Dwunasty Gracz: Dak Prescott odpowiedział, Rodgers na misji (Podsumowanie Week 15)

2
fot. Game Pass
fot. Game Pass

Maciej Kwiatkowski

To Zeke. Zeke po tym jak już zje, wskakuje do kubłów przeznaczonych na gifty dla Armii Zbawienia. I po meczu Zeke ofiarowuje na jej działalność i pomoc 21 tys. dolarów grzywny, którą miał dostać za celebrowanie touchdownu (ta liga jest bardzo chora). Ale grzywny nie dostanie. Bo Zeke kruszy serca.

W Sunday Fight Football jego rookie funfel Dak Prescott – z którym na spółę uratowali ratingi NFL w tym sezonie – był do bólu precyzyjny i w imponujący sposób poradził sobie z presją narracji “Może jednak Tony Romo?”. Dallas Cowboys w Week 16 podejmują u siebie Detroit Lions – prawdopodobnie bez ich najlepszego cornera Dariusa Slay’a – i wygląda na to, że Prescott już nie straci pozycji quarterbacka w tym sezonie.

Stracił ją za Brock Osweiler (w końcu) i Tom Savage poprowadził comeback Houston Texans. Ale w AFC South wygrali też Tennessee Titans (w Kansas, w ostatniej sekundzie) i Indianapolis Colts, którzy praktycznie wbili gwóźdź do trumny Minnesoty Vikings w powrocie Adriana Petersona.

Podstawowym quarterbackiem pozostaje za to Blake Bortles, ale od poniedziałku jego trenerem w Jacksonville nie jest już Gus Bradley, tylko interim-coach Doug Marrone.

Cowboys w Week 13, a Seattle Seahawks w Week 14 zagwarantowali sobie udział w play-offach. W niedzielę w Week 15 zrobili to też Oakland Raiders, raz jeszcze wygryzając mecz w czwartej kwarcie, tym razem defensywnie w San Diego. Po swojej dosyć gładkiej wygranej w Denver dołączyli do nich Tom Brady i New England Patriots, którzy dodatkowo jako pierwsi zapewnili sobie “bye” w pierwszej rundzie.

Z kolei obrońcy tytułu Denver Broncos prawdopodobnie podzielą los Arizona Cardinals, Carolina Panthers (mają jeszcze matematyczne szanse) i Cincinnati Bengals. W ten sposób nie zobaczymy w styczniowych play-offach żadnej z czterech najlepszych drużyn sezonu regularnego 2015.

Sunday Night Football (8-6) Tampa Bay Buccaneers @ (12-2) Dallas Cowboys 20-26

To był jeszcze jeden mecz w tym sezonie, w którym Ezekiel Elliott jechał z run-defense rywali w czwartej kwarcie. Widziałem to już w tym sezonie tyyyle razy i właśnie dlatego, to Zeke jest na dziś moim MVP. Było zbyt dużo meczów, w których z kwarty na kwartę rósł w siłę.

Ale na 3 minuty przed końcem, przy 23-20, Jason Garrett – będąc na 16 jardzie Tampy i mając 4th&1 – postanowił kopać, zamiast zdobyć down Zekem. Dlaczego?

Bo grający tylko 37 snapów w tym meczu – ale wszystkie w czwartej kwarcie – defensive-end David Irving wyglądał w ostatnim kwadransie gry jak bohater z komiksów, jak nadczłowiek, jak Reggie White, jak nie mam słów, wyrastając ponad zmieniających się prawych tackli Buccs. PFF dała mu w samej czwartej kwarcie 2 sacki i 4 hurries, ale fuck – może był tylko jeden snap w tej kwarcie, gdy nie dotarł do Jameisa Winstona. Gdybym oglądał ten mecz np pijąc alkohol, chyba samo-spaliłbym się na Twitterze (pamiętasz jeszcze limit tweetów?). To był najlepszy pass-rush w tym sezonie w jednej kwarcie. Lepszy niż to co Justin Houston zrobił dwa tygodnie temu w drugiej kwarcie z Denver.

https://twitter.com/mackwiatkowski/status/811576344559624192

Cowboys zdobyli w niedzielę 17 punktów w drugiej kwarcie i prowadzili do przerwy 17-6, zanim Winston poprowadził dwa kolejne, świetne drive’y przeciwko zone-coverage Dallas, w drugim drivie żyjąc na podaniach i legendarnych dwóch catchach Camerona Brate’a.

