Fantasy 6G: Placek, piwo i tankowanie

12
fot. AP Photo
fot. AP Photo

Otwórz piwo. Wypił pół. Reszta przyda się potem.

Zetrzyj batata (twarde bydle, przyda się mikser) i duże jabłko (lub dwa mniejsze). Dodaj 4 jaja, czubatą łyżeczkę sody oczyszczonej i płaską soli, dwie duże, czubate łychy miodu i łyżkę cynamonu, szklankę mąki owsianej (lub jaglanej), wszystko wymieszaj, wlej w żaroodporne naczynie wysmarowane masłem klarowanym i wstaw do piekarnika rozgrzanego na 180 stopni na jakieś 60-75 min. Wypij drugą połowę piwa.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

12 KOMENTARZE

  1. Bardzo fajny tekst, aczkolwiek dla mnie to, o czym piszesz, to jest już moment, kiedy kończy mi się fun z gry, a zaczyna się robić to na poważnie. Próbowałem, ale byłem o krok od tego, żeby gra przestała dawać mi przyjemność. Teraz gram 9-12 lig w sezonie i oczywiście niemożliwe jest, by wypić tyle piwa w połowie sezonu, aby każdą z tych lig optymalizować:)

    Fun fact z ligi Black: siedem najlepszych drużyn w kategorii “bloki” zajmuje siedem pierwszych miejsc w tabeli:)

    0
    • Dla mnie 9-12 lig to zabijanie funu. Moje optimum to 3-4: Dynastia, albo dwie, sezonówka i jeden h2h. Czasem dochodzi druga sezonówka.
      Więcej lig powoduje że mam je nagle w dupie i szkoda mi nagle czasu na wszystkie.
      IMO jakość jest dużo ważniejsza niż ilość

      0
      • Jest to zrozumiałe, ale być może problemem jest to, że rypiesz głównie w roto, które jest moim zdaniem najnudniejszą formułą ( choć najbardziej oddaje poziom gracza)?:) Ja mam 9 lig, a tak naprawdę każda z tych lig jest inna, bo gram w różnych formułach więc w żadnej się nie nudzę. Poza tym ma to tez dużo innych plusów, pozwala na własne testowanie różnych taktyk i pomysłów i oglądanie efektów. No i najważniejsze, mi przyjemność sprawia w ogóle sama gra i zwykle nie jestem specjalnie zdeterminowany, aby wszystkie ligi, w których gram wygrać, a patrząc na Twoje wyniki, to się wcale nie dziwię, że przy większej liczbie lig traciłeś fun, bo dokopać wszystkim w ośmiu ligach nie jest wcale łatwo:) Zwłaszcza przy tak wymagającym podejściu do gry, jak Twoje:)

        0
    • Nie trzeba być bogatym, żeby mieć dużo wolnego czasu. Z doświadczenia raczej jest odwrotnie (bogaci albo wykorzystują czas żeby być jeszcze bogatszymi, albo wykorzystują pieniądze na ciekawe spędzanie czasu).

      Tylko ligi gdzie mi zależy i podchodzę do nich na poważnie są ciekawe, przy więcej niż dwóch zabawa mi się kończyła po drafcie.

      0
    • No cóż, chciałbym, ale ani jedno, ani drugie:) Przecież prowadzenie 10 lig w fantasy to nie jet nic nadzwyczajnego, składy jestem w stanie ogarnąć w trakcie jedzenia śniadania. Draft to jest tylko jeden wieczór w sezonie ( a nie robię jakichś specjalnych przygotowań) i szczęśliwie tylko raz do tej pory zdarzyła mi się kolizja ( co ciekawsze, w zastępstwie draftowała żona, która zna się na NBA, jak ja na robieniu na drutach i zrobiła taki draft, że ligę wygrałem).Aktualnie gram w lidze z gościem, który miał w zeszłym sezonie 20 lig i całkiem dobrze sobie radził. Jakby chciał grać tak, jak Wooden i robić tego typu analizy, to rzeczywiście musiałbym być bogatym bezrobotnym, albo siedzieć na chorobowym:)

      Staram się co roku grać w każdej formule: h2h, fantasy points, roto. W miarę możliwości z każdym rodzajem draftu ( wężyk, budżetówka), co już daje 3×2, czyli 6 lig. Do tego dochodzą 3 keepery i już się robi dziewięć lig dosłownie z niczego:) Chociaż zwykle ludzie, z którymi gram, grają w 8 ligach, bo tyle się mieści na koncie na yahoo. Każdy ma swoją pasję, której stara się poświęcać 1-2 godziny dziennie, moją pasją jest NBA:)

      0
      • Tak się zastanawiam czy tutaj jeszcze to Nba jest pasją a nie tylko dodatkiem do statystycznej namiastki menedzerowania. Czy przypadkiem caly fun z ogladania meczu nie ucieka gdzies, przez to ze bardziej zalezy Wam na tym, zeby konkretny zawodnik zebral pilke niz zeby druzyna, ktorej kibicujecie wygrala?
        I czy nie lepiej poswiecic te 1-2h na obejrzenie meczu niz kombinowanie jaki transfer zrobic w wirtualnej grze? Pytam calkiem serio, bo sam przez jakis czas myslalem czy nie zaczac sie w to bawic. Pozdrawiam: )

        0
        • Fantasy i NBA idealnie się uzupełniają.
          1. Fantasy drastycznie zmienia wrażenia z oglądania spotkań, w których gra Twój gracz (przynajmniej póki masz na tyle mało lig, albo jakaś jest na tyle ważna, że wiążesz się z tym graczem) i zachęca czasem do oglądania gracza tunelowo kiedy mecz nie jest ciekawy- to pozwala dużo się nauczyć o grze.
          2. Dzieki fantasy ogladasz mecze o które byś się wcześniej nie podejrzewał, nagle mecz typu Utah-Indiana może być pasjonujący jak masz w składzie dajmy na to Mitchella i Inglesa.
          3. Często fantasy wymusza dużo głębszą analizę gry – żeby być lepszy od konkurentów, musisz lepiej się orientować w NBA, co oznacza dana zmiana w rotacji, który gracz tylko czeka żeby odpalić przy odpowiednich okolicznościach itd.
          4. Fantasy to doskonała mobilizacja do oglądania ligi – jestem w takim momencie życia, że gdybym nie grał w fantasy to bym oglądał tylko trochę spotkań Pistons i nic więcej. Grając w fantasy i pisząc o tym do tego, mam powód żeby po nocy kiedy dziecko do 3 nad ranem dawało mi w kość, wstać o 6 przed pracą, przejrzeć statystki i obejrzeć 1 lub 2 mecze, to mnie teraz trzyma przy NBA.

          Są też wady z fantasy zaczynające się od wypaczonych przez tę zabawę poglądów na jakość graczy NBA, ale to zupełnie inna historia już.

          0
  2. Mam prośbę do wspólczytaczy 6G. chciałbym zacząć grać w jakiejś lidze fantasy, nie mam jednak pojęcia jak się do tego zabrać a chyba nie ma lepszego miejsca na tym świecie niż społeczność 6G. Tak więc jakieś porady? Z góry dziękuję.

    0