Flesz: Cleveland Boston 1-2

7
fot. NBA League Pass
fot. NBA League Pass

Finały Konferencji Wschodniej
(1) Boston Celtics, (4) Cleveland Cavaliers 2-1
Mecz nr 1: 108:83
Mecz nr 2: 107:94
Mecz nr 3: 86:116

Jeżeli ze wszystkich ludzi żyjących na tej planecie układu słonecznego, na której podejrzewam to czytasz, właśnie George Hill w 3. minucie meczu koszykówki rzuca heat-checki, to Matka Pewności Siebie roni łzy wzruszenia.

Po kilkunastu sekundach trzeciej minuty meczu nr 3 finałów Konferencji Wschodniej gra powinna zostać przerwana i mama George’a Hilla… a zresztą. Ten mecz nie zasługuje na więcej silenia się na żarty. Choć im gorszy mecz, tym więcej trzeba miejsca wypełnić zdaniami niepotrzebnymi.

Piątka George Hill-JR Smith-LeDron Benz-Kevin Love-Tristan Thompson zagrała w sobotę 23 ze swoich 44 minut w tej serii i z minusowej (-4) stała się plusową (+18).

W 23 minuty gry tym ustawieniem Cavaliers trafili aż 9 z 16 trójek. Mecz nr 3 stał pod znakiem rzutu za trzy po koźle i powrotu do klasycznego pick-and-rolla. Opiekunka serii Warriors-Rockets płakała, jak za dzieckiem.

Nowa – wychodzi razem od dwóch spotkań – pierwsza piątka Cavaliers zaczęła od lania 20-4 w pierwsze 7 minut, patrząc jak zdobywający w tych play-offach tylko po 8 punktów w meczach wyjazdowych Terry Rozier próbuje podać Marcusowi Smartowi piłkę chest-passem z odległości pół-metra pod presją obrońców i zastanawiając się, czy to aby na pewno Guerschon Yabusele biega nagle obok Arona Baynesa w 9. minucie meczu i w maślane nie potrafi złapać od niego podania.

W 10. minucie meczu LeBron James wciąż jeszcze prowadził z Bostonem w punktach 12 do 11.

George Hill remisował.

Wyglądało to jak mecz nr 1 tylko w drugą stronę. Celtics nie podejrzewałbyś o taki dyskurażment, ale ich buzie właśnie to pokazywały.

Celtics bronili jednak dobrze – co Brad Stevens po przegranej 17-32 pierwszej kwarcie też chciał podkreślić – tylko ceglili z półdystansu i z dystansu rzuty z bardzo średniej, jak na Boston, jakości posiadań (tylko 22 trójek oddanych). Cavaliers za to ze swoich standardowo słabych – przerywanych tylko (w porażkach) i aż (w zwycięstwach) przez geniusz LeBrona – posiadaniach trafiali te same rzuty, których Celtics nie trafiali. Czasem za trzy po pompce i koźle. Czasem złe, kontestowane, proszę nie, splash.

23 minuty grał w tym meczu James z Thompsonem (+22), ale grał też osobne 12 minut w parze z Nance’m Juniorem (+3). Cavaliers korzystali nagle z prosto rozrysowanego, często optymalnie nawigowanego przez Jamesa pick-and-rolla. Zdobywali z niego punkty po lobach z prawego skrzydła do środka, z lewą stroną zajętą tylko przez jednego gracza Cavaliers (b.dobry spacing). Zdobywali z niego punkty po igłach wciśniętych przez Jamesa pod kosz. Problemem dla Bostonu było to, kogo zostawić bez krycia za linią za trzy, bo gracze Cavaliers wiedzieli, że mają w tych akcjach być za linią. W dodatku James trafiał za trzy po koźle. Te posiadania stają się wtedy nie do obrony. Rozwiązaniem jest tylko switchowanie i co będzie to będzie. Celtics bronili je okej, co mogli zrobić. Raz tylko Cavaliers skończyli ten pick w drugiej kwarcie, gdy Jayson Tatum i Rozier zdecydowanie zbyt ciasno kryli Jeffa Greena i Jordana Clarksona, który wymienił się na ten mecz pampersem z Rodney’em Hoodem (DNP).

Jeff Green trafiający lay-up po splicie było najlepszą zaawansowaną akcją w ruchu bez piłki Cavaliers w tym sezonie. Kevin Love skozłował dwa razy i wyjął prawy pół-hak, który tym razem Mark Smart mógł tylko oglądać. Nawet – uwaga, UWAGA! – LeBron zdobył punkty po ścięciu bez piłki za plecy obrońcy:

“LeBron Turns back the clock with a Reverse Windmill Backdoor Cut”

Myślałem, że nie dożyję już w tym sezonie momentu, kiedy James ruszy swój tyłek. Dobrze, że chociaż JR Smith gra nagle od kilku spotkań jak 2009 J.R. Smith i nie przestaje. Byłoby jedno zdanie we Fleszu o tym meczu, gdyby rozegrany został w styczniu.

Cavaliers trafiali pull-up trójki na swoich koszach. Mieli już 10 celnych rzutów za trzy w 2. minucie trzeciej kwarty, liderując już 67-43. Celtics wyglądali na ławce z rozdziawonymi buziami, jakby Starogard Gdański kazał im testować ketonal.

Jestem pewien, że Celtics będą bardziej zmotywowani na mecz nr 4 i może Cavaliers przez sobotni mecz mniej. Ale pamiętaj: ten zespół Celtics wygrał w play-offach zaledwie jeden mecz na wyjeździe (G3 z 76ers) i to jak gra u siebie, a na wyjeździe, to największa dysproporcja w historii play-offów od 18 lat, gdy Sacramento Kings grali w kratkę jedną rundę. Licząc już to, że Celtics grają trzy, to mogą być poziomy historyczne.

U siebie: 9-0, plus/minus +11.3 (3. w play-offach)
Wyjazd: 1-5, plus/minus -12.5 (14. w play-offach)

Al Horford w tym meczu próbował rzutu za trzy w półkontrataku w 8. sekundzie, który był kontestowany.

Role-players grają zwykle lepiej u siebie, więc Celtics grają u siebie świetnie. Grają gorzej na wyjeździe, więc stąd tylko 30% skuteczności za trzy Bostonu w sześciu meczach na wyjeździe.

To poniżej, to nie był ostatni 1/5 pick-and-roll James/center. Dwa dojrzałem jeszcze na highligtach z czwartej kwarty. Tu w trzeciej z podaniem takim, że naprawdę tracimy czas go hejtując. Lewą ręką, kozłem, zaraz po tym:

200518

Kobe sześć lat patrzyłby się na swoją lewą rękę.

Był różnicą w grze Cavaliers w tym meczu. Pick-and-roll. Znaleźli po prostej – jakże jednak rzadko już spotykanej w tych play-offach akcji – tuzin, jak nie więcej punktów. Celtics zbyt blisko zostawali przy strzelcach, ale co mogli zrobić?

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

7 KOMENTARZE