Ale linebackerzy Lavonte David i Kwon Alexander dostawali całą noc podania za kołnierz od króla precyzji, doktora nauk ścisłych, fizyka o budowie fizola, czyli Daka Prescotta. Dakota miał aż 32 completions przy 36 throwach na 279 jardów i choć nie rzucił touchdownu, to wybiegał jeden.

Elliott miał 159 jardów z 23 carries, linebacker Sean Lee ma Top-15 sezon na swojej pozycji i miał 7 kolejnych tackli, a center Travis Frederick i ofensywna linia – mimo kilku kar – raz jeszcze pokazała dlaczego jest prawdziwym MVP Cowboys i chyba najlepszą formacją w futbolu amerykańskim.

Może przyjdzie jeszcze w tym sezonie czas, gdy ci ludzie – Frederick, Zack Martin, Tyron Smith, rewelacyjny Ronald Leary i Doug Free – staną na podium i dzieci rzucały będą w nich różami. Są absolutnie cudownym technikami, łącząc to z siłą i wokół tego biega Elliott. To będzie moc, którą ktoś będzie musiał sforsować w play-offach.

(12-2) New England Patriots @ (8-6) Denver Broncos 16-3

Broncos bez C.J’a Andersona po prostu nie są w stanie grać dołem.

Pamiętasz jeszcze Week 1 z Panthers i to jak wyglądało Denver Gary’ego Kubiaka – już bez Peytona Manninga – gdy Kubiak mógł grać swoją roll-out/play-action ofensywę? Kiedy nawet fullback Andy Janovich miał touchdown? Możemy mówić o regresie w run-defense, który jest faktem, ale Denver jest efektywnie w tym sezonie 5-2 z Andersonem i 3-4 bez niego. Rookie Devontae Booker okazał się w tym sezonie rozczarowaniem, a grający od tygodnia Justin Forsett to tylko Justin Forsett.

W tych warunkach fantastyczny corner Malcolm Butler, niewiele gorszy corner Logan Ryan i Patriots defense kontrolowali mecz. Butler i cover-2 wyciszyli Emmanuela Sandersa na 48 jardach, a Pats zdobyli 10 punktów po stratach Broncos, sami nie popełniając żadnej – pierwszą był fumble przy pierwszym punt-returnie Jordana Norwooda, który dał Pats field-goal i 3-0, a potem Ryan zaliczył 46-jardów po interception Trevora Siemiana i LeGarrette Blount w 19. minucie miał jedyny touchdown.

Brady miał najgorszą pierwszą kwartę od 13 lat i jego sześć pierwszych throwów było niekompletnych. Grał wszakże przeciwko doskonałej secondary Broncos. Brady rzucał jednak piłkę razem tylko 32 razy – po 57 throwach w styczniowym AFC Championship – bo Blount, James White i Dion Lewis (zwłaszcza Dion Lewis!) mieli razem 137 jardów z 38 carries. To coś czego Pats w styczniu nie mieli.

Nie mieli też tak dojrzewającej pięknie ofensywnej linii, w której prawy tackle (pisałem o nim w niedzielę) Marcus Cannon wyciszył Vona Millera, tak że ten miał tylko 1 hit na Bradym. W styczniu Broncos dopadli do Brady’ego aż 20 razy. W niedzielę musiałem po meczu sprawdzić czy DeMarcus Ware w ogóle grał… W niedzielę o-line Pats zdominowała Top-3 pass-rush ligi i choć Brady (16/32, 188 jardów) długo nie czuł się komfortowo, to w drugiej połowie powoli przesuwał atak, zaliczając 3rd downy, których Trevor Siemian nie potrafił zaliczyć (25/40, 282 jardy).

To był raz jeszcze ten sam obrazek – Broncos na 3rd&7, 3rd&8, 3rd&9 czy 3rd&10, bo ich gra biegowa nie była w stanie ustawić ich bliżej 1st downu.

