Tylko sześć spotkań rozegrano w niedzielę i wszystkie przyćmił Lonzo Ball, zdobywając 11 punktów. No, powiedzmy, że mniej więcej tak było. Bo nie były to żadne koszykarskie klasyki, chociaż było blisko w Minneapolis, gdzie wygrywali Detroit Pistons. Źli trenerzy, chamskie przeszkadzanie, wyrzucenia z boiska, pechowo skręcona kostka i gościnna notka od oglądającego zespół Tima Fraziera.
Do gier, i to szybko, bo trzeba odśnieżać:
Raptors – Wizards 100:91 (DeRozan 33/8/6 – Beal 27)
Heat – Pacers 95:120 (Ellington 21 – Bogdanović 26)
Nets – Warriors 111:118 (Crabbe 25 – Curry 39/11z)
Timberwolves – Pistons 97:100 (Butler 26/10z – Drummond 20/16z)
Suns – Bulls 113:105 (Warren 27 – Markkanen 26/13z)
Lakers – Nuggets 127:109 (Randle 24 – Harris 20)
1) Wiesz, że Denver Nuggets grają bez rozgrywającego. To wiesz. Niewiele było takich zespołów w historii NBA. I kto pokazał Nuggets, jak to jest mieć rozgrywającego? No kto? Gonzo. Flopzo. Ball chłopak. Ten od butów. Ten sam. #2 draftu miał (dopiero) drugie triple-double w karierze: 11 punktów, 16 zbiórek i 11 asyst (5/13 FG, 1/4 3PT i najlepsze +29 w meczu). Wiesz też, że Nuggets grali od drugiej kwarty bez Nikoli Jokica i Mike’a Malone, którzy zostali wyrzuceni z meczu i bez Paula Millsapa, który kontuzjował lewy nadgarstek. Lakers robili już wtedy blowout.
2) Oto wyrzucanko. Chwilę się to rozwija. Coach Malone zionął:
Sędzia nie odgwizdał faulu na Jokicu i zaraz wyrzucał z boiska protestującego trenera i faulowanego gracza, który stanął w obronie trenera. Gdzie tu sprawiedliwość?
3) Jimmy’ego Butlera mina, gdy Reggie Jackson w lamerski, ale skuteczny sposób skłonił go do przerwania rutyny rzutów wolnych…
Stało się to na 7 sekund przed końcem meczu przy 98-97 dla Detroit:
20 punktów i 16 zbiórek Andre Drummonda, ale przede wszystkim comeback w czwartej kwarcie (29-17) i ten spudłowany wyżej rzut wolny pomogły Pistons zaliczyć duże zwycięstwo w Minnesocie 100:97. Butler miał 26 punktów.
4) Bóle kolana wykluczyły Johna Walla z wieczornego meczu w Toronto, który DeMar DeRozan kończył tak:
Bartek zrobił notatkę:
“Brak Walla objawiał się w grze Waszyngtonu dwojako – Wizards sporo dzielili się piłką, ale też nie posiadali wystarczająco dużo opcji w ataku i mieli problemy z organizacją gry.
Od pierwszych minut oglądaliśmy zacięty pojedynek Bradleya Beala i DeMara DeRozana. W pierwszej połowie górą był strzelec przyjezdnych (23:22), ale w wyrównanym meczu delikatnie przeważali Raptors i tak też zostało do samego końca, zwłaszcza, że doskonale zaczęli bronić lidera Wizards, wychodząc do niego agresywnie i nie pozwalając na żadne punkty w ostatniej ćwiartce.
Oprócz DeRozana (33 punkty), w Raptors z dobrej strony pokazali się C.J. Miles, Pascal Siakam i Fred VanVleet. Po stronie Wizards, rekord kariery w asystach zanotował Marcin Gortat, który do siedmiu zakończonych punktami kolegów podań dołożył 12 punktów i 12 zbiórek, będąc wyraźnie drugim najlepszym zawodnikiem swojego zespołu. Bradley Beal zdobył 27 oczek.
W Wizards ponownie zawiodła ławka, zwłaszcza, że nieudany mecz zaliczył Kelly Oubre. Puste przebiegi zaliczał znów Ian Mahinmi, będąc kompletnie bezużytecznym po obu stronach parkietu, a Tomas Satoransky wcale nie pomagał lepiej organizować gry. To właśnie rezerwowi Wizards źle rozpoczęli czwartą kwartę, popełniając mnóstwo błędów i pozwalając Raptors utrzymać inicjatywę w tym meczu.”
Dzięki Bartek. To było 4. zwycięstwo z rzędu dla Raptors, którzy stają się coraz lepsi. Nie przegrali meczu od czasu, gdy OG Anunoby wszedł do piątki.
