Pamiętam jak po wymianie Jimmy’ego Butlera do Minnesoty Timberwolves pisałem o dużej wygranej Toma Thibodeau, który przejął jednego z najlepszych two-way zawodników NBA ogrywając swoją byłą drużynę. To była przeważająca opinia. Potem Lauri Markkanen potwierdził swój gwiazdorski potencjał, Kris Dunn poczynił postępy i nie wyglądało to już tak źle dla Chicago Bulls. Teraz też Zach LaVine jest zdrowy, tymczasem Butler właśnie opuszcza Minneapolis. Razem z nim Wolves wysłali do Filadelfii również wiecznie kontuzjowanego Justina Pattona, tak więc oddali dokładnie tych samych zawodników, których półtora roku temu otrzymali od Bulls.
Z perspektywy czasu tamta wymiana wygląda dla nich bardzo źle, ale też nie można pomijać tego, że Butler grał jak przystało na All-Stara, lidera i pomógł im wrócić do playoffów po 14 latach. Do pewnego momentu wszystko szło zgodnie z planem, a tego co wydarzyło się w ostatnich miesiącach nikt nie mógł przewidzieć. Teraz wreszcie zamknęli ten rozdział i zaczną na nowo układać drużynę, ponownie opierając się na swoich młodych gwiazdorach, ale jak długo będzie jeszcze prowadził ich Thibodeau?
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Dlaczego Thibodeau tak dużo gra pierwszą piątką? Jest na to jakieś racjonalne wytłumaczenie?
On chyba wychodzi z założenia, że po co kogoś zmieniać, jak ktoś jest dobry. Gdzieś mu umykają takie kwestie jak chociażby zmęczenie czy regeneracja. Co w czasach współczesnej koszykówki i sztabu ludzi wokół każdej organizacji każe postawić nieco inne pytanie – czy w ogóle jest sens to racjonalnie tłumaczyć czy trzeba go po prostu odesłać na zieloną trawkę?
Nie żebym bronił Melo (większe ma ego niż eggs, może popyka sobie jeszcze w Chinach) ale wsparcie od Chrisa Paula, Jamesa Hardena i D’Antoniego to bardziej “wsparcie”. O CP3 słyszeliśmy ostatnio, że jest trudnym kolegą w szatni, Harden wspierać go może na imprezach bardziej , a z Mikem się już raz nie dogadał – zresztą on sam nie ma najlepszej historii w relacjach z Gwiazdorami (vide Kobe i LAL) Także bardziej był to zły fit od samego początku.
Rezygnować po 10 meczach to zawsze trochę lol, ale skoro tak to do Lakers z nim. LeBron się zgodzi, będzie jeszcze zabawniejszy skład ?
Też odrazu pomyślałem o Lakers.
Może jeszcze ew. spróbować ‘poprawić nastroje’ w szatni Wizards :D
to byl od poczatku chytry plan Mike’a D. z Melo, payback is a b*tch lol
no wlasnie MDA genialnie go poustawiał w piątce, z ławki, dał mu parę defensywnych ról, z których Melo nie miał szans się spełnić, analitycznie wyszło w +/- to co miało wyjść i Daryl Morey miał bardzo proste zadanie wyciać szczawia. MDA nawet sobie paluszka nie ubrudził, dziennikarze i blogerzy rzucili się na analitykę z prędkością światła i po 10 meczach good bye Melo.
Cieszę się z tego bardzo, moje serce rośnie, bo Melo nigdy nie wybacze tego, ze zamordowal Linsanity z powodów egocentrycznych. Jego legacy na moich oczach ma potężne skazy, etap OKC/HOU oraz Atlanty zawsze będzie mu wspominany, zwłaszcza na etapie rozważań o Hall of Fame.
Szalenie się cieszę, że on teraz stoi z 30 bańkami na koncie, ale z poczuciem bycia niechcianym w całej lidze. Hahahaha, bitch!
Rzepka upraszczasz. Linsanity zostalo zamordowane przez kontuzje Lina. I sen nie mógł trwać wiecznie. Trzeba się bylo obudzic. To jest NYC!
Ponieważ dociera do ciebie bardziej słowo pisane oto pierwszy z brzegu przykład:
https://nypost.com/2016/02/28/stoudemire-rips-into-carmelo-knicks-for-lack-of-leadership
Dalej, Amare tez nie był bez winy according to MDA, ale Amare ma free passage u mnie za 2010 rok:
https://nypost.com/2016/07/13/how-carmelo-amare-pushed-jeremy-lin-out-mike-dantoni/
No ale inne źródło niż NYPost: https://bleacherreport.com/articles/1375878-carmelo-anthony-reportedly-jealous-of-linsanity-ran-jeremy-lin-out-of-new-york
Tam był jeszcze w zespole ten bałwan JR, niektórzy mówią ze on usłużnie był pomocny Melonowi w byciu niemiłym dla Jeremiego.
Oczywiście kontuzja nie pomogła, wiadomo ze bajka nie trwałaby dłużej, niemniej moje stanowisko ma solidne podstawy prosze pana.
Branżowo zakończę: q.e.d. ?