Wake-Up: Trade-rumors, powrót Z-Bo do Memphis, Pistons wypadli z Top-8 Wschodu

9
fot. AP Photo
fot. NBA League Pass

Tylko siedem meczów rozegrano w piątek na dzień przed sobotnim startem ekscytującego kalendarza w amerykańskiej ABC. Mamy plotki o zainteresowaniu Cavaliers DeAndre Jordanem (znów), Lou Williamsem (Clippers chcą wybór Nets), Rodney’em Hoodem i zwłaszcza George’m Hillem, na które od kilku miesięcy czekaliśmy. Mamy też rumory o potencjalnym handlowaniu przez Hornets Kemby Walkera (do Knicks), za którym już wstawili się z łzami w oczach wszyscy, włącznie z samym Kembą.

Piątkowa noc była nocą powrotów: Zach Randolph zagrał przeciwko Grizzlies po raz drugi w tym sezonie, ale po raz pierwszy w Memphis. Były łzy i gęsia skórka. Z powrotem na boisku pojawili się za to Pan Rudy Gobert – i od razu w wielkim stylu – i w mniejszym stylu, ale w stylu D’Angelo Russell, który teorie o ziemi do Kyrie’ego Irvinga może mieć podobne. Podejrzewam. Najlepszy mecz rozegrano w Toronto, tylko, że nie zdobyto w nim nawet 170 punktów.

Podejrzewam też, że po całym tygodniu braku podcastów z przyczyn feryjnych moich kolegów i ich dzieci, spodoba Ci się to, że dziś, gdzieś po 12 pojawi się Przerwa na Żądanie Extra. Będziemy rozmawiać m.in. o rezerwowych do Meczu Gwiazd. Swoich wrzuciłem wczoraj popołudniu tutaj, j.o.

Mamy też dziś Philadelphia 76ers (21-20) z powrotem w play-offach, bo Detroit Pistons (22-22) poza ósemką.

Czy Alex Caruso był +25 w 28 minut z ławki z Indianą? Tak. Dlatego, że Jordan Clarkson grał mecz swojego życia, a Pacers trafili tylko 2 z 25 trójek (Lakers 2/14 z linii rzutów wolnych). Darren Collison w back-2-backu znów nie mógł dorzucić do kosza, Lance Stephenson spudłował 11 z 12 rzutów, więc taki mecz.

Ale tu Caruso nad Oladipo, bo czemu nie:

I jeszcze małe preview chyba najciekawszego pojedynku ostatniej nocy: dwóch ludzi z Kentucky i Devin Booker strzelający z łuku w kierunku samego “The Blue Arrow”. Alan Williams na ławce srał ze szczęścia:

Zaczynamy:

Toronto – San Antonio 86:83 (Lowry 24 – Aldridge 17/14)
Brooklyn – Miami 101:95 (Carroll 26 – Whiteside 22/13/4b)
Detroit – Washington 112:122 (Harris 17, Drummond 14/21/8 – Beal 26, Oubre Jr 26, Wall 16/11)
Memphis – Sacramento 106:88 (Brooks 22, McLemore 21 – Fox 16)
Denver – Phoenix 100:108 (Murray 30 – Booker 30)
Utah – New York 115:117 (Gobert 23/14 – Hardaway Jr 31)
LA Lakers – Indiana 99:86 (Clarkson 33/7/7 – Oladipo 25)

1) Tu słowa są niepotrzebne. Tak ostatniej nocy Zach Randolph został powtórnie przywitany po pierwszej kwarcie meczu Sacramento z Memphis.

https://www.youtube.com/watch?v=SMgdrvcTBTo

A tutaj całe wideo, które puszczone zostało z jumbotronu:

Wiosna 2011 forever flamastrem na przystanku w Dębnicy.

