Wake-Up: Dwight załatwił Warriors. Niewidomy sędzia załatwił Thunder. Wrócił CP3, ale Rockets przegrali 5 raz z rzędu

13
fot. AP Photo
fot. AP Photo

Zaraz mi przejdzie, próbuję nie zejść ze śmiechu po obejrzeniu tego co Dwight Howard zrobił Warriors na ich parkiecie. Spróbuję kontynuować. Przepraszam. Teraz Warriors mogą sprowadzić sobie nawet samego Księcia Damaszku. Nie będę zły. Go Cats.

W piątek mieliśmy 9 meczów, jednego z arbitrów poważne ryzyko utraty pracy, kolejne zwycięstwo Chicago Bulls i powroty Blake’a Griffina i Chrisa Paula. Mieliśmy też dwa spektakularne plakaty i dwóch trenerów wysyłających sobie “Fuck You” tuż po zakończeniu meczu.

Nie jest to najlepsza końcówka roku dla zebr i przede wszystkim samych władz NBA. Albo są jeszcze oczami w dorszu, albo myślą o niebieskich migdałach. W czwartek mieliśmy tylko dwóch sędziów w Bostonie i żaden z nich nie zauważył – bo nie mógł, bo nie stał tam gdzie powinien stać trzeci sędzia, którego nie było – genezy zwarcia Marcusa Smarta i Jamesa Hardena na 7.3 sek. przed końcem. W piątek mieliśmy za to już trzech sędziów w Oklahomie, ale jakby dwóch, bo jeden z nich, Leon Wood z odległości metra nie złapał tego, że Giannis Antetokounmpo wyszedł na aut, zanim skończył dwutakt, wsad i mecz na 0.9 sek przed końcem.

W dodatku wg przepisów nie można było tego sprawdzić w powtórce. Podobnie jak sytuacji w Bostonie. Ojejciu ojejciu. Przynajmniej ubaw po pachy. Chociaż nie dla wszystkich.

Lauri Markkanen po dobrym kryciu Porzingisa w środę, położył career-high 32 punkty na Indianie drugi mecz bez Oladipo (tu highlight wspólny z Miro, który trafił aż 8 trójek) i to już – policzmy – 10 zwycięstw Chicago Bulls w ostatnich 12 meczach. Playoffy na horyzoncie.

Wrzućmy się w wir piątkowej nocy. Zaraz Giannis wygra mecz wsadem na sekundę przed końcem i będzie 97:95:

3012giannis

Houston @ Washington 103:121 (Harden 20 – Porter 26)
Atlanta @ Toronto 98:111 (Prince 30/10 – DeRozan 25)
Brooklyn @ Miami 111:87 (Harris 21 – Richardson 19)
Indiana @ Chicago 107:119 (Collison 30 – Markkanen 32, Mirotić 28)
Dallas @ New Orleans 128:120 (Smith Jr 21/10/10 – Davis 33, Cousins 32/20/8)
Milwaukee @ Oklahoma City 97:95 (Giannis 23/12z – Westbrook 40/14/9)
Phoenix @ Sacramento 111:101 (Warren 26 – Randolph 14)
Charlotte @ Golden State 111:100 (Dwight 29/13/7 – Durant 27)
LA Clippers @ LA Lakers 121:106 (Sweet Lou 23 – Clarkson 17)

Skoro duże hece już są jako tako znane, zacznijmy od mini-hecy w  Nowym Orleanie. Wiem, że to po świętach, ale jeśli zespół przeciwny wystawia w piątce Dirka Nowitzkiego i Maxiego Klebera, a my DeMarcusa Cousinsa i Anthony’ego Davisa, to jak to możliwe, że przegrywamy już u siebie 24-46?

Tak zrobili w piątek Pelicans. Z czasem wolno, bo wolno zaczęli wracać do gry. Doszli już nawet Mavericks na 115-118 na trzy minuty przed końcem, ale Nowitzki został sfaulowany przy trójce i tyle Pelicans Mavericks widzieli.

Czy wiesz, że w najlepszej piątce NBA dla minimum 140 minut są Dirk Nowitzki i J.J. Barea? Czy wiesz, że zaraz rok 2018? To piątka ławkowa Barea, Yogi Ferrell, Devin Harris, Dirkzilla i Dwight Powell.

Dennis Smith Jr wreszcie miał bardzo dobry mecz w NBA i swoje pierwsze triple-double w profesjonalnej karierze. DSJ Nitro trafił 5 z rekordowych dla klubu 22 trójek (nawet Jason Terry, Peja, J-Kidd i Dirk nie dobili do tego) i wgramolił się wreszcie dwuminutowym highlightem do Wake-Upa ze swoim triple-double 21 PKT, 10 ZB, 10 AST. Daj mu chwilę. Chłopak jest małym rozczarowaniem, ale wyskakuje z ekranu i może się rozkręci:

W Staples Center do NBA wrócił po ponad miesiącu przerwy Blake Griffin i Los Angeles Clippers nie są jeszcze wcale “done”.

