Wake-Up: Warriors wygrali Game 7 w Houston i wracają do Finałów

102
fot. League Pass
fot. League Pass

Czwarty rok z rzędu.

Jeszcze przed chwilą wydawało się, że tym razem skład Finału może być inny, kiedy faworyci znaleźli się o krok od zakończenia sezonu przegrywając mecze numer pięć. Ale finaliści przetrwali presję i wygrali dwa kolejne spotkania, w tym to decydujące na wyjeździe. Potwierdzili swoją siłę i podtrzymali dominację. Znowu czerwiec w NBA będzie należał do Golden State Warriors i Cleveland Cavaliers.

Houston Rockets byli najlepszą drużyną sezonu z 65 zwycięstwami i udowodnili, że są w stanie zagrozić obrońcom tytułu, ale nie udało im się zrobić tego ostatniego kroku, żeby ich pokonać. Może byłoby inaczej gdyby nie kontuzja Chrisa Paula. Nie był on w stanie zagrać w Game 7 i tylko z ławki oglądał jak jego drużyna ponownie bardzo dobrze zaczyna mecz, po czym pudłuje 27 kolejnych rzutów za trzy, traci prowadzenie w trzeciej kwarcie i odpada z dalszej rywalizacji.

“We were lucky to escape out of here.” Steve Kerr

Rok temu Kawhi Leonard, teraz Paul. Warriors znowu dostali pomoc od bogów koszykówki, w tym decydującym meczu pomagali im też sędziowie i rywale, którzy nie mogli trafić otwartych trójek. Ale Warriors też ponownie grali bez Andre Iguodali, mieli swoje problemy w pierwszej połowie i przetrwali, a na koniec liczy się tylko to, że wracają do Finałów i zaraz rozpoczną walkę o back-to-back.

Golden State @ Houston 101:92 (4-3)

Game 7 bardzo przypominał poprzednie spotkanie. Znowu to Rockets byli lepsi na początku. Grali z mnóstwem energii, walczyli na całym parkiecie, zebrali 11 piłek w ataku, zanotowali 10 przechwytów i na przerwę schodzili z 11-punktowym prowadzeniem. W pierwszej kwarcie świetny był James Harden, w drugiej Clint Capela i na początku jeszcze Rockets trafiali coś zza łuku. W drugiej kwarcie zaczęli pudłować i też coraz więcej było kontrowersyjnych decyzji sędziów, którzy nie gwizdali fauli na zawodnikach gospodarzy.

Jednak wtedy jeszcze wydawało się, że Rockets mają spore szanse wygrać ten mecz. W gorącej atmosferze Toyota Center, przy wsparciu swoich kibiców łatwiej mieli odeprzeć próby powrotu rywali. Niestety powtórzyła się sytuacja sprzed dwóch dni. Trzecia kwarta znowu należała do Warriors. W czwartej już tak nie uciekli, ale nie oddali kontroli.

Warriors podnieśli się po fatalnej pierwszej kwarcie i słabej pierwszej połowie.

Po przerwie zaczęli odrabiać straty i na 4:29 przed końcem trzeciej kwarty Kevin Durant doprowadził do remisu, a zaraz po tym rozkręcił się Stephen Curry, który trafił trzy trójki i zdobył 11 kolejnych punktów.

Warriors zdominowali swoją kwartę 33-15, tymczasem Rockets dopiero w połowie czwartej przerwali najdłuższą w historii playoffów serię 27 z rzędu spudłowanych rzutów zza łuku. Gospodarze jeszcze zbliżyli się na 6 punktów na pięć minut przed końcem, wtedy KD pozbawił ich złudzeń trafiając dwa duże jumpery nad Ericem Gordonem. Do tego goście hackowali Capelę, nie dając Rockets szans na jakiś szalony comeback.

Curry i Druant miali słaby początek, ale w drugiej połowie zagrali jak przystało na liderów. Wzięli sprawy w swoje ręce i przejęli mecz, zdobywając razem 40 punktów, o dwa więcej niż cała drużyna gospodarzy. Curry 14 rzucił w trzeciej kwarcie, a pojawianie się na parkiecie Ryana Andersona potratował jak otwartą furtkę i bezwzględnie go atakował. W całym meczu zanotował 27 punktów (7/15 za trzy), 9 zbiórek, 10 asyst i 4 przechwyty. KD podobnie jak na starcie serii znowu trafiał kontestowane rzuty nad rywalami, miał 34 punkty (5/11 za trzy), 5 zbiórek, 5 asyst i 3 bloki.

