W 1984 Mike Conley musiał zadowolić się srebrem, przegrywając ze swoim rodakiem – Alem Joynerem. Był wówczas faworytem konkursu, więc drugie miejsce potraktował w kategorii porażki. Cztery lata później nie zakwalifikował się nawet do drużyny olimpijskiej, co było kolejnym ciosem w ambicje sportowca. Nie powiedział jednak ostatniego słowa. Na kolejne Igrzyska pojechał dopiero w 1992, będąc już doświadczonym 29-letnim trójskoczkiem. Zmaganiom swojego ojca przyglądał się Mike Conley Jr. Wówczas za faworyta traktowano Leonida Wołoszyna. W 1990 wygrał Mistrzostwa Europy, a rok później był drugim najlepszym trójskoczkiem świata.
Wołoszyn w pierwszej rundzie skoczył 17,32 przewodząc stawce. Conley odpowiedział jednak w drugiej spadając na 17,62, co zapewniło mu złoty medal. Mimo to Amerykanin poprawił ten wynik w rundzie finałowej skacząc niemalże perfekcyjnie na 18,17 metrów. Gdyby nie wspomagający go wiatr, który przekroczył limit, skok ustanowiłby nowy rekord świata. Wołoszyn ostatecznie zakończył rywalizację na czwartym miejscu.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Kwintesencja off-season na 6g! Git:) Nie miałam pojęcia, że Conley Sr. to taka szycha była.
Swoją drogą ciekawe jak się czuł, kiedy w końcu zdobył upragnione złoto olimpijskie, a tu mu się Dream Team w paradę wbił i zabrał całą sławę…
Conley do Charlotte, Kemba out. A swoją drogą, to takich artykułów na 6G powinno być jak najwięcej.