Między Rondem a Palmą (634): Rok Rzeki

23
fot. Wikipedia
fot. Wikipedia

Dziś w Palmie.

Rozmawiamy o meczu nr 2 Finałów NBA, eksplozji Stephena Curry’ego, o doskonałej grze Shauna Livingstona i JaVale’a McGee, zachowaniu graczy Warriors, przyszłości Cavaliers w tej serii, przeszłości i przyszłości dynastii w NBA i o tym, jak im pomóc.

Dziś też jak zwykle w poniedziałek o urynoterapii, grzybicy, kucaniu, pływaniu nago, festiwalu kuchni azjatyckiej (i arabskich restauracjach), fascynujących reklamach z udziałem trenera Adama Nawałki oraz o presetach montowanych obecnie przez klub koszykówki Detroit Pistons.

muzyka: Batzorig Vaanching “Mongolian Throat Singing”

[wpdm_file id=624] 

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

23 KOMENTARZE

  1. Maćku, a czy niejaki Stephen Curry, zawodnik który swojego czasu złamał koszykówkę i został pierwszym w historii MVP wybranym jednogłośnie, nie jest w Twojej opinii jednym z najlepszych zawodników w historii tej gry?

    0
      • Jarek, nie chcę być złośliwy, ale pewien klub z Oakland zdaje się postawił na Curry’ego i zaczął od niego budowanie drużyny. Efekt na dziś – dwa tytuły do tej chwili i połowa drogi do trzeciego. Oczywiście zgadzam się, że nie jest to top 2, 5 czy może nawet i top 10, ale gdzieś tam tuż tuż za? Czemu nie. Gdybym budował taki zespoł, to z pewnością Curry byłby w moim składzie.

        0
      • Curry potrafił oddać część roli w zespole na rzecz innych allstarów. Gdyby był w Houston na miejscu Hardena spokojnie zyskiwałby takie staty jak on. Weź włóż Hardena do GSW zamiast Currego, dalej myślałbyś o nim jako o top 10 graczu w lidze??
        LeBron czy Jordan nigdy nie oddali nawet części swojej roli. Wystarczy spojrzeć, co się dzieje z koszykarzami, którzy trafiają i trafiali do ich teamów. Bosh? z topowego allstara stał się zadaniowcem. Kukoc, Ron Harper, Kevin Love. Tego ostatniego to Maciek chciał wymienić za Thompsona (+ jeszcze coś). Trafił do Cavs i nie tyko nie jest wykorzystywany, ale gnojony na każdym kroku.
        Irving uciekł od LeBrona. Praktycznie wszyscy gracze którzy zima opuścili CAVS grają dużo lepiej. Kobego, Jordana czy LeBrona uważa się za wielkich, ale wynika to też z tego (oprócz faktu ze byli zajebiści) że żaden nigdy nic nie poświęcał w swojej grze.
        Curry poświęcił swoje statystyki i rolę dla drużyny. Jakby go wrzucić teraz do jakiegoś innego teamu spokojnie mógłby rzucać po 30 + punktów w meczu, ale facet poświęcił swoje legacy na część legacy drużyny.
        I za to właśnie cenie Warriors i im kibicuję.

        0
        • Czy zechciałby kolega sprecyzować jak to Curry potrafił oddał część roli na rzecz innych All Starów, bo ja jestem ciekaw? Do 2016 rok w rok zwiększał ilość rzutów (podaję wszystko PER36). Z 2015 na 2016 skoczył nawet z 18 na 21 (!). Od czasu przyjścia Kevina „spadł” na 19+ co i tak stanowi więcej niż kiedykolwiek przed 2016. Do tego utrzymuje taką sama liczbą strat i asyst, a ciężko nawet powiedzieć, że poświęcił całe dwa rzuty ze swojej puli, bo oddaje też zdecydowane career high osobistych 6,7 przy ok. 5 w poprzednich dwóch sezonach.