2) Allen Crabbe miał za to szczęście i smsy po meczu od braci “Allen Crabbe miałeś szczęście”:

https://www.youtube.com/watch?v=SLfNiHuzmDU&feature=youtu.be

3) Bajka o Waszyngtonie i Ditrojcie. Oba te zespoły zostały rozjechane w tym tygodniu przez moich Bobcats, więc dla obu tutaj dużo zrozumienia i ciepła.

Gdyby tylko Wizards mieli tyle sportowej ambicji w styczniu, co grający z kontuzją Avery Bradley i ze swoim wzrostem Ish Smith, to Scott Brooks nie wściekałby się w środę po oddaniu 133 punktów Charlotte na rzeczy, na które nie musiał się wściekać, gdy prowadził Russella Westbrooka.

“It’s unacceptable the way we competed. We’re going to have to change some things and make sure we’re all going to compete. If not we’re going to, we have to find guys who are going to compete.”

Było spotkanie z graczami, męska rozmowa i ostrzeżenia. Ci, którzy znają Generała Brooksa, wiedzą co wydarzyło się nad Bloody Creek. Nikt nie chce powtórki.

Ale Pistons prowadzili w piątek u siebie dla trzech osób (SERIO TRZECH) już 23-10. Wizards jednak wrócili i to wrócili o jak. Ten zespół potrafi zdobywać punkty z najlepszymi w lidze. W połowie trzeciej kwarty Beal i Kelly Oubre, który jak powszechnie wiadomo jest nieprawdopodobnie cool, byli już w ogniu. W zimnym, ale ogniu. Wizards rzucili w trzeciej kwarcie 45 punktów. A Pistons?

Pistons potrafi krwawić, jak mało który zespół koszykówki w tej lidze. Może jednak trzeba było wybrać Carmelo, huh? Luke Kennard robił w czwartej kwarcie co mógł – Luke Kennard, bóg plus/minus – ale było już dawno za późno.

A kiedy wydawało się, że może jeszcze, Brad Beal zrobił z Luke’a mascarpone:

Ditrojt przegrał z Waszyngtonem w tym sezonie po raz trzeci w trzech meczach.

Gortat grał 19.

4) Powroty, powroty… D’Angelo Russell miał trudny, z ławki rezerwowych, na 0/5 FG i jeden punkt w 14 minut, ale mógł oglądać na końcu meczu, właśnie z ławki, jak DeMarre Carroll – 26 PKT – Quincy Acy i clutch Caris LeVert pokonują u siebie Heat 101:95.

Rudy Gobert wrócił za to dużo, dużo lepiej: season-high 23 PKT, 14 ZB i 3 BLK w 30 minut gry. Miał grać 24 minuty, ale mecz do końca był zacięty. Donovan Mitchell spudłował jednak tym razem 14 z 21 rzutów, a z drugiej strony dla Knicks wreszcie ktoś z obwodu przyszedł do pomocy Porzingodowi – 6/14, 18 PKT. Tim Hardaway Jr trafił 6 z 7 trójek na 31 PKT.

Trey Burke nie wyglądał źle.

Ten mecz Jazz i Knicks nad ranem, który kończył się o siódmej i który miałem na podglądzie pisząc Wake-Up przeszedł zupełnie nieoczekiwanie w końcówce w to co kibice w Salt Lake City lubią najbardziej, chociaż nie chcą tego przyznać.

Jazz próbujący trafić za trzy na remis:

Joe… Och, Joe…

Czy jest bardziej ekscytująca rzecz w koszykówce, niż kilkukrotne w jednej akcji rzucanie za trzy na remis?

5) Pau Gasol z kontuzjowanym nadgarstkiem robił to co Pau Gasol z reguły w Kanadzie robi, Spurs trzymali Raptors pod kluczem od startu. Ale Raptors potrafią bronić też.

Nikt o tym nie mówi, ale Toronto jest cały sezon Top-10 obroną NBA – tak dobre jst w 2. kwartach. Valanciunas – 15 PKT, 11 ZB i kolejna trójka – i Lowry – 24 PKT – zaczęli grać. Valanciunas przeszedł na Aldridge’a. Punkty były na wagę złota – Aldridge trafił tylko 6 z 25 rzutów. Raptors prowadzili, ale nikt nie patrzył na tablicę wyników.

