycięski rzut któregoś ze swoich kolegów. Green w gorzkich słowach wytłumaczył Durantowi, że to on wypracowywał takie akcje jeszcze na długo przed tym zanim dwukrotny MVP Finałów pojawił się w drużynie, dlatego nie ma zamiaru znosić jego narzekań. Ponadto oskarżył Duranta o to, że w całym tym sezonie chodzi “o niego i całą otoczkę związaną z jego wolną agenturą” – zaznaczył jednocześnie, że jego zdaniem KD i tak opuści Oakland i pozostawi swoich kolegów bez żalu.
Źródła Thompsona potwierdzają, że Green kilkurotnie użył w stosunku do KD słowa “dziwka”. Ponadto wskazuje na to, że Drayowi ewidentnie puściły nerwy, kiedy wykrzykiwał do swojego kolegi:
Czy ty w ogóle kurwa wiesz, do kogo zwracasz się w taki sposób?
Relacje na linii Green – Durant będą wymagały naprawy, pozostaje tylko pytanie, czy przełoży się to na boiskową formę aktualnych mistrzów NBA. Jeden z zawodników w zaufaniu przyznał dziennikarzowi The Athletic, że nie wierzy, aby po czymś takim Durant chciał w wakacje zostać w Oakland:
Po tym co zostało powiedziane nie ma szans, aby KD do nas wrócił. Jedyna nadzieja w tym, że w wakacje management będzie używał argumentów w stylu: “Widzisz Kevin, stanęliśmy po twojej stronie, jesteśmy dobrymi ludźmi i obroniliśmy Cię przed Draymondem”.
Jednak tak stawiając sprawę, management Dubs musi liczyć się z tym, że Green może poczuć się zdradzony i relacje pomiędzy zawodnikiem a klubem mogą stać się bardzo napięte, a przecież on również powoli zbliża się do swojej wolnej agentury w 2020 roku.
Zieeeew…
Ale tam zieeeew, jest zajebiście :)
Dawno nie miałem takiej radochy.
Jest burdel. Będzie drama.
Będą musieli wybierać. Na bank będzie jakiś transfer. Myślę, że już za chwilę.
“Czy ty w ogóle kurwa wiesz, do kogo zwracasz się w taki sposób?”
:)))
NBA is faaaaantastic !
Jak z bani wbijałem się w tego newsa, to myślałem, że idzie na noże, a nie na tweety :)
Nie
Kevin sam na świecie
Draymond i Klay za niezadowolonego wkrótce Anthony Davisa. Coming this spring… ?
KD za AD :)
Dodajcie do tej szatni jeszcze niezadowolonego z ilości otrzymywanych piłek Cousinsa a mamy przepis na piękna katastrofę w playoffach.
Ta, a i tak wygrają tytuł
Cóż, karma is a bitch, jak to wielokrotnie na 6-tym przywoływano. Hej, zaraz, to Kevin Durant jest karmą??
Naah… Kevin is a bitch.
Draymond tak powiedział.
KD: Daj mi rzucić decydujący rzut jestem lepszy.
DG: ja rzucę, nie ma Stefanka a jak on jest to nigdy nie rzucam
…….
KD: pff
DG: ty dziwko
KD: jesteś u Pani
KD: …i odchodzę
Kurtyna
Najpierw w 2016 dzwoni, mówi przyjdź Kevin łi nid ju to bit lebron, w 2018 wbija ci dziwkę w plecy, nie ma lojalności w tej NBA
Niech pierwszy rzuci tweetem ten, co to się nigdy z kolegami w szatni po meczu poprztykał, jak któryś spartolił ostatnią akcję. Drama na siłę.
Zakładasz, że ludzie kiedykolwiek byli w jakiejkolwiek szatni, szczególnie w tych czasach jest to ryzykowne stwierdzenie.
Ja wiekowy już jestem i trochę sobie w życiu pograłem, więc nie wyobrażam, że u innych może być inaczej ;)
Kevin Durant to pipa, obrazi się i odejdzie… śmieszny gość
“Populacja sezonowców Golden State zmniejsza się”
hell yeah!:)
no to gdzie trafi Dray? :)
Warriors przegrali w 2016 z Lebronem, potrzebowali Duranta żeby przeskoczyć tą górkę, a później jakieś głupie docinki do Duranta na paradzie, że midlevel że coś tam, śmichy chichy, potem w międzyczasie kilka razy z Greenem się poprztykał. Dziwne to wszystko. Nie wiem, czy pijarowo więcej nie stracili niż zyskali na podpisaniu KD. Jasne, wygrali 2 kolejne mistrzostwa, ale całkiem możliwe, że zrobiliby to bez Duranta i bez całej tej dramy wokół. I pewnie Curry miałby MVP finałów. I trochę, nawet nie trochę, a zupełnie inny byłby wydźwięk zdobytych mistrzostw. A już na pewno dla samego big 3, w szczególności dla legacy Curryego.