5) Nie mówi za to nikt, a powinni wszyscy o tym co Lauri Markkanen – jeden z może dwóch-trzech najlepiej grających w tym sezonie debiutantów – robi w tych g-league’owych Chicago Bulls. Jego 26 punktów i 13 zbiórek pozwoliło Bulls nie tylko trzymać się w meczu w Phoenix, ale wyglądać świetnie w pierwszej kwarcie:
6) Dzień po elektryzującej trzeciej kwarcie z 76ers, Golden State Warriors byli mniej elektryzujący od Brooklyn Nets (34-42), ale blowout zrobili do przerwy (64-42).
Stephen Curry rzucił 39 punktów, miał 11 zbiórek i 7 asyst w kontrolowanym 118:111. Kevin Durant skręcił za to lewą kostkę i nie wrócił do gry. W środę Warriors grają w Oklahoma City:
Kevin Durant (ankle sprain) tells ESPN “I’m not sure” if he’ll be able to go Wednesday at OKC: “I’m just going to take it day by day and see how it progresses.”
— Chris Haynes (@ChrisBHaynes) November 19, 2017
7) W Miami trzecią kwartę wzięli za to za łeb koszykarze Indiany Pacers (32-13) i Bojan Bogdanović rzucił 26 punktów w blowoucie 120:95. Powiedzieć, że dwa dni po wygraniu w Waszyngtonie Erik Spoelstra był zły po oddaniu 120 punktów, to jak nic nie powiedzieć:
Najlepszy był ostatni gość.
Luke Walton on Lonzo Ball, smiling: “The media will probably love him tomorrow and hate him the next day.”
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Pascal Siakam made my day
Ciekawe co tak naprawdę kontuzjował Durant. Kostkę czy zwieracz?
Zjadl cupcake’a i go tummy rozbolal.
Daleki jestem od wielkiej sympatii dla Duranta, ale nie bądźmy dziećmi. Grając po prawie 100 meczów w sezonie nie ma raczej możliwości wyboru, kiedy zdarzy się pomniejsza kontuzja.
To jak grał Durant przeciwko OKC w ubiegłym sezonie raczej nie daje podstaw do tej analnej diagnozy.
Oralnej, zwykle diagnozę stawia się oralnie.
Póki co czas pokazuje, że największy problem z odbytem mają hejterzy Duranta.Minął ponad rok a oni nadal odczuwają straszny ból dupy.To już jest robota dla proktologa.
Serio? Durant palnął serię głupot na twitterze kiedy? Dwa miesiące temu? On to dalej przeżywa mając pierścień i finals mvp. Nie dziwne że hejterzy dalej nie odpuszczają, gdy on sam nie potrafi.
Co ma wspólnego aktywność Duranta na twiterze z pisaniem głupot, że boi się konfrontacji z OKC?Ludzie pokroju Lanfausta pisaliby to samo nawet gdyby gość nie odezwał się słowem.To jest definicja hejtingu, typowe czepianie się bez powodu.Durant ani w Finałach ani w starciu w zeszłym sezonie z Oklahomą nie dał żadnych podstaw ku temu by sądzić, że boi się pojedynku z kimkolwiek, ba najlepsze jego mecze to były właśnie spotkania z Thunder.
Ale co tam, Durant napisał coś na twiterze 2 miesiące temu więc momentalnie uprawnia to śmieszków do napisania, że obsrał się przed pojedynkiem z Westbrookiem i potężną Oklahomą na minusie, no hehehe śmieszne kurwa jak kabaret Koń Polski
Ehh, jeszcze raz: “Nie dziwne że hejterzy dalej nie odpuszczają, gdy on sam nie potrafi.”
Jeśli pokazujesz że Ci nadal zależy, że Cie coś dalej boli, że się czymś nadal przejmujesz, okazujesz słabość – to napędzasz hejt, tak było, jest i będzie, a w internecie szczególnie, bo ludzie mają zwolnione hamulce i ciężej wzbudzić empatię.
To nie jest żadna tajemna wiedza, co więcej-Durant ma tego świadomość, a jednak nadal nie potrafi tego zostawić za sobą, sam nie wie czy chce zostać wychillowanym gościem, którego to nic nie obchodzi, czy wrogiem nr1 w NBA, i żywić się wrogością. Problem w tym, że on przejmuje się, i to przepotężnie, ma spore kompleksy, a nieudolnie udając kogoś innego tylko tym bardziej napędza nagonkę.
“Ludzie pokroju Lanfausta….”
:)
Ja “hejterem”? Ja jestem nawet za stary, żeby wiedzieć co to znaczy, a co dopiero nim być:)
Co więcej jestem bardzo zadowolony z jego przejścia do GSW i uważam, że bardzo dobrze zrobił. Natomiast on sam ma zajebisty problem z tym. I nie chodzi mi o jego zachowanie na boisku, tylko o jego głowę. On dalej nie potrafi sobie z tym poradzić. I nie twierdzę, że boi się Westbrooka et consortes, a raczej tego co się będzie działo poza parkietem.Jego reakcja na Paytona Manninga to podręcznikowo pokazała.