Zresztą, kto tak naprawdę jest “done” w NBA? Dallas? Chicago? Clippers? Rudy Gay? Jeff Green? Griffin był 12 razy na linii w od razu 32 minuty, miał 6 zbiórek, 6 asyst, 24 punkty i Clippers pokonali w derbach Lakers 121:106. Ale żeby nie było tak miło: Danilo Gallinari wciąż nie gra przecież przez zerwanie mięśnia dupy, a Austin Rivers przejdzie w sobotę MRI po tym jak w piątek rozbolał go Achilles. To będzie trwać. To Clippers i to będzie trwać.

Lakers za to przegrali już po raz 5 z rzędu i w 8 z 9 ostatnich meczów. Od trzech spotkań grają bez Lonzo Balla i grać bez niego będą jeszcze minimum w niedzielę i poniedziałek. Alex Caruso zagrał w trzech ostatnich meczach tylko 20 minut. W niedzielę Lakers i Rockets – posiadacze najdłuższych serii porażek – zmierzą się o najdłuż…

Okej, gotowi?

Można zaczynać. 29 punktów Dwighta Howarda w Oakland to jego season-high, 13 zbiórek to sporo zbiórek, ale takie 29/13 mecze Dwighta są jako tako na porządku dziennym. Jeszcze wczoraj w bardzo dobrym podcaście słyszałem dobre wytłumaczenie tego, dlaczego Dwight sens ma niewielki w tej NBA – jeśli już grasz tyle w post-up, to musisz umieć podawać. Jeśli nie umiesz podawać, to jesteś sobie takim właśnie Jahlilem Okaforem. 7 asyst Dwighta to jego career-high, a po dobrym starcie Warriors byli w piątek tylko tłem dla legendarnych Bobcats z Charlotte.

Dziwnie się to oglądało, choć nie powiem… 111:101 Hornets. Dwight:

“Golden State Warriors, LeBron James agree to two-year deal”

Stephen Curry ma wrócić w kolejnym meczu. NA SZCZĘŚCIE.

Rzadko widuje się Warriors tak bezradnych na własnym parkiecie.

Tu np Kemba na Draymondzie:

Derrick Stafford i Leon Wood – ci od świątecznego meczu Cavaliers-Warriors, w którym kontrowersji przecież nie zabrakło – wspólnie z Benem Taylorem przesądzili o wyniku meczu w Oklahoma City. To znaczy niesprawiedliwością byłoby umówmy się mieszać w to Stafforda i Taylora.

Na 0.9 sekund przed końcem nie zauważyli tego jak Giannis Antetokounmpo wchodzi prawą stopą na aut przy minięciu do linii końcowej i kończy z góry, dając Bucks zwycięstwo 97:95.

To był Leon Wood:

Come on! Sędziowie musieliby gwizdnąć “aut”, żeby mogli potem sprawdzić w powtórce, czy aut był faktycznie. A, że nie gwizdnęli, to nie mogli. Thunder nie mieli już przerwy na żądanie, kibice zaczęli buczeć, mecz się skończył.

To zdarzenie przykryło wszystko co wydarzyło się w tym meczu, w którym Thunder grali bez Paula George’a i przegrywali już 11-33, zanim stopniowo wracali, wracali, aż Russell Westbrook na cztery sekundy przed końcem wyrównał klasyczną swoją trójką-a-moje-dwie-ręce-machają-piłce-na-do-widzenia.

W piątek powrócił też moralny problem nr 1 w NBA.

Toronto Raptors prowadzili w ostatnich sekundach wysoko z Atlantą, kiedy debiutant Raptors – bo to najczęściej są wcześniacy – postanowił bronić do końca.

OG Anunoby przechwyt zakończył wsadem:

A Dwane Casey i Mike Budenholzer skończyli mecz w “Fuck You, Fuck You!” sposób, który zawdzięczamy temu znakomitemu synchro dwóch broadcastów.

Posłuchaj:

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

13 KOMENTARZE

  1. Nie ogladam DSJ na biezaco, ale na tych highlightach ma sliczny step back i dwie bardzo brzydkie, streetballowe rzeczy:
    1) zlozenie sie do rzutu za 3 zajmuje mu jakies 17 sekund
    2) przed zatrzymaniem sie robi jakies dziwne podskoki z pilka i odbija ja na wysokosc czubka glowy (ale moze to po to, zeby zwabic obronce na “U reach I teach”?)

    0
    • to “1” właśnie łączy się czasem z “2”. Też mam wrażenie, że mógłby szybciej iść w górę, zamiast drobić, przeskakiwać na popiele z ogniska, często przy wolnym miejscu. Dziwne.

      W koledżu miał np dużo więcej klasycznych z dupy pull-upów, z odchyleniem, trudnych, przez ręce, które trafiał dobrze. Był bardzo dobrym shot-makerem tych trudnych rzutów. Może być to więc kwestia obrońcy, różnicy wzrostu, pewności (i Ricka Carlisle’a!). Ktoś ostatnio fajnie napisał, że debiutanci “downloadują” dopiero NBA.

      0
    • Ta sytuacja jakoś mnie nie rusza tak jak GSW.
      (Tak tak jestem hejterem)
      Czemu?
      Tam gość miał pusty kosz i brak obrońców w pobliżu. Przy plus 20?
      Tutaj wymusił przechwyt w jednej z ostatnich akcji meczu i pobiegł na kosz. A za nim obrońca przyklejony do pleców. Skończył z góry i koniec

      0