Raptors dają swojej drużynie jeszcze trzy lata, Lowry i Ibaka zostają w Toronto

1
fot. AP Photo
fot. AP Photo

Kiedy Toronto Raptors drugi rok z rzędu dotkliwie przegrali w playoffach z Cleveland Cavaliers dużo było spekulacji o tym że ten zespół już nic więcej nie osiągnie. Ale w Kanadzie nie byli gotowi rozbijać swojej drużyny. Raptors długo czekali, żeby wejść do grona najlepszych ekip w NBA, teraz od kilku lat mają pewną pozycję w czołówce Wschodu i nie chcą z tego rezygnować. Są zbyt silni, żeby tak po prostu wcisnąć reset, dlatego perspektywa rozpoczęcia procesu gruntownej przebudowy nie była czymś, co chcieli poważnie brać pod uwagę. Co prawda po zakończeniu sezonu GM Masai Ujiri mówił o potrzebie poważnych zmian w zespole, ale równocześnie jasno dawał do zrozumienia, że nie dotyczy to kluczowych zawodników. Ostatecznie okazało się, że nie dotyczy to nawet trenera.

Raptors dają sobie kolejną szansę z tym składem, wierząc, że ich okienko jeszcze się nie zamknęło.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

1 KOMENTARZ

  1. Prawidłowo. Zaraz po klęsce w PO pisałem że powinni zatrzymać trzon zespołu, bo mają w nim jeszcze sporo talentu i potencjału. Jest jeden kluczowy upgrade jaki MUSZĄ zrobić.

    Zmiana trenera! Casey pokazał już swój sufit. Z Popem albo Carlislem na lawce byliby przynajmniej poziom wyżej. Tacy trenerzy dostępni nie są, ale powinni polować. Nawet na kogoś nowego, kto może błyśnie jak Steve Kerr. W każdym razie potrzebują zmiany na lawce i usłyszymy o tym jeszcze w trakcie sezonu. IMO Casey jest drugi w kolejce do gorącego krzesełka (po Alvinie Gentrym w NOP)

    0