Między Rondem a Palmą (552): Efektywność Orzecha

32
fot. Internet
fot. Internet

Dziś w sportowych emocjach.

Wszczynamy dziennikarskie śledztwa i dyskutujemy o efektywności snacków zjadanych podczas transmisji sportowych. A między tym, a tym, mówimy to i tamto.

Rozmawiamy o przyszłości Celtics bez Haywarda, wszystkich problemach Cavaliers kończących się wygrywaniem Wschodu, o miłości do Houston Rockets i o tym czy Golden State Warriors powinni się martwić. Zapowiadamy też środę i czwartek w NBA.

Sezon to co innego… Sezon to prawdziwe, sportowe emocje!

[wpdm_file id=508]

muzyka: MF Doom “One Beer”

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

32 KOMENTARZE

  1. Jak Maciek nawijał o rozplanowywaniu spozycia paczki orzeszków w 90 minut stanął mi przed oczami obraz jak zamówiłem kiedyś piwo w knajpie równo z gwizdkiem rozpoczynającym dogrywkę a po minucie doliczonego czasu gry jakiś kopacz strzelił Złotego Gola. Mecz sie skończył, ludzie sie rozeszli a ja zostałem z kuflem piwa. Tzw. zły timing!

    0
  2. W trakcie meczu otwarcia rozmawiałem z moją przyjaciółką, i gdy TO się wydarzyło, to przez dobrą minutę powtarzałem w kółko przekleństwa, które jako pierwsze przychodziły mi do głowy. Każdy po tym meczu spodziewał się niesamowitych emocji, ale na pewno nie takich…

    Mam gigantyczny szacunek do sztabu szkoleniowego Celtics. To jak Boston grał drugą połowę to głównie ich zasługa – fakt, że przygnębienie i zniechęcenie z pierwszej połowy, byli w stanie zamienić w pozytywną energię – tak, że do końca walczyli o zwycięstwo – WOW. Myślę, że w wielu przypadkach skończyłoby się na blowucie, ale nie tam. + tak jak bardzo spodobało mi się wtrącenie Wołoszańskiego, przyznam, że dawno tak nie śmiechłem przy uwadze Znykającego, tak naprawdę Znyk mógł sobie darować te ironizowanie koszulek/łączenia się w bólu w Bostonie podczas dzisiejszego meczu. Tak będzie, ale ani to żadne odkrycie, że tak będzie – hej, teraz świeci słońce, ale za 6 godzin zajdzie – to w dodatku taka kontuzja, w takim momencie, była czymś mocnym i to po prostu naturalna reakcja. Na tej samej zasadzie można by ironizować to, że teraz 99% świata NBA mu współczuje, a pewnie nie każdy tak bardzo współczułby mu 3 miesiące temu, gdyby powiedziano wtedy, że odniesie na początku sezonu kontuzję.

    Co do tej próby gloryfikacji po kontuzyj, no to spoko, ale nie dotyczy to Embiida;P Nie wiem czy to przez to, że tak bardzo się udziela w mediach społecznościowych i nie bije od niego pokora, ale Embiid jest trochę jak taka pinada, w którą każdy, niezależnie od czasu i miejsca może walić i czekać, aż wyleci z niej karteczka “miał kontuzję”, albo “będzie miał kontuzję”.

    Maćku, bardzo mnie rozbawiła Twoja narracja nt. wpieprzania nachosów, ale ja osobiście jestem zbyt dużym łakomczuchem, żeby poczekać na film. No ale właśnie dlatego, gdy ostatnio chodzę do kina, to kupuję sobie popcorn – jest go więcej i starcza mi również na seans.

    Bardzo ubolewam nad dalszym szkalowaniem Kameruńczyków w Palmie, zwłaszcza, gdy robi się to względem gracza, dzięki któremu Embiid gra dzisiaj w kosza.

    A, no i z całym szacunkiem dla polskiego Big Abe’a, ale Embiid może go zgwałcić nawet na 3-ech limitowanych minutach, jeśli wcześniej nie złapie kontuzji/po czym zejdzie z kontuzją (przypis od czytających tego komcia).

    Embiid na limitowanych minutach znaczy, że chce jeszcze bardziej udowodnić hejkerom źle – tym bardziej, jeśli otwarcie mówi o tym, że te minuty mu się nie podobają, i nie zdziwiłbym się, gdyby po kilku okrzykach Procesa pt. “he can’t guard me” Scott Brooks zdecydowałby się zdjąć Gorswaga, grać nim głównie pod nieobecność Embiida, co Gorswag w wywiadzie pomeczowym skomentowałby tylko tak, że on unika niepotrzebnych walek.

    0
  3. Jeśli chodzi o orzeszki, to polecam ziemne lub pistacjowe, tylko w najlepiej w łupinach, a nie już obrane. Jest trochę więcej bawienia się z nimi, ale dużo łatwiej obiera się je, niż np. włoskie. Ponadto przez to, że trzeba je obierać, nie zje się ich aż tyle, biorąc pod uwagę, że orzechy są dość kaloryczne.

    0