Wake-Up: LeBron jest 13-0 w pierwszej rundzie. Rockets przeszli się po Jazz

14
fot. League Pass
fot. League Pass

W ostatnim meczu pierwszej rundy obyło się bez sensacji.

LeBron James jeszcze nie rozpoczyna wakacji i rozegra w barwach Cleveland Cavaliers co najmniej cztery kolejne mecze. W Game 7 ponownie dominował, ale też dostał wreszcie trochę wsparcia do kolegów i Cavs mogą szykować się na wyjazd do Toronto.

Tymczasem w Houston, podobnie jak dzień wcześniej w Oakland, druga runda rozpoczęła się blowoutem gospodarzy.

Indiana @ Cleveland 101:105 (3-4)
Utah @ Houston 96:110 (0-1)

* LeBron James po raz pierwszy tak szybko znalazł się w Game 7, ale jeszcze nigdy nie przegrał w pierwszej rundzie i od samego startu spotkania było widać, że nie zamierza popsuć sobie tej statystyki (teraz 13-0). W meczu o wszystko po raz kolejny przypomniał rywalom, że mają do czynienia z najlepszym zawodnikiem na świecie i pociągnął za sobą Cavs. Trafił pierwsze 7 swoich rzutów z gry, a w sumie zdobył 26 z 54 punktów drużyny w pierwszej połowie, ani razu nie schodząc na ławkę.

Cavs rozpoczynali drugą połowę z dwucyfrowym prowadzeniem, ale jak zwykle pozwolili to sobie odebrać. Pacers przegonili ich w połowie trzeciej kwarty, którą świetnie rozpoczęli, zaliczając run 18-4. Wtedy do pracy znowu zabrał się James i zdobywając 10 kolejnych punktów swojej drużyny, odzyskał dla nich przewagę.

Wydawało się, że tylko on jest w stanie dociągnąć Cavaliers do zwycięstwa, ale na finiszu trzeciej kwarty musiał po raz pierwszy opuścić parkiet i z powodu skurczy nie było go w grze również na starcie czwartej kwarty. To był kluczowy moment meczu, którego nie udało się wykorzystać drużynie gości. Przede wszystkim dzięki Kevinowi Love i George’owi Hillowi, Cavs nie tylko przetrwali te minuty bez swojego lidera, ale nawet powiększyli prowadzanie i było +7, kiedy James wrócił na nieco ponad osiem minut przed końcem.

Pacers jak zwykle nie przestawali walczyć i w ostatniej minucie jeszcze przybliżyli się na 4 punkty. Dwójkowa akcja Jamesa z Kyle’em Korverem przesądziła losy spotkania.

LeBron zakończył swój imponujący występ zaliczając 45 punktów, 9 zbiórek, 7 asyst i 4 przechwyty.

“Amazing. He did what he always does. It’s not really shocking. He’s the best in the world, and that’s what the best does and now I gotta work to get on that level.” Oladipo

Love w czwartej kwarcie trafił dwie trójki i zdobył 8 ze swoich 14 punktów. Hill opuścił trzy poprzednie mecze, nie grał też w pierwszej połowie, za to w drugiej odegrał niezwykle ważną rolę, pomagając odesłać swoją byłą drużynę na wakacje. Miał 11 punktów (9/11 z linii), 6 zbiórek i 3 asysty. X-faktorem był też Tristan Thompson. W pierwszych sześciu meczach spędził na parkiecie łącznie tylko 23 minuty, teraz wyszedł w pierwszej piątce i wniósł dużo energii do gry. Już w pierwszej kwarcie zaliczył 6 punktów i 7 zbiórek, do przerwy miał double-double, a ostatecznie 15 i 10, z czego połowę piłek zebrał w ataku. Cavs wygrali walkę na tablicach.

Victor Oladipo po rewelacyjnym poprzednim występie, teraz słabo zaczął i nie miał punktu w pierwszej kwarcie. Dopiero w drugiej połowie poprowadził Pacers zdobywając wtedy 25 ze swoich 30 punktów. Miał też 12 zbiórek, 6 asyst i 3 przechwyty. Darren Collison dołożył 23 punkty trafiając 9/13 z gry, ale na dwie minuty przed końcem spudłował bardzo ważną, otwartą trójkę z rogu.