Klay Thompson już w pierwszych minutach złapał trzy faule, przez co sporo czasu musiał spędzić na ławce. Ale kiedy wrócił na boisko w drugiej kwarcie zdobył wtedy 10 ze swoich 19 punktów. Draymond Green zaliczył 10, 13 zbiórek i 5 asyst.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułDniówka: Game 7 w Houston. Chris Paul zagra na jednej nodze? KD znowu wymięknie?
Następny artykułFlesz: Golden State Houston 4-3

102 KOMENTARZE

          • Kościół katolicki akurat jest najlepszym przykładem, że Boga nie ma lub że nie jest wszechmogący.

            0
          • Pamiętaj ze krolestwo Jezusa Chrystysa nie jest z tego swiata. On sam został skazany na śmierć, nieprzyjety, niezrozumiały. Nie jest łatwo za nim isc i nie udaje się to tez wielu w Jego Kosciele. Niemniej innej drogi nie ma. Jezus powiedział o sobie że jest Drogą Prawdą i Życiem.

            0
          • Zawsze jest inna droga. Najlepiej iść drogą przyzwoitości. Wtedy często jesteś zmuszony omijać Jego Kościół.

            0
          • Omijać niektórych ludzi z Kościoła katolickiego tak, jak z każdej innej wspólnoty, ale nie sam Kościół katolicki. Jego nie da się ominąć. Trzeba podjąć trud wejścia intelektualnego i duchowego w to wielkie dziedzictwo jakie niesie ze sobą. Prędzej czy później taka refleksja przyjedzie np gdy zalozy się rodzinę czy z innych powodów. Zycie jest ulotne i pustne bez glebszych celow a te typowo ziemskie ulegają prędzej czy później wypaleniu. Sw Paweł piszę ze Pana Boga da się poznać na drodze rozumowej np.po tym jak zbudowany jest swiat. Dlatego warto stawiać sobie pytania i na nie szukać odpowiedzi.

            0
          • Stawianie pytań i odpowiedzi nie jest zarezerwowane dla ludzi kościoła tylko dla ludzi inteligentnych. Nikt bardziej nie odpycha od kościoła niż ona sam, zrozumiałem to jeszcze bardziej jak założyłem rodzinę i szukałem w tym wszystkim głębszego sensu.
            Generalnie widzę to tak: jeżeli jadę autobusem z grupą ludzi i ktoś w nim rzyga i robi wieś a kierowca go nie wyprasza bo “jest przecież jednym z nas” to ja wysiadam z takiego autobusu a nie próbuję go zrozumieć i udaję, że mi nie śmierdzi omijając tylko tego obrzyganego.

            0
          • Miłość blizniego jest sprawdzianem wiary. Pan Jezus powiedział ze kto by był przyczyną braku wiary dla tego lepiej by było się nie narodzić. To jest wskazanie dla ludzi Kościoła i tych poza nim. Kto tego nie wypełnia ten sam daję o sobie zle świadectwo niezależnie gdzie jest, czy wierzy, czy nie.
            Nie ma tu taryfy ulgowej.
            Nieuczciwoscia było by jednak nie powiedziec ze wsrod pedofili, bo pewnie do tego nawiązujesz, sa osoby z kazdej profesji grupy etnicznej czy religijnej. Ksiezy katolickich jest nawet mniej niz innych grup a przeciez podobnie jak nauczyciele mają największy kontakt z dziecmi. Sam mam rodzinę i każdy rodzic jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo dziecka. Dlatego trzeba pewnie byc ostroznym ale z spraw karnych widac ze potencjalnie każdy moze byc sprawcą np lekarz nauczyciel czy przyjaciel rodziny. Jezeli ludzie Kościoła katolickiego cos zatajali to robili źle, grzeszyli. Podobnie jak w innych grupach. Zobacz ja ciezko np pociągnąć do odpowiedzialności polityka czy przedstawiciela innej grupy. Kazda broni swoich. Co nie jest dobre ale tak jest. Kościół katolicki nie ma srodkow takich aby założyć podsluch czy zastosować inne srodki. To nalezy do wladzy świeckiej. Trzeba tez powiedzieć ze w latach 60-tych xx wieku był obrzydliwy prond w społeczeństwach zachodnich ktory sprzyjał pedofili. Rewolucja seksualna miała takze tutaj swoje zniwo. Zieloni w niektórych krajach mieli nawet wpisane w program obnizenie granicy wieku do wspolzycia do 12 lat itd. Niektórzy politycy wprost w tv mówili w Niemczech o swoich doznaniach seksuaknych z dziećmi w przedszkolach. Wskazywali ze to dobre. Chore ale tak było. Wiec zarzucanie wszystkiego na ksiezy nie jest wporzadku. Kazdy mial swoje grzechy.

