Sitarz: Wyspa Quina Snydera

0
fot. AP Photo
fot. AP Photo

Mimo zdobycia 337 punktów w trzech meczach Utah Jazz grają w trzecim najwolniejszym tempie 99 posiadań nie licząc zespołów spoza NBA, a więc w tempie typowym dla zespołu Quina Snydera na tym etapie sezonu (to i tak sporo, ale preseason pompuje ten wskaźnik). W tej materii nie miało zmienić się nic, co najwyżej niewiele na poziomie detali typu: kto i co robi po zbiórce w obronie lub nowych tras biegowych do obu narożników w kontratakach. Trzy mecze w preseason potwierdziły tak naprawdę styl gry Jazz, co oznacza, że powoli można zacząć się martwić i pomyśleć o następującej kwestii: czy dość staroświecka gra przetrwa tj. nie będzie jednym z naj-powodów porażek w szybszej NBA, gdzie up-tempo polega na błyskawicznym wznowieniu gry spod własnego kosza?

Rzecz jasna w ten sposób nie grają wszyscy, natomiast zdecydowanej większości z 29 pozostałych zespołów bliżej do stylu ofensywy płynnej, bez obostrzeń jeśli chodzi o przyspieszanie gry i zabawę tempem, z rozrysowanym planem poszukiwania dwóch, trzech lub czterech strzelców, do gry nastawionej na przerzucenie rywala, a nie zatrzymanie na mniejszej liczbie punktów. A jest to różnica w systemowym podejściu, co na przykładzie Jazz, Spurs i wygląda na to, że Kings (chociaż na tę chwilę wyeliminowałbym zespół słabszy i w połowie złożony z debiutantów) będziemy obserwować przez najbliższe miesiące.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułFantasy na 6G: Perły w mule, cz.1
Następny artykuł12G: Zapowiedź Week 5