          Małe porównanie:

          Curry (PER 36) w tym sezonie:
          FGA 19.1 FTA 6.7, AS 6.8, TO 3.4 PPG 29.7

          James (PER 36) w tym sezonie:
          FGA 18.8 FTA 6.3, AS 8.9, TO 4.1 PPG 26.8

          Usage Curry’ego 31%
          Usage Jamesa 31,5%

          Ciekawe nieprawdaż?

          Lebron oddaje mniej rzutów z gry i osobistych w tym samym czasie na parkiecie, dokładając więcej asyst i tracąc „połowę” piłki więcej.
          I współczynnik PACE, też nie jest wytłumaczeniem, bo na 48 minut gry GSW ma tylko 1,5 posiadania więcej.

          Powiedziałbym, że idą łeb w łeb, tylko James notuje więcej asyst, bo z pewnością dłużej „klapie Spaldinga” w posiadaniach.

          Jedyne powód dla którego Curry nie kręci ponad 30 punktów, to to że gra mniej minut na mecz, ale dziwne żeby grał 38+ w drużynie z Greenem, Thompsonem, Durantem, Iggym, Westem, Youngiem i jeszcze minimum 4-5 z rostera by weszło do regularnej rotacji i to jest tego zasługa, a nie Stephena świadomie oddającego pola kolegom.

          Tak więc bajka o Rycerzu Currym, który poświęca się w imię dobra zespołu, jest równie romantyczna, co nieprawdziwa. No chyba że te 2 rzuty mniej, kompensowane częściowo przez 1,5 osobistego (PER 36 ofkorz), to jest ten powód, dla którego mamy bić czołem o podłogę ;)

          I nie jest to żaden diss na Stephena.

          Jak pomyliłem się gdzieś w liczbach to krzyczeć, bo piszę z roboty

          Pzdr!

          0
          • Jest kłamstwo, wielkie kłamstwo i statystyka.
            Ładnie przeszedłeś na per 36 żeby dostosować rzeczywistość do tezy.

            per 36 jego statystyki nie odbiegają od wielkiego GOATa jakim jest LeBron, ale co z tego? Jakoś zaden z krytykujacych tego nie widzi.

            Liczy sie tylko średnia na mecz. Nikogo nie interesuje jaką średnią per 36 miał Jordan, Kobe, Wilt czy Kareem. Na tym nie buduje sie legacy.
            Poswiecasz minuty gry, poswiecasz wszystkie statystyki. Jakos Harden nie byl gotowy na takie poświęcenie i zamiast w teamie z westbrookiem i Durantem wolal grac po 46 min i oddawac po 150 rzutow w meczu.
            Wiec kolego nie obraź sie ale bajki to Ty piszesz.

            0
          • Czyli to Curry się poświęcił ustalając taki skład drużyny i długość ławki/rotację na mecze GSW w tym sezonie? W takim razie rzeczywiście się biedaczyna poświęcił i zamiast 30 pkt na mecz, ma “tylko” 26+ (druga jego najwyższa średnia w karierze, a gra najmniej MPG ever, poza sezonem gdzie kostki wysiadły). Brawo Ty :)
            Można jeszcze napisać, że nic nie poświęca, tylko świadomie oszczędza się w czasie sezonu – co u NIEKTÓRYCH graczy jest uznawane za wadę – żeby grać więcej i lepiej w finałach. W tych PO ponad 20 rzutów na mecz (nie PER 36) i tylko raz w karierze rzucał więcej. To ustępuję tego miejsca, czy jednak chce być w świetle reflektorów w najważniejszych momentach i zdobywać tytuły? A Harden to grał akurat grał tylko 36 minut i oddawał 20 rzutów + 10 FT, o czym doskonale wiesz. Nie są to szokujące liczby, nie koloryzuj. Poza tym poszedł tyle za cyferkami, co za pay checkiem.
            Chciałbym wiedzieć jakie legacy, jak to ująłeś, mu to niby buduje? Ciągle tutaj czytam, że w zasadzie jedyna słuszna spuścizna, to ilość pierścieni i literek W przy wynikach, a nie same ładne cyferki – choćby tłuczona bez końca debata MJ czy James, a z Hardena dalej sporo ludzi drze łacha pomimo cyferek. To na czyje w końcu pracuje Curry, bo mnie cały czas wychodzi, że swoje? I z resztą faktycznie statystyka wyłącznie PPG cz APG, to jest jakaś wielka spuścizna?