            0
  1. Hej.
    Kolejne te same finały. Po obejrzeniu (tych 10 min) skrótów 97% meczów sezonu reg. i 100% play-offow mam to czego nie chcialem. Znowu te same finały. Zarówno ja, jak i inni którzy wierzyli, że będzie inaczej bylismy bardzo naiwni Poswiecalem tej lidze codziennie ponad 2 godziny swojego czasu. Ale czas odpocząć. Jaki jest sens bawić sie w cos w co z gory wiadomo jaki bedzie mieć finał. Dlatego porzucam NBA jak i Szóstegogracza do czasu az w finale bedzie ktoś inny niz Golden albo zespol Krola. Dziekuje za 2 lata bycia razem.
    Jeszcze jedna uwaga do red. Kwiatkowskiego. Niestety oprocz części merytorycznej do ktorej nie mozna miec zastrzeżeń wychodzi z Pana coraz wiekszy Bufon (zwłaszcza w Palmie) Tylko w Pana opinii ma Pan rację dlatego nie czyta Pan komentarzy i opinii innych. Moze jednak ten Pan przeczyta. Duzo dobrego dla fanow NBA i redaktorów tego portalu. Do napisania za pewnie parę lat.

    0
    • No cóż, przykrość jednego, radość innego. Ja mam z kolei dokładnie to czego chciałem, życzyłem sobie takich Finałów i życzę sobie także b2b dla GSW. Dla mnie to radość, bo mam okazję oglądać jeden z najlepszych teamów w historii. Wcześniej widziałem też Bulls, pomiędzy gdzieś Lakers i ich 3peat, ale to były inne czasy, z innym dostępem do mediów i NBA, więc teraz po prostu się tym cieszę ile tylko mogę.
      Co do Twojej uwagi na temat red. Kwiatkowskiego, to po części ją podzielam. Też uważam, że zrobił się strasznie przemądrzały. Jest to jeden z powodów, dla których od mniej więcej roku-dwóch bardzo rzadko słucham Palmy. A jak już posłucham, to się dowiem, że mam nieszczęśliwe życie bo nie podzielam zdania redaktora nt. wielkości LeBrona. I znów mi to wybija pomysł słuchania Palmy na kolejne kilkanaście odcinków. Całe szczęście, że Flesze są póki co pisane a nie czytane :)

      0
    • 6G to nie tylko red. K. Na szczęście :)
      Masz pozytywistyczną pracę u podstaw Adama, ciekawe perełki od Michała, Piotra K., Przemka (wróć!), cytrynówkowego guru NCAA i zespół news’owców.
      Truskawką na torcie jest każdy artykuł Piotrka Sitarza.

      Po cichu liczyłem na finał Houston – Celtics. Skoro jednak w finale są Cavs to cieszę się, że dostali w nich godnego przeciwnika. Niech LeBron pisze swoje LeGacy (a red. K. artykuły) walcząc z drużyną, której gwiazdy są w stanie wejść na parkiet.

      0
  2. Przyznam, że coś we mnie dzisiaj umarło. Możemy pisać o tej serii trójek, o tym, że Przyprawa i KD byli hot w 3Q, ale sędziowanie w drugiej i trzeciej kwarcie, było bardziej niesmaczne, niż szpinak z przedszkola, który na 15 lat zniechęcił mnie do tego warzywa.

    Marzyłem o serii Rakiety – Cavs, było do tego bardzo blisko, a tak skończy się pewnie na sweepie, może jednej urwanej gierce przez Cavs. Chciałbym się oczywiście mylić.