Pacers kończą sezon. Był to dla nich zaskakująco dobry sezon i także w playoffach wygrali więcej niż można było oczekiwać, zmuszając Cavs do siedmiu meczów, choć na koniec pozostaje też spory niedosyt, bo byli blisko i niewiele brakowało, żeby wreszcie pokonać LeBrona.

“Honestly, I think we were the better team, and they had the best player in the world.” Trevor Booker

Który to już raz w tych playoffach odpada lepsza drużyna? Ale w tej serii Pacers byli lepszym zespołem. Cavs to jednak zespół LeBrona.

* Rockets rozpoczęli drugą rundę od mocnego uderzenia. Już w połowie drugiej kwarty prowadzili +20, a James Harden i Chris Paul w tamtym momencie mieli razem tyle samo punktów co cała drużyna gości. Wysoką przewagę utrzymywali także na początku drugiej połowy, ale Jazz nie pozwolili rozbić się tak bardzo jak Pelicans w Game 1 z Warriors. Poprawili obronę i kiedy na przełomie trzeciej i czwartej kwarty zanotowali run 17-3, mogło się wydawać, że jeszcze będzie co oglądać w końcówce. Przybliżyli się na 11 punktów, wtedy jednak do gry wrócił Harden i pozbawił rywali złudzeń. Gospodarze spokojnie dowieźli zwycięstwo do końca.

Harden zdobył 41 punktów trafiając 7/12 za trzy, a do tego dołożył 8 zbiórek i 7 asyst.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

14 KOMENTARZE

  1. Cle -Tor 4:0
    Brakowało mi wczoraj jakiegoś miejsca gdzie mógłbym ponarzekać na Clarksona. Nie mówię żeby od razu czat uruchamiać, ale można by zostawiać wieczorem post „Komentarze do meczu” w którym mógłbym sobie napisać ten czy tamten ch, nie zaśmiecając reszty portalu. Mi brakuje tego tylko w niedziele kiedy mecze są o rozsądnej porze ale pewnie znajdzie się kilku szaleńców oglądających PO na żywo.

    0
  2. Szacun dla służb porządkowych w Houston. Nie dość, że przygotowali parkiet na G7 żeby wyglądał jak w Cleveland to jeszcze raz dwa zdążyli wszystko podmienić przed meczem z Utah. Naprawdę, zasługują na najwyższe uznanie :)

    0
  3. Skurcze Jamesa źle wróżą Cavs na kolejną rundę.
    Thompson taką grą zasłużył sobie na obecny kontrakt. Jeśli będzie grał na takim poziomie i z takim zaangażowaniem jak dziś, to nikt nie będzie mu patrzył w kieszeń.
    James kolejny dzień w pracy, po prostu.
    Szacun dla Indiany, myślałem że to oni wyrwą Game 7, ale jednak co Król, to Król.
    Ładne wypowiedzi Oladipo i Bookera. Byli lepszym teamem.

    0
  4. Umiejętność przegrywania Oladipo a umiejętność przegrywania Westbrooka – niebo a ziemia. Takie zwykłe ludzkie zachowanie a jak potrafi doskonale oddzielić mężczyzn od siuśmajktów. Victor pokazał klasę. Prawdziwy sportowiec. Po prostu człowiek.

    OKC to nie tylko przerośnięte ego CarmeLOLa, niechęć do gry tam PawłaJerzego, ale przede wszystkim rozdmuchane ego WestBricka. Dopóki koleś nie zejdzie na ziemie to niczego nie osiągnie.

    Pytanie czy w ogóle jakiś zespół mający RW jako pierwszą opcję jest realnym kontenderem?

    0
    • Tak a pro pose klasy w sporcie. Właśnie robiłem sobie przegląd wydarzeń sportowych weekendu. Mecz ManUtd Arsenal, ostatni występ Wengera w roli managera londyńczyków, spójrzcie na zachowanie wobec niego SAFa i Mou. Wielka rywalizacja przez lata, wiele niepochlebnych komentarzy i uwag względem siebie nawzajem a na koniec… Klasa, czapki z głów. Ogromny szacunek! Brawo!

      0