Patriots są bardzo dobrzy bez Roba Gronkowskiego. Mogą bez Gronka nie stać się elitarni, ale  z lepszą o-line i lepszą obroną stają się drużyną prawie kompletną o wielu obliczach, potrafiącą wygrywać mecze na wiele sposobów.

Saturday Night Football (9-5) Miami Dolphins @ (4-10) New York Jets 34-13

Nietypowy Saturday Night Football obejrzałem dzień później, w niedzielę, próbując rozszyfrować nazwiska na koszulkach secondary Jets i śmiejąc się razem z Ryanem Fitzpatrickiem, gdy ten musiał w czwartej kwarcie pojawić się w grze.

Backup Matt Moore – zastępujący Ryana Tannehilla, którego, sądząc po kuli u nogi i plastiku w kolanie, raczej już nie zobaczymy w tym sezonie – zaczął swój pierwszy mecz w NFL od pięciu lat i dokonał niebywałej rzeczy. Miał 18 throwów, 12 completions, ale rzucił aż 4 touchdowny. Moore rzucił aż 158 jardów i był 6/7 w throwach na +10 jardów i gdyby nie fakt, że robił to przeciwko rezerwowemu safety Jets Calvinowi Pryorowi, można by uznać ten mecz jako najlepszy występ back-upa od czasów, gdy Jimmy Garoppolo szalał w zastępstwie Toma Brady’ego na starcie sezonu.

Gwiazdami meczu był też duet cornerów Dolphins Xavien Howard i Tony Lippett. Połknęli Brandona Marshalla na tylko jednym złapanym podaniu przy aż 11 targetach od nierównego Bryce’a Petty. Dodatkowo Lippett miał 2 interceptions.

Na koniec jednak to występ Moore’a – występ bez strat – był zaskakujący i zobaczymy co zrobi w Week 16 w Buffalo. Teraz tylko przydałoby się Dolphins odzyskać Jay’a Ajayi’ego. Miami ma z powrotem swoją linię ofensywną, ale Ajayi miał tylko 99 jardów dołem w dwóch ostatnich meczach, łącznie. Będzie bardzo trudno Miami zrobić coś jeszcze w tym sezonie, jeśli ich gra biegowa nie wróci. A nie ma jej już od przeszło miesiąca.

AFC EAST

  1. New England Patriots 12-2
  2. Miami Dolphins 9-5
  3. Buffalo Bills 7-7
  4. New York Jets 4-10

(1-13) San Francisco 49ers @ (9-5) Atlanta Falcons 13-41

To był drugi z rzędu mecz Falcons bez Julio Jonesa i drugie z kolei zwycięstwo nad rozbitą drużyną z Kalifornii. Tydzień temu Falcons zwolnili w L.A. z pracy Jeffa Fishera, a w niedzielę przeszli się po 49ers Chipa Kelly’ego. Tydzień temu mieli dwa touchdowny w dwóch pierwszych drive’ach, w niedzielę prowadzili już 21-0 po pierwszej kwarcie i mimo rywala, to było imponujące w jaki sposób OC Ryan Shanahan i jego atak egzekwowali od downa do downa.

Center Alex Mack, tackle Ryan Schraeder i reszta ofensywnej linii Falcons pozwoliła na presję przy tylko czterech dropbackach Matta Ryan. Ten znów rozprowadzał piłkę z łatwością, a Devonta Freeman miał 3 touchdowny i 139 jardów na najgorszej run-defense NFL.

Jest świetna statystyka w tym sezonie, która podkreśla to czym stali się Falcons. Są 6-0 w meczach, w których Julio albo nie gra, albo nie ma 50 jardów. Gdy gra, Falcons potrafią używać go jako przynęty i piłki wokół łapią wtedy running-back Tevin Coleman, receiverzy Aldrick Robinson i Taylor Gabriel, tight-end Levine Toilolo (a do czasu kontuzji robił to Jacob Tamme), Justin Hardy, Austin Hooper, Joshua Perkins i Mohamed Sanu, który w niedzielę wrócił do gry.