            Jest kłamstwo, wielkie kłamstwo, statystyka i ludzkie fantazje.

            Dla Ciebie liczą się tylko liczby total, a mnie interesuje jak gracz wygląda na tle innych i co robi z czasem który ma na parkiecie. Ale niech oczywiście będzie, że Twoja bardziej “Twojsza” :)

            Pzdr

            0
          • Jeśli chodzi o legacy to nie jest kwestia mojsze czy Twojsze, ale jak to ludzie postrzegają. Sorry, ale poza geekami nikogo nie obchodzi per 36. Jeśli Ciebie to jara, ja to rozumiem. Analitycznie ma to ręce i nogi. Nawet się z Tobą mogę zgodzić.
            Tylko co z tego?? Pójdziesz do zwykłego kibica i zaczniesz mu tłumaczyć, że Curry jest lepszy od LeBrona bo ma lepsze staty per 36? obok masz tytuł “51 punktów Lebrona…” czemu nie ma napisane ile rzucił per 36?

            oczywiście, że staty to wielka spuścizna. Wystarczy spojrzeć na Westbrooka, Robertsona, Jabbara, Wilta, Stocktona czy Mallone’a.
            Kto za 10 – 15 lat będzie pamiętał, ze westbrook ceglił? On już przeszedł do historii jako facet który miał 2x średnio tripple double. Na specjalistycznym forum możemy sobie opowiadać jak nieefektywnym graczem był westbrook ale dla “zwykłych” ludzi nie ma to znaczenia. Został MVP za poprzedni sezon??
            Widocznie dla oceniających cyferki miały znaczenie.

            Bez Duranta Curry był jednogłośnym MVP. Z Durantem 3 all team NBA. Jak widać głosujący nie za bardzo przywiązali się do Twojego per 36.

            Ba, nawet Wielce Szanowny Pan Redaktor Maciej, nie widzi Currego wśród najlepszych koszykarzy, podczas gdy w teamie bez Duranta Curry był dla niego człowiekiem , który rozwiązał koszykówkę. Jemu napisz, ze się nie zna bo Curry ma zajebiste per 36.

            Pamietasz dyskusje Maćka, kto był lepszym koszykarzem, Magic czy Kobe?? brał pod uwagę osiągniecia indywidualne. I bynajmniej nie per 36.
            Z Hardenem nie poszło tylko o kasę. On sam powiedział, że głównym powodem do niezaakceptowanie jest fakt, że chce odgrywać większą rolę. Mógł zostać i walczyć o mistrzostwo. Mogli na lata zdominować NBA, ale byłby tym trzecim. Dziś Harden co roku walczy o MVP ligi.
            W lidze gdzie cyferki zostały podniesione do rangi świętego Graala. Decydując się na grę z Durantem automatycznie stracił szansę na wymienianie go jednym tchem przy Jordanie czy LeBronie. Poświecił swoje indywidualne osiągnięcia na rzecz osiągnieć całego zespołu i o tym piszę.

