Dawno temu, kiedy social-media dopiero próbowały zostać naszym współczesnym miejscem spotkań, mogłeś natrafić na zdjęcie Davida Hasselhoffa w rozpiętej, wakacyjnej flaneli. Fotografii towarzyszył podpis “In Mitch We Trust”.
Dawno temu, kiedy potrafiliśmy jeszcze w sieci rozmawiać ze sobą, a złośliwy komentarz nie był najłatwiejszym sposobem komunikacji, fani Los Angeles Lakers robili z siebie internetowego mema, raz po raz przypominając wszystkim, że nie tylko mają najlepszego gracza od czasów Michaela Jordana, nie tylko na czele ich klubu stoi najlepszy trener w historii sportu, ale mają także najlepszego Generalnego Menedżera w NBA.
Od blisko dekady Lakers wyglądali jak jeden z odcinków Dynastii, z karierami rozpieszczonych dzieci stworzonymi przez majątek ojca i cedzącym słowa siwowłosym mężczyzną o imieniu Mitch, który sprawiał wrażenie jedynej trzeźwo myślącej postaci w tej piaskownicy. Specjaliści od koni arabskich zatrudnieni w rolach koszykarskich skautów, nowoczesna analityka prowadzona na liczydle, dzieci Jerry’ego Bussa skłócone ze sobą na długo przed jego śmiercią i Phil Jackson leżący w łóżku z córką właściciela, oczekujący na telefon o tym, że to Mike D’Antoni, nie on, będzie prowadził archaiczny frontcourt Pau Gasol – Dwight Howard.
Potem przyszło przedłużenie kontraktu z Kobe’m, wszystko-Kobe, nieudana wolna agentura w 2015 roku i dwa ogromne kontrakty dla Timofieja Mozgowa i Luola Denga rok później. Na koniec sezonu 2016/17 Jim Buss i Mitch Kupchak zostali wyrzuceni z klubu. Od tego czasu za sterami siedzi Jeannie, wraz z Magicem Johnsonem i agentem Kobiego, i rok po coup d’etat w strukturach właścicielskich Lakers, menedżment to wciąż tylko obietnice i jednorożce.
7 pierścieni – 3 jako gracz i 4 jako GM.
Mitchell Kupchak przychodzi do Charlotte Hornets i Michael Jordan wreszcie może być drugi.
Kiedy po raz pierwszy pojawiły się plotki o tym, że po nieprzedłużeniu kontraktu z Richiem Cho, to silny skrzydłowy mistrzowskich Washington Bullets 78′ jest menedżerskim celem nr 1 Hornets, gruba ryba polskiego radia i DJ piłarskiej reprezentacji Polski – prywatnie fan Lakers – Hirek Wrona napisał, że “bardzo źle ocenia jego pracę w Lakers”. 17 lat pracy, 4 pierścienie. Przypomniał mi w ten sposób, jak rozpieszczeni przez długie lata byli niektórzy kibice purpurowo-złotych.
W maju 2007 roku Kobe Bryant stał na krawężniku w Santa Monica, mówił do kamery “ship his ass out” o Andrew Bynumie i sam domagał się wymiany z Los Angeles Lakers.
W czerwcu Kupchak wybrał z nr 48 Draftu Marca Gasola, w lipcu podpisał trzyletnią umowę z Derekiem Fisherem, w listopadzie ukradł z Orlando Trevora Arizę, a w lutym 2008 roku “ukradł” z Memphis Pau Gasola, w wymianie, po której nawet Gregg Popovich stracił panowanie nad sobą.
Reszta jest historią.
I po trzeciej z rzędu wizycie w Finałach, po drugim z kolei mistrzostwie, tuż po lokaucie w 2011 roku Mitch Kupchak uzgodnił warunki wymiany, w której do Lakers miał trafić Chris Paul. Została ona zawetowana przez komisarza Davida Sterna, wówczas pełniącego też formalnie rolę właściciela New Orleans Pelicans. Nigdy nie dowiemy się, jakie owoce mógł przynieść ten plan Kupchaka, ale myślę, że siedem lat później, patrząc na siedem ostatnich lat Chrisa Paula, można założyć, że Lakers byliby dziś w lepszej sytuacji, niż są obecnie.
