Wake-Up: Kwarta na 50 punktów. Rockets i Jazz prowadzą 3-1

21
fot. League Pass
fot. League Pass

Dwa ostatnie mecze numer cztery pierwszej rundy rozegrano minionej nocy. Oba wygrały drużyny będące na prowadzeniu w serii i oba rozstrzygnęły się w trzeciej kwarcie.

Już tylko jedno zwycięstwo dzieli Houston Rockets i Utah Jazz od awansu.

Houston @ Minnesota 119:100 (3-1)
Oklahoma City @ Utah 96:113 (1-3)

* Przez pierwsze trzy mecze Rockets nie potrafili rozkręcić swojego ataku, ale jak już wreszcie to zrobili, była to prawdziwa eksplozja. Choć jeszcze w pierwszej połowie nic tego nie zapowiadało. Wolves ograniczyli ich do 38% z gry, przegrywali tylko jednym punktem do przerwy i mogli mieć nadzieję, że będą w stanie powalczyć o drugie zwycięstwo. W trzeciej kwarcie Rockets pozbawili ich złudzeń i prowadzeni przez swoich liderów byli absolutnie nie do zatrzymania. Trafili 9/14 zza łuku, zdobyli 50 punktów, czyli dokładnie tyle samo co przez pierwsze 24 minuty meczu i przed czwartą kwartą prowadzili +31.

The Rockets’ 50 3rd-quarter points are the 2nd-most in a quarter in NBA postseason history, behind the Lakers’ 51 in 1962 against the Detroit Pistons.

James Harden rozpoczął spotkanie od siedmiu niecelnych rzutów i pierwsze punkty z gry zdobył dopiero w połowie drugiej kwarty, ale w trzeciej kwarcie był w ogniu. W nieco ponad dziewięć minut rzucił 22 punkty (7/10 z gry), dwa więcej niż cała drużyna gospodarzy w tej kwarcie, co jest rekordem Rockets w jednej kwarcie playoffów. Ostatecznie miał 36. Chris Paul natomiast trafił wtedy wszystkie swoje trzy próby zza łuku zaliczając 15 ze swoich 25 punktów, a do tego 6 asyst i 5 przechwytów.

“We had the mentality to be aggressive, make or missed shots. That’s what we do. We shoot the basketball, and eventually they’ll start falling.” Harden

Dla Wolves 22 punkty i 15 zbiórek zanotował Karl-Anthony Towns. Jimmy Butler zdobył 19, a Derrick Rose 17, ponownie zapewniając wsparcie z ławki. Jeff Teague został zatrzymany na dwóch punktach przy 1/7 z gry, grając z urazem palca, którego doznał na początku meczu.

* W Salt Lake City od samego startu atmosfera na parkiecie była bardzo napięta i nie brakowało przepychanek. Skończyło się na siedmiu przewinieniach technicznych, a w połowie czwartej kwarty Jae Crowder został wyrzucony z parkietu za uderzenie łokciem Stevena Adamsa.

Ale poza tym scenariusz meczu bardzo podobny był do tego, co działo się w Game 2. Thunder wygrali pierwszą kwartę rzucając 30 punktów, po czym w dalszej części zostali zatrzymani przez defensywę Jazz i gospodarze uciekli na początku drugiej połowy. Kluczowy moment miał miejsce na przełomie drugiej i trzeciej kwarty, kiedy zanotowali run 20-3. Potem już do końca meczu Jazz nie stracili dwucyfrowej przewagi.

Joe Ingles jak zwykle był x-faktorem. Zaczął od 0/4 zza łuku, po czym trafił trzy kolejne trójki na finiszu pierwszej połowy. W sumie rzucił 20 punktów (5/11 za trzy) i próbował zajść za skórę Paulowi George’owi.

Donovan Mitchell zdobył 33 punkty, z czego 20 po przerwie.