            0
          • Tylko problem jest taki, że dla Ciebie “Legacy” to cyferki indywidualne total, a dla mnie nie tylko. Tak samo jak dla wielu kibiców NBA i graczy z resztą też. Nie dla tych, którzy mogą zagrać o tytuł lub kilka. Wiesz dlaczego z tych bardziej współczesnych MJ i Kobe są na ustach wszystkich? Pierścienie. Co z tego, że z MJ miał 30 punktów na mecz z kariery? Liczy się 6 pierścieni z 6 finałów i to kibic weekendowy pamięta, a nie cyferki z box score. Co do tego, że świetny gracz do pomocy wyklucza Cię z dyskusji o wielkich, to spójrz na Kobricka. Trzy z pięciu tytułów z Shaqiem, graczem kalibru MVP. Czy to zaszkodziło jego legendzie? Jest przez wielu wymieniany jako “mini GOAT” i 2 najlepszy SG ever. A czy 25 pkt na mecz i 44% z gry, to aż tak szalone liczby? Nie, ale tytuły do których doprowadziły między innymi zawziętość i reżim treningowy Bryanta spowodowały, że jest tam gdzie jest. A co do porównywania Kobe vs Magic, to myślisz, że Maciek by się za nie zabrał, gdyby nie to, że obaj mają po pięć tytułów? Biżuteria first Man. Taki mały przykład(liczby z dupy): Harden kończy karierę jako 3-krotny MVP ze średnią 30 PPG 10 APG. Curry kończy jako 25 PPG 6 APG z pięcioma tytułami. Naprawdę Harden będzie tym z większą spuścizną? Mój drogi Curry dobrze wie co robi. On się nie poświęca, on walczy o bycie w panteonie, nie musząc się zarzynać i mając drugą super strzelbę ze sobą. A że “Janusz” niby powie Harden lepszy? “Janusz” nie będzie o nim pamiętał, ani o jego cyfrach. Spytaj tych co bez chwili zastanowienia mówią, że MJ był the best (nie mówię o tutejszych stałych bywalcach), czy wiedzą kim był Stockton i Malone. Malone? Jakimś tam chyba skrzydłowy, podobno niezły (25/10+/3.5), ale ten Tim Duncan to był dopiero Big Fundamental (19/11/3 i 5 ringzzzz).

            Pozdr

            0
          • do legacy musisz mieć jedno i drugie. Podajesz przykład Jordana i Kobego, ale właśnie oni “robili” zajebiste cyferki w mistrzowskich drużynach, byli ich niekwestionowanymi liderami. Jakże inaczej wyglądałoby legacy Bryanta, gdyby nie zdobył tytułów bez shaqa. Dlaczego Shaq musiał odejść??

            Gdzie jest Pippen, Drexler, Gasol? gdzie jest Bosh? Gdzie byłby Wade gdyby nie jego pierwszy triumf z Miami?

            Jabbar ma swoje punkty, więc nie zginął w teamie Magica.
            Gdzie są Parker i Ginobili. Nawet Duncan. Mógłbym się nawet założyć, ze “Janusz” który wskaże MJ jako najlepszego gracza na swiecie postawi Malonea przed Ducanem.

            I zgadzam się z Tobą. tytułami zapewni sobie miejsce w panteonie. Ale nigdy to nie będzie czołowe miejsce.
            jest Lebron kontra Golden State, a nie Curry kontra Cavs.

            Ps. Russel ma od wuja pierścieni. Gdzie jest w “klasyfikacjach na najlepszego koszykarza?

            0
          • Tu była ściana tekstu, którą naskrobałem właśnie przy piwku po treningu, ale zapomniałem o CTRL+C, nastąpiła awaria i będzie krótko na podsumowanie, bo chce mi się wyć i nie mam już siły :)

            Widzisz znaleźliśmy wspólny język. Do mocnego “Legacy” trzeba być zajebistym graczem i mieć pierścienie (niestety z resztą, bo to sport drużynowy i czasem wyżej ch*** nie podskoczysz, ale tak już jest). I tu przykład Hardena jest od czapy, bo niech sobie ma i MVP regularnego sezonu rok w rok i co z tego?

