Wake-Up: Demolka w Bostonie, Cavs są już +57 po dwóch meczach. Poznaliśmy finalistów nagród

50
fot. League Pass
fot. League Pass

Po blowoucie na otwarcie serii, w drugim meczu Finałów Konferencji LeBrona Jamesa obejrzeliśmy… no właśnie, co to kurwa było?

Drużyna występująca przed własną publicznością przegrywała 14 punktami po pierwszej kwarcie, po pierwszej połowie ta różnica wynosiła już rekordowe 41 punktów, po trzeciej kwarcie 46, a na początku czwartej było 112:62.

Skończyło się na 44 i jest to najwyższa w historii playoffów porażka drużyny rozstawionej z pierwszym numerem.

Cleveland @ Boston 130:86 (2-0)

Kibicom w TD Garden pozostało tylko zamknąć oczy i powtarzać – pierwszy pick w drafcie, pierwszy pick w drafcie, mamy pierwszy pick w drafcie… i Jaylen Brown (19 punktów) wygląda naprawdę obiecującoTo co, że teraz tak nas ruchają, przyszłość będzie nasza.

Cavaliers ośmieszyli swoich rywali, którzy już na początku drugiej kwarty wyglądali na totalnie zrezygnowanych widząc, że ponownie nie są w stanie nic zrobić. Dzisiaj te 39 punktów Celtics do przerwy w Game 1 wyglądało na dobre osiągnięcie. Teraz przez 24 minuty uzbierali ich ledwie 31. Goście nie mieli litości, nie odpuszczali i na dobicie JR Smith równo z końcową syreną ustanowił rekordową w historii playoffów różnicę 41 punktów do przerwy.

Druga połowa powinna zostać odwołana. W czwartej kwarcie rezerwowi gospodarzy walczyli, żeby uniknąć najgorszej porażki w historii. Rekord wynosi 47…. Udało się. Przynajmniej na razie, bo przed Celtics przecież jeszcze dwa spotkania w Cleveland. Może lepiej oddać walkowera?

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułKolanowski: Twardy jak Wendell Ladner
Następny artykułFlesz: Cavaliers zagrali najlepszą połowę w historii sportu. Nikt nie grał tak dobrze jak LeBron teraz gra

50 KOMENTARZE

  1. Masakra. Boston mentalnie umarł. Drugi raz nie wyszli na pierwszą połowę. To był gangbang stada murzynów na niewinnej białej nastolatce…

    Przestałem oglądać po q2. Ktoś dobrze napisał typ na te serie – Cavs w 2

    0
    • Nie boimy się :) Ciężko się ogląda taki łomot ale gdyby 5 lat temu, kiedy żegnaliśmy się z BIG3, ktoś mi zaproponował finał konferencji w 2017 + pick1 w drafcie ale sweep z Cavs to bym nie protestował. 13 drużyn ze wschodu i co najmniej połowa z zachodu może nam possać bo mogły tylko marzyć o wejściu do finału konferencji. CP3 ssał by każdemu byle tylko choć raz w życiu się tu znaleźć :)

      0
  2. Nie widziałem nigdy takiej dominacji i takiego smiania sie w twarz rywalom. O ile GSW wychodza na mecz wygladajac jakby byli wkurwieni ze musza grac z kimkolwiek przed finałami, to CLE wygladaja na rozbawionych. Nie wiem co gorsze dla rywali
    Ps. nawet Simmons napisał na twitterze ze kibice w Bostonie powinni byli wstać i wyjść w połowie meczu.

    0
  3. Ja się zastanawiam czy to Boston jest taki słaby, czy Cleveland takie mocne, a może osoba LeBrona robi tak kolosalną różnicę? To jest według mnie olbrzymi minus tego sezonu i playoffs że nie doczekaliśmy się żadnych emocji, żadnych narracji, że od początku wszystko zamierzał do finałów Cavs-Gsw. Ja ostatnimi czasy bardziej emocjonuje się tym co napiszą chłopaki na szóstym graczu niż oglądaniem tych blowouts meczy w obu finałach…

    0
    • Nie kibicowałem Bulls i His Airness ale muszę zapytać – ile graczy top5 draftu biegało wokół Jordana, a ile ma/miał wokół siebie Lebron? To w pewnym stopniu obrazuje skalę potencjalnego talentu jaki mieli wokół siebie.

      Wszelkie dyskusje o GOAT, poza kategoriami niezależnymi od czasów, są obarczone ryzykiem. Ilość tytułów jest kategorią, w której można dyskutować (odsiewając trollowanie Horry > Jordan > LBJ). Ilość wyborów do pierwszej piątki też jest taką kategorią, pozostałe piątki już nie bo kiedyś ich nie wybierano. Można posłużyć się % w stosunku do liczby sezonów jakie dany zawodnik grał itd.

      0
      • Zasadniczo zgadzam się z wywodem. Ale nie pisałem że on GOAT, tylko “GOAT czynienia lepszym”, bo tym bardziej widać, że przy dzisiejszym LeBronie te potencjalne top-5 talenty ganiające z nim w Cavs to jednak tylko pomocnicy świętego Mikołaja – może i zdolne, ale bez niego byli by w dupie.

