Gortat Camp 2017: Przystanek Dąbrowa Górnicza

1
fot. Wojciech Figurski / 058sport.pl
fot. Wojciech Figurski / 058sport.pl

Rok temu opisywałem szerzej jak z bliska wygląda Marcin Gortat Camp, więc ten krótki tekst nie będzie relacją – zwłaszcza, że wydarzenia te mają właściwie co rok podobny schemat – a raczej zaproszeniem i zapowiedzią tego, co ukaże się na Szóstym Graczu w nadchodzących tygodniach.

Przez najbliższy miesiąc, w każdy weekend opublikujemy bowiem ekskluzywne rozmowy z gośćmi Campu – Otto Porterem, Danielem Ochefu, Bo Outlawem i Davidem Adkinsem (trenerem od rozwoju graczy w Washington Wizards). Na pierwszy ogień pójdzie wywiad z Otto Porterem, który tego lata podpisał kontrakt wart 106 milionów dolarów.

Camp w Dąbrowie Górniczej był dobrą okazją, by zamienić kilka słów także z samym Marcinem.

Zapytany przeze mnie, czy zmiany poczynione przez zarząd Wizards pozwolą wreszcie awansować do Finałów Konferencji i powalczyć o Finały, Gortat wyraził się następująco:

„Zobaczymy. Na razie udało nam się tylko zatrzymać Otto Portera, który ma znaczenie, bo jest graczem pierwszej piątki. Ławka nam się kompletnie przebudowała, dlatego zobaczymy. Ciężko stwierdzić po nazwiskach i po tym, co mamy na papierze. Boisko zweryfikuje wszystko.”

Dopytałem też o odejście Bojana Bogdanovica.

„Bardzo szkoda. Bojan był bardzo utalentowanym chłopakiem, który potrafił pociągnąć zespół, ale odszedł do Indiany. Ktoś będzie musiał pociągnąć ten zespół z ławki.”

W międzyczasie Gortat odpowiadał na wiele pytań dotyczących PZKosz. Zaznaczył, że nigdy nie będzie prezesem tego związku. Wróciłem więc do tematyki Wizards.

„Rozmawiałem ze swoim agentem o mojej przyszłości i roli w zespole. Zobaczymy jak to się przełoży na kolejne miesiące i lata” – mówił w kontekście swojego niezadowolenia z pełnionej roli.

Żadne obietnice ze strony zarządu jednak nie padły.

„Oni nie muszą się starać. Mają mnie podpisanego na dwa kolejne sezony. Jestem częściowo ich więźniem. Jestem zawodnikiem, który dostaje dużą gażę i po prostu gra dla Waszyngtonu.”

Dopytałem więc, czy Marcin myślał o zażądaniu wymiany.

„Jeszcze o tym nie myślałem.” – skwitował Gortat.

Na koniec zapytałem o rywalizację z Celtics i jaki wpływ na nią będzie miało przejście Marcusa Morrisa do Bostonu.

„Celtics się bardzo wzmocnili. Na papierze wyglądają lepiej od nas. Przejście Marcusa Morrisa nic nie zmienia. Dalej z nimi walczymy.”

Ciekawym elementem campu były konkursy między trenerami a publiką. Najpierw za trzy rzucał Porter. Miał określić ile trójek trafi w ciągu minuty, a publika zadecydować, czy przekroczy, lub nie osiągnie tej liczby. Gdy publiczność podejmowała dobrą decyzję, dostawała różne gadżety od fundacji MG13. Porter wyznaczył sobie trafienie 13 rzutów, a publiczność zadecydowała, że poradzi sobie z tym zadaniem z nadwyżką. Czy mu się udało? Odpowiedź poniżej.

Po Porterze, niejako dla kontrastu, rzucać miał Daniel Ochefu. Jego czas ograniczony został do 30 sekund. Mistrz NCAA z Villanovą (2016), a obecnie trzeci środkowy Wizards, ustawił sobie poprzeczkę wysoko, bo na sześciu trafieniach. Publika nie wierzyła w jego umiejętności.

Gortat Camp jak zwykle nie zawiódł. Było sporo zabawy i radości, a także kilka ciekawych rozmów o koszykówce. Zapraszam bardzo serdecznie do lektury już od najbliższego weekendu.

Poprzedni artykułNajwiększe dziury w składach: Konferencja Zachodnia
Następny artykułDniówka: Blazers jednym ruchem załatwili sobie ogromne oszczędności

1 KOMENTARZ