Szósty Gracz Top 100: #94 Reggie Jackson

#97 DWYANE WADE #96 MALCOLM BROGDON #95 LOU WILLIAMS

Miejsce w 2016 roku: 36

Wysiłek widoczny na twarzy na zdjęciu wyżej dobrze obrazuje, to jak trudny sezon ma za sobą Reggie. I nikt w NBA nie poci się tak jak Reggie. My jesteśmy zdania, że problemem nie były tylko kłopoty z kolanem, ale tym kim Reggie jest w ciągle zmieniającym się krajobrazie rozgrywających NBA. Obecnie – a poziom co rok idzie w górę – Reggie Jackson jest rozgrywającym, który jest nieco poniżej-przeciętnym shooterem za 3, poniżej-przeciętnym podającym i poniżej-przeciętnym obrońcą.

Ale wciąż jest powyżej przeciętnym graczem w pick-and-rollu (0.89 PPP, 71% percentile wg Synergy Sports, nawet mimo gry z bolącym kolanem), bo potrafi nawigować nim – zrobić zwód w lewo, w prawo z piłką, użyć ball-fake’a jeszcze przed kozłem i robić to w niespieszny sposób – żeby dostać się do strefy floaterów i obręczy. Potrzebuje bardzo dobrego spacingu, żeby maksymalizować swoją wartość, a ten nie zawsze był obecny w Detroit w zeszłym sezonie. Trudno jednak oceniać jego zeszły sezon, wiedząc, że w gruncie rzeczy już od pre-season nie był w 100% zdrów.

Jackson nie czuje się pewnie w Detroit. Choć Trener Stan Van Gundy bronił go przez cały sezon i jeszcze po jego zakończeniu, to Prezydent Stan Van Gundy był skłonny przehandlować go tego lata.

Jedna rzecz, która jednak działa dla Reggie’ego i pozwala myśleć o nim w pozytywny sposób, to chip-skreśl-małpa-skreśl-cała Amazonia małp na ramieniu. To jest gość, który w Oklahomie – grając za Russellem Westbrookiem – napisał sobie na bucie “SPG” (Starting Point Guard). Półtora roku temu, już w Detroit, napisał na nim “HOF” (Hall of Fame). Możesz śmiać się z tego, śmiać się z niego, możesz mu nawet zatweetować o tym, ale to tylko dodaje mu punktów ambicji.