Być może niektórzy pamiętają jeszcze ten film z 1966 roku o przygodach jaskiniowca Tumaka. To klasyka kina, która na pierwszy rzut oka może dziś nieco śmieszyć, ale – z uwagi na rozmach – trudno jej jednak nie docenić. Podobnie jest z historią Warrena Jabaliego. Choć jego kariera nie ma wiele wspólnego z dinozaurami, to z pewnością zasługuje na szerszy opis ze względu na podziw, jaki wzbudzał w swoich czasach.
Kinematografia to bardzo specyficzna i złożona dziedzina. Ostatecznie trudno przecież znaleźć osobę, która nie lubiłaby oglądać filmów. Mamy krytyków filmowych, mamy też szarych widzów, którzy chodzą do kina na mniej lub bardziej wyrafinowane dzieła, podbijając przy tym wszelkie rekordy box office’ów. Są również tacy, którzy zabijają nudę i oglądają filmy w domowym zaciszu z mniej lub bardziej legalnych źródeł.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Po pierwsze to tekst mega spoko. Fajnie się czytało.
A co do samego Jabaliego to z opisu jego kariery poza samą grą kształtuje się trochę obraz wyalienowanego i uprzedzonego patusa, który był pierwszy do bicia się bo bazował tylko na sile. (może miał ku temu jakieś powody z przeszłości, nie wiem, ale brak choćby powitania w nowym klubie to zwykle buractwo z jego strony)
Natomiast po zakończeniu kariery, wydaje się spoko gościem z tego krótkiego opisu z jego życia w Miami.
Dla mnie osobiście niezbyt ciekawa postać, ale mino wszystko fajnie mieć świadomość ze ktoś taki kiedyś był.
Dzięki Piotrek!
https://www.youtube.com/watch?v=i1p7s5eu90Y
Jak myślę o Wielkiej Drace to mam w oczach tę scenę – i to tłumaczenie w kinie – Wal stara, nie pękam…