Wake-Up: Rekordowe 9 trójek Stephena Curry’ego i druga wygrana Warriors

17
fot. League Pass
fot. League Pass

Stephen Curry trafił aż 9 razy za trzy pobijając rekord Finałów należący do Ray’a Allena i swoją eksplozją w czwartej kwarcie nie dał szans rywalom na pozostanie w grze do końca. Nie było kolejnego szalonego finiszu, tylko zdecydowane zwycięstwo Golden State Warriors. Cleveland Cavaliers podobnie jak w poprzedniej rundzie wracają do własnej hali z dwiema porażkami.

Cleveland @ Golden State 103:122 (0-2)

Warriors od samego startu fantastycznie spisywali się egzekwując swój atak, dostawali się do obręczy, trafili 10 z pierwszych 11 rzutów i w pierwszej połowie zaliczyli skuteczność na poziomie 60% z gry, a po przerwie rozkręcili się na dystansie.

Cavaliers ani przez chwilę nie byli na prowadzeniu, ale długo trzymali się w grze i kiedy gospodarze uciekli pod koniec pierwszej połowy (+15), odpowiedzieli wygrywając trzecią kwartę, w której zbliżyli się na 5 punktów. Potem jeszcze na starcie czwartej kwarty po trójce LeBrona Jamesa było -7, ale wtedy rozpalił się nadgarstek Stephena Curry’ego. Trafił dwa kolejne rzuty zza łuku odzyskując dwucyfrowe prowadzenie dla Warriors, a nieco później miał niesamowitą daleką trójkę równo z końcem zegara akcji.

“About seven seconds on the clock he just kept going backward, I don’t know why, but he just threw it up and I didn’t think it had any chance of going in. That was kind of like a dagger shot. It just gave us all the momentum back.” Klay

Potem wyrównał osiągnięcie Allena trafiając z rogu z faulem.

W tym momencie było już właściwie po wszystkim, ale Steve Kerr jeszcze chwilę trzymał swoich starterów na ławce, dając szasnę Stephowi na ustanowienie nowego rekordu.

W trzeciej kwarcie Curry wyjątkowo nie mógł się wstrzelić i spudłował wszystkie 5 rzutów z gry. W czwartej był 5/5 za trzy zdobywając wtedy 16 ze swoich 33 punktów. W całym meczu trafił 9/17 zza łuku. Na swoim koncie miał jeszcze 7 zbiórek i 8 asyst.

Kevin Durant po problemach ze skutecznością w Game 1, tym razem był super efektywny zaliczając 26 punktów przy 10/14 z gry, a do tego 9 zbiórek i 7 asyst. Klay Thompson nie tylko, że nie opuścił meczu, ale nie wyglądał jakby coś mu dolegało i mimo urazu lewej nogi zdobył 20 punktów. JaVale McGee wyszedł w pierwszej piątce i rozpoczął spotkanie od dwóch kolejnych wsadów. W sumie miał 12 punktów przy 6/6 z gry. Z ławki kolejny dobry występ zanotował Shaun Livingston – 10 punktów i 5/5 z gry.

Warriors trafili 15 trójek ze skutecznością 41.7%. Cavaliers zmarnowali sporo czystych okazji na dystansie i zanotowali tylko 41.1% z gry.

James nie miał kolejnego wielkiego popisu strzeleckiego, ale znowu był świetny i tym razem starał się więcej kreować swoich kolegów. Zdobył 29 punktów, miał 13 asyst i tylko jednej zbiórki zabrakło mu do triple-double. Na parkiecie spędził 44 minuty, schodząc na ławkę dopiero gdy rozpoczął się garbage time. Kevin Love miał bardzo dobrą trzecią kwartę, w której trafił 3/3 za trzy zdobywając 13 punktów. Ostatecznie miał ich 22 i 10 zbiórek. George Hill próbował zrehabilitować się za ten spudłowany wolny z poprzedniego meczu i był agresywny na początku, zaliczając 12 ze swoich 15 punktów do przerwy.

JR Smith (2/9 z gry) został doceniony przez kibiców w Oracle Arena za swój wkład w zwycięstwo Warriors w Game 1. Przywitali go owacjami na stojąco, a kiedy był na linii rzutów wolnych skandowali M-V-P.