    Dobrze, że teraz 3 dni przerwy, bo jakoś nie mam w tej chwili ochoty do oglądania G1 w Oakland.

    0
      • NBA&Silver są zachwyceni. Słupki oglądalności idą do góry. Może i skład jest ten sam ale po zeszłorocznych krótkich PO dostaliśmy w obu finałach konfy długie siedmiomeczowe serie. Teraz finał starych znajomych ale jednak ludzie będą oglądać. Czy LeBron da radę coś wyrwać? Czy GSW się nie obsrają jak np polegną w pierwszym meczu? Czy GSW staną się dynastią? Czy to ostatni mecz LeBrona w Cavs? Może pójdzie do Houston? Nieee nie zostawi łatwiejszego wschodu itd. Tematów do pisania będzie mnóstwo. Dostaniemy też kawał koszykówki. W końcu najlepszy gracz obecnych czasów staje naprzeciwko drużyny aspirującej do bycia najbardziej dominującą w dzisiejszych czasach. Goliat vs lineup Dawidów :)

        0
    • True. Też chciałbym jakiejś świeżości ale… wczoraj faworyt (sprzed serii) wygrał po bardzo słabym meczu “pretendenta” to były peany o Cavs. Dziś wygrał faworyt (sprzed serii) po bardzo słabym meczu “pretendenta” to jest wylewanie żalu, że znowu ci Warriors…
      Wczoraj i dziś wygrał zespół lepszy i lepsze zespoły zameldowały się w finale.
      Z CP3 może byłoby inaczej. Z Igim może nie byłoby 7 meczu (w Houston!). Życie.
      LeBron z HOU miałby większe szanse niż z GSW ale to nie powód, żeby teraz tak trolować. Poza tym to NBA, wszystko jest możliwe. Jeśli oglądałeś cały sezon lub choćby PO a teraz narzekasz na skład finału to nie lubisz koszykówki ;)

      0
  3. W typowaniu pomyliłem się tylko o jedno zwycięstwo – w obu przypadkach dawałem 4:2 dla Warriors i Cavs i to bardzo smutne, że przy widmie niespodzianek, finalnie znowu rozegrane zostaną te same, przewidywalne Finały. Można zapłakać, że draft i offseason zapowiadają się bardziej ekscytujące ,niż najważniejsze mecze rozgrywek. W lpoprzedniej dekadzie to było nie do pomyślenia…

    0
      • @Marion: psssst poprzednia dekada to lata 2000-ne
        @Łukasz: Trochę nie lubię takiego kurłakiedyśtobylizmu. W poprzedniej dekadzie: 2001-2003, 2007, 2009 – zupełny brak emocji w Finałach – na drużyny ze wschodu nie stawiał wtedy nikt. (w 2004 też ale to zupełnie inna historia xD)

        0
      • Przed Lebronem nikt nie uciekał na zachód. Od 20 lat o wiele ciężej przebić sie do finalu na zachodzie niz na wschodzie. Ostatnie lata na zachodzie to byly ekipy GSW SAS OKT LAC MEMPHIS, i jeszcze kilka dobrych jak np Portland z Aldridge i Lillardem. Fakt ze niektóre z nich obecnie sa postrzegane jako przegrane spowodowany jest tym ze rywalizowały ze soba na najwyższym poziomie a nie z Toronto Raptors.
        Lebron na wschodzie zanotował bodajze 8 finałów z rzędu. Oprócz tego roku i moze jeszcze z jakims wyjatkiem, dosc łatwo radzac sobie na wschodzie. Tymczasem w finale grajac z ekipami z zachodu juz tak dobrze mu nie szlo. A trzeba pamiętać ze nie grali meczacych serii w drodze do finału.
        Nie umniejsza to w niczym Lebronowi ale trzeba zachowac jakis umiar w ocenie jego osiągnięć. W tym roku wygral wschód ze slaba druzyna jaką sa Cavs i to wielkie osiągnięcie. Niemniej trzeba tez zauwazyc ze pokonal ekipy gdzie najlepszymi graczami sa kolejno Oladipo-DeRozan-Horford. Gracze ktorzy na zachodzie nawet nie znalezli by sie w meczu gwiazd.

        0