        0
        • Jordan mierzył się z Birdem z Thomasem z Magiciem z Ewingiem z Malonem z Olajuwonem z Drexlerem z Barkleyem z mlodym Shaqiem z Bad Boys z Detroit itd itp można tak cały dzień. Wiem wiem nie w jednym teamie ale liga była wtedy bardziej wyrównana większość miały gwiazdy w swoich drużynach. Itd itp

          0
          • Pisałem o całych sezonach również regularnym nie tylko o Play offach, ma to znaczenie a i gracze których wymieniłem to kropla w morzu. Poza tym obecni gracze Golden State może z wyjątkiem Duranta to jeszcze nie jest ta półka więc nie wiem co porownujesz. Jordan 198 cm w lidze centrów. LeBron 205 i fizyczny freak w erze smallballu. Jak już chcesz porównywać i stawiać LeBrona nad Jordana to dobierz jakieś sensowne argumenty a nie ten top 10-15 obecnej NBA. Jordan w każdej serii musiał kogoś odsyłać kogoś topowego żeby dostać się do finału.

            0
        • Czy Jordam miał oprócz Pippena kogoś kto w innym zespole byłby samodzielnym liderem?

          Bosh
          Wade
          Irwing
          Love

          Każdy z nich przed “przeniesieniem talentów” był niekwestionowaną gwiazdą.

          Top draftu to pewien wyznacznik takentu. Łatwiej czynić leoszym gościa, który tego talentu ma więcej.

          0
        • A w zasadzie skoro się źle kliknęło, to coś napiszę, tylko edytować już nie mogę :)
          Taki Stephen Curry, to nie jest dobra półka? Facet od 5 lat łamie koszykówkę, rzucając ogromną ilość trójek z każdej pozycji na ponad 40%, potrafi świetnie grać na koźle i podać, pierwszy w historii jednogłośny MVP i wszystko psu na budę? A co do Lebrona freaka i biednego mikrego Jordana wśród centrów to przecież ta sama sprawa. MJ zaczął trząść ligą po tym jak przybrał 10 czy 12kg mięśni na przepychanki z Bad Boys i tak już mu zostało. Zerknij na jego foty z lat 91+. Facet był latającą jak błyskawica 100kg kulą czystych, nieotłuszczonych mięśni, który miał 48 cali verticala i to nie był freak?! I on i Lebron to ta sama półka. Goście, którzy do kupy skilla są grubo ponadprzeciętni fizycznie. Jedyna różnica, że Jordan miał podejście w stylu jestem najlepszy na parkiecie – słusznie z resztą – a inni mają się odsunąć i mi nie przeszkadzać, a Bronek szuka częsciej – jego zdaniem – najskuteczniejszego sposóbu na zdobycie punktów przez drużynę. A kto kogo bardziej lubi, to już zupełnie inna historia.

          0
          • Nic nie napisałem o tym ze Curry to nie jest świetny gracz. Po prostu jeszcze nie dotarł ze swoim legacy do najlepszych w latach 90. Wszystko przed nim. Jest świetny, jestem fanem. Jak najbardziej pamiętam jak wyglądał Jordan i owszem był świetnym atleta ale nie przesadzaj ze LeBron nie był od niego większy to rzeczywistości i życzeniowe myślenie.

            0
          • W kazdym razieco do atletyzmu Jordana w pełni się z Tobą zgadzam z tym ze LeBron dzięki mamie i tacie miał lepsze warunki fizyczne które dzięki swojej ciężkiej pracy świetnie wykorzystuje. Chodziło mi o to ze Jordan grał w lidze dominujących centrów a LeBron nie więc warunki tego drugiego sa jeszcze większym atutem kosz nie jest tak zamurowany jak w czasach Jordana. Co do tego ze LeBron wybiera najlepszy sposób zdobycia punktów też masz sto procent racji.

            0
  4. Chyba tak.
    James gra “right plays” praktycznie w każdej akcji.Taktycznie,w tempie i rytmie zespołu.
    Jordan robił to bardziej poprzez mobilizowanie kolegów oraz swoją ISO game.
    Choć to też ciężko tak kategoryzować-jednak gra zmieniła się bardzo.
    Fakt,że jesteśmy świadkami czegoś wielkiego.
    W tej kategorii,trzeba wspomnieć też Kidda i Nasha.

    0
  5. Hej maciejk9, dzięki za tip na oglądanie półfinałów Euroligi – jednak okazało się, że w tym sporcie można rozegrać wyrównany mecz!

    Btw, dziwi mnie, że niektórzy tak ostro jadą po Bostonie, tak jakby wydarzyła się jakaś nieprawdopodobna historia, że dostali dwa razy dzwona od LeBrona. Dla nich to i tak sukces, że dotarli do finałów konferencji, po 3 latach od sezonu, w którym wygrali 25 meczów, i to budując skład poprzez rozsądne wymiany i wybory w drafcie, a nie na bazie tego, że najlepszemu graczowi ligi zachciało się powrócić do domu. Szacunek dla nich za to, za miesiąc i tak nikt nie będzie pamiętał, czy ten mecz zakończył się różnicą 5 czy 45 punktów.

    0
  6. Musze napisać że LeBron i kumple trochę mnie wkurwiają.
    Z różnych powodów nie oglądam raczej na żywo.Z odtworzenia w tych okolicznościach przyrody trochę nie ma po co.Ci ludzie psują mi koszykówkę.
    Szczerze współczuję Bostonowi.Wybieranie się po czymś takim do Cleveland na dwa mecze musi byc nawet gorsze od komisa z matematyki który masz jutro i na który wiesz że nic nie umiesz.

    0
    • Nie rozumiem czemu cie wkurwiają. Dla mnie dominacja Cavs >> dominacja GSW.

      Bo w Cavs masz LBJ który sprawia, że wszyscy w okół są lepsi od swojej sumy talentów. A w GSW masz wybitnych zawodników, którzy grają i nic więcej. Nie ma tego omph które widać było w GSW w sezonie regularnym a którego wtedy Cavs brakowało.

      0