Przeciętność w jakiej pogrążyli się (18-22) Detroit Pistons nie jest raczej epifanią dla twardo stąpającego po ziemi Stana Van Gundy’ego. Sztab analityków Pistons, który ponoć ogląda każdy mecz NBA, już pewnie zauważył, że w tych czasach ofensywnych eksplozji i defensywnego atletyzmu, bycie co najwyżej dobrym, nie pchnie cię nigdzie. Zmieniający mecze talent DeMarcusa Cousinsa objawił się jego dwiema trójkami w ostatnich 159 sekundach przegranej Pistons ostatniej nocy z Sacramento Kings.
Ale Pistons prowadzili już w trzeciej kwarcie 70-52, bo drugi mecz z rzędu Andre Drummond grał inspirującą obronę przy i 8 metrów od obręczy. To co Drummond zrobił w czwartej kwarcie wygranego dwa dni temu meczu w Portland, powinno być z nim cały czas, zasypiać i budzić się rano. Albo przynajmniej, gdy wchodzi na parkiet.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Nie wiem Maćku, ile meczów Jazz widziałeś w ostatnich 2-3 tygodniach, ale Favors z dnia na dzień wygląda lepiej. To wciąż sporo niżej niż powinien grać, ale wierzę, że bez kontuzji koło marca powinien być w pełni formy. Ponadto widać jakieś (na razie niezbyt wielkie) sygnały, że być może popracował nad tróją i zacznie je walić na te co najmniej 35% i 1.5 3PAPG, bo tego zdecydowanie w jego grze brakuje.
Natomiast (Pono, Fu i Koras) zdecydowanie zgadzam się co do Lylesa. Ma minuty (minuty, nie mecze), gdy wygląda fantastycznie, ale po tym, co pokazywał pod koniec zeszłego sezonu i latem, to jest dużo poniżej oczekiwań.
Pełna zgoda. Co do Lyles’a to odnoszę wrażenie że gra jakby za karę. Taki obrażony, chwilami obojętny. Szkoda, bo talent jest …
Gordon jest tatusiem LeBrona.
Detroit potrzebuje gracza +24 punkty i 7 zbiórek w każdym meczu ( + będzie stwarzał przestrzeń innym). Pistons grali na prawdę dobry mecz przez pierwsze 2,5 kwarty. Niestety Stanley Johnson nie jest strzelcem nawet w layupach. Jego rzut za trzy jest z kolei strasznie przewidywalny (ciężki i wolny). Andre jak to Andre, dobry pod koszem, nie rzucał wolnych, Cousins go zjadł swoją wszechstronnością. SvG musi coś wymyślić…ale czy ma z czego? Mam wątpliwości.
pamietam szubrawcy jak się naśmiewaliscie z pana koszykarza joe inglesa, on pewnie też..