Donovan Mitchell joins Karl Malone as the only Jazz rookies with 30-point games in the postseason. Malone scored 31 on April 20, 1986 at the Mavericks. Mitchell’s 110 points through his first 4 playoff games are the most by a rookie since Michael Jordan (117 in 1985).

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

21 KOMENTARZE

  1. Boy oh boy, OKC jest udupione Westbrookiem i Carmelo na następny rok. Chyba nikt nie ma już wątpliwości, że PG odejdzie.

    Co za blamaż.

    Swoją drogą Westbrook jest głupi, po co tak ochoczo chciał zamknąć Rubio, powinien go zachęcać do rzutu a nie te rzuty mu utrudniać :D

    0
  2. Playoff P
    Człowiek Melo / Olympic Melo
    Triple Double Machine

    Jestem dumny z siebie, że nie kupiłem tego nawet na moment. Wpadam we wszystkie pułapki sezonu, narracje – sracje, ale tutaj od początku mi śmierdziało. Big 3 my ass.

    Zwłaszcza Melo – nie znosiłem gościa w Knicks, wiedziałem jaki ropniak z niego jest w zespole, gdy nie jest opcją nr 1. PG13 jest dla mnie od zawsze fake-tough, jak chcę zmienić zdanie, to każdorazowo przypominam sobie sławetne zdjęcie pierwszej piątki Indy z 2013(?) roku. A TDM – hahahaha, buahahahahaha. Mam tylko ogromną nadzieję dożyć chwili, kiedy jego atletyzm nieco opadnie i będzie musiał polegać na inteligencji koszykarskiej, a nie tylko turbodoładowaniu. I wtedy zostanie jego zachłanność na staty, 28% za 3pkt i to “ferocity”, które będzie wtedy po prostu zabawne.

    I tylko Adamsa mi żal, to jest prawdziwy twardziel, człowiek skała. Myślę że gdyby wszedł do baru a tam siedział Charles Oakley, to zaprosiłby go do stolika, szejknął henda i postawił mu mocnego drinka z wyrazami uznania.

    Ps. Wiem, że jestem złośliwy/cyniczny – ale to wycieka ze mnie bycie fanem Knicks. Bez urazy fani OKC, po prostu macie chujowy zespół i macie wtopiony cap. Witam w klubie.

    0
  3. Joe Ingles, cały czas czeka tu na szóstym graczu na jakiś artykuł o sobie. Wiem że nie jestem sam w tym czekaniu, bo koleżka udowadnia że w lidze atletycznych świrów można dawać nadzieję całej uziemionej białej reszcie ;)

    0
  4. Świetnie ogląda się tych Utah Jazz.Twarda walka, każdy zna swoje miejsce a zawodnicy stoją obok siebie ramię w ramię.Nie ważne czy dziś ty rzucisz 25 punktów czy ja, liczy się drużyna i zwycięstwo a nie kolekcjonowanie zbiórek pod triple double.Mimo fantastycznego występu Mitchella nie sposób nie zauważyć, że Jazz wygrywają bo w przeciwieństwie do OKC są czymś więcej niż zlepkiem indywidualności.Jeszcze kilka lat temu nie przepadałem za Rubio i całym tym hajpem z jakim wchodził do dorosłej koszykówki a dziś oglądam go z przyjemnością i kibicuje.Gobert zjada Adamsa, jednego z najtwardszych podkoszowych w lidze, Ingles trashuje Georgea rzucając trójki sprzed jego twarzy jak z katapulty a Favors po cichu co noc imponuje efektywną grą.Nawet taki Jae Crawder może grać najgorszą z możliwych serii pudłując otwarte rzuty i tracąc w koźle piłkę ale jednocześnie walcząc na ziemi o bezpańskie piłki, wymuszając faule trudno mieć pretensje widząc chęci i energię.I nikt nie oczekuje jak kibice Cavs że będzie game changerem.
    Aż po takim meczu człowiek chciałby zobaczyć Finały 76ers i Jazz.Cho na solo, niech w bezpośrednim pojedynku się wyjaśni kto jest real Rookie Of The Year!

    0