Efektem odwołania tamtej wymiany było za to żądanie Lamara Odoma – który miał trafić do Pelicans – żeby znaleźć mu nowy klub i to właśnie rozpoczęło spiralę wydarzeń, która niemal doprowadziła do jego śmierci. W 2012 roku Kupchak próbował ratować się jeszcze tylko jednym z najlepszych na papierze składów w historii ligi, z Kobe’m, Pau, Dwightem i Steve’m Nashem. To skończyło się jednak największą klapą, której konsekwencje Lakers odczuwają do dziś.
Po drugim z rzędu sezonie poza play-offami Charlotte Hornets mają aż 119 mln dolarów w kontraktach na sezon 2018/19. Będzie to ostatni sezon drugiej umowy w Charlotte Kemby Walkera, zdecydowanie najlepszego gracza w organizacji. Sytuacja jest krytyczna.
Sytuacja jest krytyczna od kiedy Larry Brown rzucił Tyrusa Thomasa w szafkę. Przepleciona została ona dwiema wizytami w play-offach i to właśnie druga z nich w 2016 roku sprawiła, że Jordan uwierzył w to, że tamten zespół jest w stanie także i w kolejnych sezonach wygrywać co najmniej 48 spotkań.
Przestrzelone wybory w I rundzie draftu i notoryczny brak planu rozwoju dla młodych zawodników doprowadziły do sytuacji, w której Hornets muszą znów zmierzyć się z wizją przebudowy. Ale tym razem zrobić to lepiej, niż zrobili to po sezonie 2011/12 na 7 zwycięstw.
Po niedoświadczonym Richu Cho, do pary Jordan/Buzz Peterson dołącza teraz ktoś z 30-letnim stażem pracy u boku Billa Sharmana, Jerry’ego Westa i Jerry’ego Busa, który następnie od 2000 do 2017 roku próbował pociągać za sznurki w najbardziej markowej organizacji ligi. Kupchak ma już 64 lata i to może być jego ostatnia prosta w NBA. I mimo tego, że z Lakers przenosi się teraz do Michaela Jordana jest wrażenie, że z deszczu idzie pod rynnę.
Że jeden z najbardziej rozczarowujących właścicieli w historii sportu nadal nie będzie potrafił przełożyć swojej boiskowej magnificencji na współczesną koszykówkę. Zresztą, nikt już nie pamięta, że gdy w 2010 roku Jordan zostawał większościowym właścicielem Charlotte Bobcats, GOAT miał stać się też magnesem na wolnych agentów. Sprowadzenie Kupchaka wygląda dziś na jego najlepszy ruch, a przecież nie tylko Wrona o karierze Kupchaka w Lakers może wypowiedzieć się krytycznie. Jordan nie miał wielu dobrych ruchów…
Steve Clifford wchodzi w ostatni rok kontraktu i ma za sobą 21 spotkań opuszczonych w mijającym sezonie z powodu przepracowania i kłopotów z regulacją snu. Wybrany z nr 11 draftu Malik Monk zaczął grać dopiero w ostatnich tygodniach i gra tak dobrze, że kibic Hornets może zastanawiać się dlaczego wcześniej Clifford i zastępujący go Stephen Silas pozwolili mu być tylko kwietniową wersją Donovana Mitchella w Konferencji Wschodniej.
Sprowadzony przed sezonem z Atlanty Dwight Howard ma za sobą najlepszy sezon od pięciu lat, ale to już nie przekłada się na zwycięstwa, tak jak mogłoby właśnie jeszcze pięć lat temu. Mając przed sobą ostatni rok trzyletniej umowy, może trzeci rok niej spędzić w trzecim klubie. Dwight może być szansą, żeby ugrać coś w wymianie. Zarabiający wspólnie blisko 50 mln dolarów Batum, Marvin Williams i Michael Kidd-Gilchrist mogą za to zostać zrzuceni do innej drużyny, jak niepotrzebny balast. Kupchak prawdopodobnie będzie musiał dopłacić w wyborach w drafcie, żeby to zrobić. W konsekwencji, jeżeli do poważnych zmian w Charlotte ma dojść już nadchodzącego lata, trudno będzie Hornets w przyszłym sezonie wystawić lepszy skład.