            Bryant przewiózł się na 3 tytułach na Shaqu, który robił w tych Threepeatowych Finałach coś chyba między od 33 do 38 pkt na 60% z gry. Obłędne cyfry, ale wspominamy Bryanta, bo jak pisałeś miał pierścienie bez Shaqa, choć w G7 z Bostonem, to on im prawie przegrał te finały, ale było Stapels Center, było 15 osobistych i jakoś to poszło ;)
            Do tego kto wie, jak skończyłoby się starcie z Detroit – mimo zdechnięcia Malone’a i kiepskiego Paytona – gdyby Kobe nie poszedł na żywioł obijając tablicę z każdej strony. A jest och ach samiec Alfa. Dla mnie to powinien z Shaqiem zdobyć jeszcze drugi z rzędu threpeat, powoli przejmując pałeczkę, a potem jeszcze ze 2 czy 3 tytuły sam. To by było coś, a tak zmarnował swój potencjał :D

            Ale dobra wracamy do Curryego. Gość jest zajebistym graczem. Został dwukrotnym MVP Ligi, w tym raz jednogłośnie, był scoring championem i najlepszym zawodnikiem wygranych bez Duranta finałów. Do tego ma signature move, czyli zepsucie koszykówki regularnym rzutem zza trzy, ze swojej połowy, bez patrzenia. Warunek zajebistości i samca Alfa mamy spełniony. Jeżeli dalej będzie sobie rzucał 26-27 punktów i zdobywał pierścienie, częściej będąc najlepszym zawodnikiem GSW niż Durant, to nic swojemu “Legacy” nie zaszkodził. Curry świetnie się ustawił, pozostaje mu robić swoje. A co sądzi o tym Maciek, to mnie nie obchodzi, bo ja mam swoje zdanie i nie wiem czemu wywołujesz go do tablicy – chyba że jest koszykarską wyrocznią, z której punktem widzenia musimy się zgadzać i uznawać za jedyny słuszny. Wtedy przepraszam :)

            Gdzie jest Pippen o którym wspomniałeś? Pippen to jest chyba najbardziej niedoceniany gracz w historii tej gry i każdy kto oglądał go sporo w Bullsowym prime wie o co chodzi. Two way bestia, która potrafiła świetnie podawać i bez której MJ mógł czasem nie zdobyć tytułu :)

            Bulls 93 bilans 57-25
            Bulls 94 odchodzi MJ przychodzi Kukoc bilans 55-27 (!) i półfinał konferencji w którym odpadają dopiero w 7 meczu z Knicks którzy walczyli w finałach też przez 7 spotkań z Rockets. Taki był ten Pippen i Jackson, prawdziwi architekci sukcesu MJa ;)

            Trochę trollingu, trochę funfacts, można iść spać :)

            W jednym zdaniu – Curry nic jeszcze nie zaprzepaścił. Postawił się świetnym miejscu do zbudowania “Legacy”, pytanie co z tym dalej zrobi. No dobra to były dwa zdania.

            Pzdr

            0
  2. DiVincenzo jest no brainerem dla GSW z tego draftu. Nie dość, że sprawdzony na największej scenie to jeszcze może robić za śmiesznego rudego do poprawy wizerunku
    A w kolejności draftu można jakoś uwzględnić to, w której rundzie dana druzyna odpadła, czyli mistrz nr 15, przegrany finałów 16, finaliści konferencji 17-18 gdzie drużyna z lepszym bilansem rs wybiera wcześniej etc etc. Panie Silver, pan zobaczy jaki świetny pomysł

    0
  3. “Śmierdziało na końcu ławki, tak się starzeli” hahaha :D

    Maciej, na wszystkich tych imprezach tak jest, że ceny są wyższe niż normalnie. Dlatego ja np. przestałem chodzić na zloty food trucków, bo nie dość, że są straszne kolejki, to podnoszą ceny w stosunku do tego, co mają na co dzień.

    0