Niestety sędziowie znowu się nie popisali i ich kontrowersyjne decyzje ponownie były istotną historią meczu. I tak na przykład po airballu Curry’ego w aut, Warriors dostali piłkę bo jakimś cudem sędziowie dopatrzyli się dotknięcia jej przez rywali. Natomiast nie dopatrzyli się faulu, gdy Splash Brothers wpadli na Jamesa, gdy łapał on dalekie podanie od Love’a. Za to dali przewinienie techniczne oburzonemu brakiem gwiazdka Tyronnowi Lue.

Ale nie tylko Cavs byli ofiarami błędów sędziowskich. Jordan Bell dostał faul po łokciu od LeBrona, a w tej sytuacji odgwizdano drugi faul KD w pierwszej kwarcie.

Game 3 w środę.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułSitarz: Obserwacje (6): Pierwszy mecz Finałów
Następny artykułFlesz: Golden State Cleveland 2-0

17 KOMENTARZE

  1. kurcze, 9:13 na zegarze i tylko 2 komentarze pod wake-upem. Chyba naprawde wszyscy powoli mają wyłozone na te finały, komentować się nikomu nie chce. Ja przyznaję się, że z obowiązku wstaję rano i oglądam, ale ledwo ledwo. Ostatni raz taki poziom emocji czułem w 2007 roku jak SAS jechało po CLE.

    0
  2. Wkurzającą jest drużyna GSW. Wkurzające jest to, że gra sam LBJ przeciwko drużynie, w której “tak po prostu” trzech zawodników może sobie zrobić meczyk na 40 pkt gdy by chcieli.. a oprócz tego jeszcze biega w obronie i w ataku kolejny Dray Green.
    Dlatego kibicuję mimo wszystko, aby na hali w Cleveland zaczęły drżeć ręce Wojownikom i liczę na to że jeszcze seria może powrócić do 2-2. Szczerze mówiąc, typując 4-0 dla GSW sądziłem że każdy mecz będzie bliższy blow outu, a tutaj CLE walczy dlatego w tym momencie wierzę, że własna hala im pomoże.
    A jeśli seria skończy się jak większość sądzi, to liczę aby LBJ poszedł do HOU, aby fajnie dogadali się kasowo aby oprócz trójki jeszcze udało się zatzymać Capelę + Gordona + zadaniowców i niech wreszcie będą równe szanse. Takie czasy nam stworzył KD.

    0
    • ja dzisiaj po raz pierwszy w życiu kibicowałem Królowi, bo kurczę zasługuje na ten pierścień, to co robi jest niesamowite. I tak trzymałem te swoje spocone kciuki i tylko przecierałem oczy jak kolejną otwartą trójkę nie trafiał JR czy inny Clarkson, martwiłem się ruchem piłki GSW i nieuniknionym runem w którejśtam kwarcie.
      Co finalnie nastąpiło, patrzyłem na LBJa idącego na ławkę po 44 minutach nieustannej gry i pomyślałem sobie, że ten człowiek więcej sam zrobić nie może. Szkoda każdego jego roku spędzonego w zespole, który nie dorasta mu do pięt.
      Ps. Na Bleacher jest artykuł jak Rodney Hood mówi, że jest ciężko grać w zespole z LBJ, bo “są oczekiwania” i “spotlights” i człowiek jest bardziej nerwowy. Polecam do kawy

      0
      • PS rzadko komentuje na 6graczu, jeśli ktoś z Włodarzy to przeczyta to fajnie bo chciałem się podzielić pewna uwagą.
        Gdy napiszę komentarz – fajnie by było gdzieś widzieć, że np. KTOŚ odpowiedział po moim komentarzu.
        Np jest sporo artykułów, powiedzmy że gdzieś zostawiam komentarz bo mnie zaciekawiła dyskusja. Jednak jestem zapracowany i nie mam czasu co chwilkę odświeżać strony i patrzeć czy ktoś odpisał. A jeśli np. wchodzę na stronę po 24h to już nie pamiętam szczerze, gdzie ten komentarz został napisany..
        Czy np. nie dało by się wprowadzić jakiś powiadomień jak na FORACH, że jest nowa wiadomość. Np wchodząc na stronę główną pod artykułami jest info:
        4 czerwca 2018 | Adam Szczepański | 7
        Można by wprowadzić, że gdy ktoś napisze odpowiedź pod moim komentarzem, to nie tylko liczba zmienia się na 8, ale z szarej ikonki robi się np. czerwona. I wtedy wiem, że pod tym artykułem był mój komentarz i ktoś na niego zareagował albo przynajmniej napisał w dyskusji coś nowego.
        Nie wiem czy tylko ja tak mam, ale uważam że było by to pomocne w dyskusjach i może dzięki temu więcej komentarzy :)

        0
      • A mi coraz ciężej jest czytać jak to Lebronowi jest ciężko. Albo jak on bidulek musi sam grać przeciwko 4 All Starom (tak, piję do dzisiejszych tweetów Marka Dz.).