To miał być dagger:

Bryn Forbes trójką na 5.5 sek. przed końcem zmniejszył przewagę Toronto do trzech punktów, ale było za późno. Ten zespół Toronto, ten zespół Toronto. Jeśli czekasz na to aż rozczaruje w pierwszym meczu playoffów, nie możemy być przyjaciółmi. Tylko, że … oczywiście …. DeRozan spudłował dwa wolne po trójce Forbesa i ten rzucał raz jeszcze z 10 metrów. Nie trafił, klakier się jednak śmieje.

W tych czasach jednak rzadko już dostaje się tak dobrze bronione mecze, jak ten. NBA powinna grać więcej meczów, które kończą się po trzech kwartach.

6) Jamal Murray wrócił do gry po środowym meczu z Clippers opuszczonym z powodu wstrząśnienia mózgu i Mike Malone zmienił pierwszą piątkę raz jeszcze. Raz jeszcze wyrzucił z niej Masona Plumlee’ego, ale jeśli Denver Nuggets przegrywać będą u siebie z Phoenix Suns, to ten sezon Nuggets przestanie być tylko “dziwny”.

Tu ponad 3 minuty rywalizacji dwóch shooting-guardów, którzy w Kentucky spędzili jeden sezon, ale nie grali ze sobą, więc mieli sobie coś do udowodnienia. Warto się przy tym zatrzymać i zobaczyć:

Obaj rzucili po 30 punktów i był to już w tym sezonie 15. mecz Paco Bookera na minimum 30 punktów. Przed nim w tej kategorii jest tylko Król (16).

7) W sobotę aż 9 meczów. Już o 21:30 gwiazdy Oklahomy zjeżdzają do Cleveland, o 23 dla kibiców Bulls mecz w Atlancie, a już normalnie od pierwszej zmęczone Miami w Charlotte, kolejna odsłona Grizzlies-Pelicans (Dillon Brooks jest HOT), nie wiadomo czy Giannis (kolano…) zagra w Filadelfii, a o 2:30 za to wszystkie gwiazdy mają zagrać w Warriors-Rockets w Houston. Zabraknie tylko zawieszonych Arizy i Geralda Greena oraz Jordana Bella, który skręcił kostkę i opuści minimum dwa tygodnie. A na sam koniec nocy Raptors w back-2-backu w Minnesocie, Clippers w Salt Lake City i Dallas w Portland. Dobra noc. Bardzo dobra.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułFlesz: Wybieram (z trudem) 14 rezerwowych do Meczu Gwiazd
Następny artykułSitarz: Uśpieni Bucks

9 KOMENTARZE

  1. “Mam argumenty, mocne jak werbel z Nasheville” – w 2011 roku wiosną byłem już żonaty, grille paliły się podczas Playoffs, gdzie Z-Bo nie brał wcale jeńców. To wtedy smak zimnej cytrynówki przeszywał języki, kiedy Bogowie Grindu znaczyli tereny niczym stado młodych wilków. Z-Bo był jak Cichy, bez długich blond włosów, ale za to z urokiem najlepszego chłopaka na dyskotece, który za dwa Żubry mógł spuścić wpierdol komu chciał. Czasy, łzy, wracaj Misiu :*

    0
  2. Z-Bo. Jestem dumny, ze mam Jego koszulke. Co za czlowiek.
    I nawet nie chodzi o to, ze byl zawsze moim ulubionym graczem, bo nie byl. Ale z tej calej zgrai ligowych graczy fajnie, ze jest ktos, kto oprocz uzywania w kazdym wywiadzie slow community czy brotherhood potrafi te slowa obrocic w czyn czy nawet styl zycia. No japa sama sie cieszy, jak sie widzi takie obrazki i czyta takie wypowiedzi ludzi na temat Zacha.

    0