No tak, myślę że wpis o obsraniu się Duranta na małym, zagranicznym portalu z płatnym materiałem na pewno do niego dotrze i go zasmuci do tego stopnia, że będzie musiał to skomentować z fejkowego profilu na twiterze.Widzę, że Wy nie rozumiecie że tu nie chodzi o to czy Durant ma do siebie dystans czy go nie ma, chodzi o poziom dyskusji w mediach i zasadność pewnych stwierdzeń.Myślisz, że jak napiszesz “Durant cipa”, “Duran się obsrał” na Szóstym Graczu to tym samym sprawisz, że argumentacja przeciwko niemu i jego ruchach stanie się bardziej racjonalna?Nie, jedyne co osiągniesz to spłycenie i wyjałowienie dyskusji.I dzięki temu dzisiaj przy Durancie wystarczy napisać cupcake, cipa, frajer i można zamykać temat i liczyć lajki.Taki osiągnęliśmy tutaj poziom, poziom Pudelka na portalu którego społeczność szczyciła się tym że potrafi dyskutować o najlepszej lidze świata w sposób rzetelny i pozbawiony dziecinady czy wyzwisk ala Onet.A wszystko poprzez sukcesywnie budowaną niechęć do Duranta.
Z mojego skormnego doświadczenia. Ludzie za starzy na hejt i za starzy na bycie hejterami są najlepszymi “nienawistnikami” w internetach.
To tak jak z odkryciem czegoś nowego.
Mogę mu powiedzieć, że jest pizdą i nic się nie stanie? I nagle każdy który na codzień w pracy trzyma język za zębami jest hejterem.
Z zupełnie innej beczki:
C
zy wam też Nikola Jokic przypomina z za przeproszeniem “tępego” wyrazu twarzy naszego najlepszego boksera wagi ciężkiej Andrzeja?
Z drugiej strony – patrząc na boiskowe IQ – ten wyraz twarzy nie grzeszącej inteligencją ewidentnie jest tylko pozorny, chociaż nasz bokser też jest niemałym śmieszkiem (polecam kompilacje “Poczucie humoru Andrzeja Gołoty”)
Tu Jokic:
https://milehighsports.com/wp-content/uploads/2016/12/USATSI_9717022_164063748_lowres-696×491.jpg
Tu Golara:
http://www.24.pl/wp-content/uploads/2014/10/EN_01151139_0006-640×425.jpg
Jokić musiał wylecieć żeby JużNiePieczarka mógł zebrać tyle piłek #Truestory
Nie wiem o co chodzi z tą całą krytyką Bonzo Lola, skoro jest w elitarnym klubie strzeleckim 30-20-40 i to już w pierwszym roku w NBA.
Z innej beczki. Boston jest w wąskim gronie 4 z 30 drużyn, które zatrzymują przeciwników poniżej 100 pkt. Boston jest w bardzo wąskim gronie 1 z 15 drużyn, które zatrzymują przeciwników poniżej 100 pkt! #Szacun
Zobaczymy, czy na koniec sezonu będzie w szerokim gronie 29 drużyn bez mistrzostwa ;) Moim zdaniem trochę za wcześnie złapali szczyt formy, oby wytrwali do końca sezonu.
Jestem bardzo ciekawy jak wpłynie powrót Haywarda na ich grę. Wiadomo, że to dalsza perspektywa, ale upside jest duży (also skuteczność Smarta czy nawet Irvinga), tylko czy to nie pogorszy defensywy
Uuuu, ja patrzę ledwie na koniec czerwca, kolega zaś już widzi kolejny sezon ;) Dalekosiężna perspektywa, takie maszynerie potrafiły się zepsuć z sezonu na sezon.
Ball dzisiaj całkiem nieźle w obronie. Biegał szybciej i wykazywał większą intensywność w grze. Był zaangażowany.
Markkanen za to naprawdę błyszczy.
Chłopak ma grę w post, w picku, świetny rzut. W Bulls dostaje zielone światło na wszystko, oby znaleźli mu partnerów do grania w najbliższych sezonach.
Na bank znajdą. W końcu co mogłoby pójść nie tak ? #FireGarPax
Czy jeszcze kiedys bedzie Palma? Mam chorom corkem…
hyba horom?
Zaraz 25% sezonu regularnego za nami a Indiana i Orlando (kolejno 9, 10 team Wschodu) robią w tym momencie playoffy “na tym słabym Zachodzie”. #NowaNBA
Adam na pogrzebie?
Będzie quadruple od Lonzo,pierwszy to napisałem !
Gdzie jest Flesz i Dniówka :/?
Flesza nigdy nie ma w poniedziałki, a jesli chodzi o Dniówkę to pewnie coś Adamowi wypadło. Ot, zdarza się. Proza życia i tyle. Pierwszy raz nie ma jej w tym sezonie, więc jak się raz nie pojawi to się chyba nic nie stanie ;-)