        Hmmm. To nie 2007 rok kiedy nie miał wpływu na ruchy kadrowe Cavs. Czy przypadkiem nie LeBron maczał palce w takich, a nie innych kontraktach swoich koleżków? Gruby hajs dla TT i JR “Gazeli” Smitha to też jego legacy.

        Czy to wina GSW, że Kyrie nie chciał już grać z Lebronem? Że 3 przeterminowanych AllStarów (IT,Rose,Wade) zostało wymienionych na zestresowanego Hooda, Clarksona i Nance’a? Stare nogi za miękkie nogi – nie wiem co lepsze :) Czy to wina GSW, że Love jest niewidzialny?

        Może warto zrewidować pogląd, ze LeBron czyni graczy wokół lepszymi. Może jest już na takim poziomie samotnej walki z potworem GSW, że zwyczajnie dominuje mentalnie resztę drużyny i wcale jej nie pomaga a przekszadza. Medialny przekaz jest upokarzający dla innych zawodników. LeBron z najsłabszym składem w historii, który zrobił finał. Efekt? Obsrany Hood boi się wejść na boisko, obsrany trener czeka na Ożelecheeeee, obsrany Hill nie trafia wolnego, obsrany JR nie wie jaki jest wynik, LeBron płacze na wieść, ze mieli jeszcze TO do wykorzystania ….

        0
        • Zgoda, LBJ sam nawarzył piwa i teraz musi dokonywać epickich wysiłków aby utrzymywać zespół w rywalizacji. Co więcej – jesli pójdzie sobie np do HOU, to zostawi po sobie praktycznie spaloną ziemię i ósmy pick w drafcie. Niemniej w trakcie meczu nie pamiętam o tym, że to jego dzieło :)

          Co do “makes teammates better” – świeży artykuł na ESPN: http://www.espn.com/nba/story/_/id/23684417/kevin-pelton-weekly-mailbag-does-lebron-james-make-teammates-better.

          0
        • LBJ miał wpływ na kontrakty TT oraz JR, ale jakie to ma znaczenie że JR nie trafia w tych PLAYOFFACH? A w poprzednich latach bywał HOT? Ani nie wina GSW, ani LBJ :)
          A jaki miał wpływ na wymianę oldboyów – ja osobiście tego nie wiem. Jaki dokładnie miał wpływ na przyjście oldboyów – też tego nie wiem.

          Piszę tylko, że LBJ w tych PO nie otrzymuje wsparcia. I głównie wina stoi po stronie zawodników – którzy tego wsparcia nie udzielają i rzucają na kiepskiej skuteczności :)

          Dla mnie istotne są 2 fakty.
          Fakt nr 1: Kevin Durant jako jeden z najlepszych w lidze ofensywnych zawodników (i całkiem dobry defensywie) dołącza do GSW którzy mają najlepszy bilans w historii ligi.
          Fakt nr 2: Zrobili super drużynę. Co więcej, potrafili połączyć swoje charaktery i grać wspólnie bardzo dobrze i wygrywać.

          Ale ja jako fan koszykówki, mogę mieć swoje upodobania i po prostu przesyt talentu oraz poziom na którym ci zawodnicy ciągle i ciągle grają drażni mnie :) i dlatego kibicuję tym którzy z nimi konkurują. Dlatego też bardzo chciałem żeby to HOUSTON przeszli do finału i żałuję, że tak się nie stało.

          0
          • Szkoda że w całej tej dyskusji zapomnijcie że kręgosłup tej drużyny GSW to gracze wydraftowanych:
            Curry – 7
            Thompson 11
            Green – 35
            Myślę że jest wiele drużyn z wyższymi picami rok po roku a póki co tylko Boston jest w stanie zbliżyć się do tego poziomu.
            Wszystko przypisujecie Durantowi. Ciekaw jestem ilu z was na jego miejscu zrobiło by inaczej?
            Kibicuje chłopakom i liczę na jeszcze kilka miśków!

            0