Na końcu wszystkie te ewentualne decyzje wracają do Kemby Walkera, który w ciągu pięciu ostatnich lat rozwinął się z nierzucającego w bardzo dobrze rzucającego playmakera, dwukrotnego All-Stara i zdecydowanego lidera Hornets. Pochodzący z Bronxu Walker skończył już 28 lat i kiedy zostanie niezastrzeżonym wolnym agentem w 2019 roku może zatęsknić za wygrywaniem, które przynosiła mu kariera akademicka w UConn. Nikt nie zdziwi się, jeśli zostawi Charlotte.
Nie wiem czy kiedykolwiek był rok, w którym można by napisać inne zdanie, niż Mitch Kupchak obejmuje Charlotte Hornets w sytuacji krytycznej. Może właśnie był to ten wspomniany, najlepszy rok 2016, po którym albatrosie umowy otrzymali Batum, Williams i Cody Zeller, a który to rok wypalił Charlotte w twarz, jak free-agency 2016 efektywnie skończyła karierę Kupchaka w Lakers.
Nadzieja jednak, że Kupchak ma jeszcze trochę tej magii, która w 2007 roku zmieniła historię Lakers. Bo nadzieja to jedyne co nam, kibicom Hornets pozostało. In Mitch We Trust?
Mogę polemizować z autorem i większość atutów przedstawić w drugą stronę. Początki w Lakers to działanie “pod” Westem, czyli pierwsze tytuły jako architektowi należy przypisać Mr. Logo. Wymiana Gasoli bardzo korzystna w tamtym momencie dla Lakers ale kto brał w niej udział? Jerry West. Moim zdaniem pomógł dawnym kolegom przy okazji załatwiając sobie przebudowę (nikt wtedy nie traktował Marca jako zawodnika na którego wyrósł). Wymiana za CP3 była dobra tylko dla Lakers i Stern jako mądry właściciel Pelicans ją odrzucił (fakt, że później poszedł w niewiele lepszej). Za to w późniejszym działaniu dawał każdemu więcej niż inni (co się równało więcej niż są warci) Deng, Mozgov, Nash (i jego plecy).
O ile pamiętam West zawinął się z LA w 2000 r., bo nie trawił się z Jacksonem i wtedy Mitch oficjalnie przejął już stery. Faktem jest jednak, że najtrudniejsze manewry miał już właściwie za sobą. Wystarczyło tylko dodawać co roku kolejnych “ścigaczy pierścieni” (np. Richmond) lub zaryzykować od czasu do czasu i dodać co nieco do pieca (eksperyment z Riderem). W czasach 3-peat chyba jedyną wielka akcją ze strony Kupchaka było oddanie niezadowolonego Rice’a i pozyskanie Horacego. Ale jakby nie patrzeć – tytuły z 2001 r. i 2002 r. to już jego zasługa.
Nie wspomnieliśmy też o akcji z 2004, kiedy za 4 tanie piwa z Biedronki ściągnął Mailmana i Paytona. Akcja na plus, mimo porażki w finale.
Transfer z Grizzlies z 2008… Cały czas zastananawiam, ile tak naprawdę West miał z tym wspólnego i kto normalny i trzeźwy po stronie Memphis zgodziłby się tak zsabotować klub z ówczesnej perspektywy (Marc faktycznie był wtedy jeszcze tylko potulnym grubaskiem w ACB).
Dodajmy do tego niezliczone dramy Shaq/Kobe, radzenie sobie z zapchanym salary przy starzejącym się i zarabiającym krocie KB, do tego oczywiście wszystkie cyrki z rodziną Bussów… Mając to na uwadze, chyba ciężko byłoby jednoznacznie ocenić Kupchaka negatywnie jako GM-a. Miał swoje wtopy, ale z ludzi do wzięcia, Hornets nie mogli chyba wybrać lepiej.