Shanahan sprawił, że Ryan jest w tym momencie w Top-5 kandydatów do MVP obok m.in. Toma Brady’ego, Ezekiela Elliotta i być może też Le’Veona Bella i nawet – patrz, patrz – Aarona Rodgersa.

NFC SOUTH

  1. Atlanta Falcons 9-5
  2. Tampa Bay Buccaneers 8-6
  3. Carolina Panthers 6-8
  4. New Orleans Saints 6-8

(6-8) New Orleans Saints @ (5-8-1) Arizona Cardinals 48-41

To był ofensywny spektakl dwóch drużyn, które w zasadzie skończyły już sezon. Cards zrobili to w niedzielę, a Saints mają jeszcze tylko szanse matematyczne. David Johnson miał 2 touchdowny i 108 jardów ze scrimmage-line, Carson Palmer rzucił na 318 jardów i 2 touchdowny bez interception, ale jego receiverzy (głównie J.J. Nelson) mieli kilka kosztownych dropów, Larry Fitzgerald stracił fumble i na koniec to Drew Brees (389 jardów, 37/48, 4 touchdowny) i Brandin Cooks (186 jardów) byli górą.

Ale to wszystko na nic i w cieniu tego co działo się po 22-giej naszego czasu w niedzielę.

NFC WEST

  1. Seattle Seahawks 9-4-1
  2. Arizona Cardinals 5-8-1
  3. Los Angeles Rams 4-10
  4. San Francisco 49ers 1-13

(11-3) Oakland Raiders @ (5-9) San Diego Chargers 19-16

Podobnie jak dzieje się to w Dallas, obrona Raiders dojrzewa, ale w przeciwieństwie do Cowboys, ma jednego z topowych obrońców ligi w defensive-endzie Khalilu Macku. Mack nie miał w niedzielę sacków, ale w dużej mierze dzięki niemu Philip Rivers był pod presją przy 46% swoich dropbacków.

Gwiazdą nagłówków został jednak Bruce Irvin, który wreszcie miał swój nagłówkowy mecz od czasu przenosin do Oakland. Edge rusher Raiders – starter w Seattle przez trzy poprzedni sezony – sterroryzował Riversa najpierw w akcji, w której wymusił fumble Kennetha Farrowa, a potem dwa razy w ostatnim drivie Chargers, zaliczając na minutę przed końcem hit na quarterbacku San Diego, który doprowadził do interception Reggiie’ego Nelsona. Raiders wrócili tym razem defensywnie – z dwoma field-goalami w czwartej kwarcie i pozwalając Chargers na zdobycie tylko jednego 1st-downu w tym czasie.

Tylko 32 punkty Oakland w dwóch ostatnich meczach, ale obaj Amari Cooper i Michael Crabtree grają z kontuzjami. Derek Carr wyglądał lepiej, niż tydzień temu w Kansas, ale 19/30, 213 jardów, 1TD, 1 INT to nie są jego standardy z tego sezonu. Za tydzień Raiders otrzymają szansę, żeby się rozkręcić, podejmując u siebie Colts i ich secondary.

Monday Night Football (6-8) Carolina Panthers @ (7-6-1) Washington Redskins 26-15

Pamiętasz, gdy Kirk Cousins rzucał kosztowne interceptions, Cam Newton potrafił rzucać piłkę, Jonathan Stewart być nieuchwytnym dla tackli, a obrona Panthers dawać radę?

Czasy.

To wszystko wydarzyło się jednak znów w ten poniedziałek i doprowadziło do fatalnej porażki Redskins, która może kosztować ich play-offy. Panthers prowadzili już 23-9 po trzech kwartach, po tym jak w 4 sekundzie drugiej połowy Wes Horton zsackował Cousinsa na 14 metrze Redskins i przejął fumble. Mike Tolbert zaraz wjechał na 1-jardowy touchdown. Cousins obudził się dopiero po tym, ale obrona Panthers zatrzymała kluczowy, aż 7-minutowy drive Redskins w drugiej połowie, na tylko 3 punktach Dustina Hopkinsa.

W końcu dobry mecz Newtona, który w ostatnim miesiącu wrócił się na swoje dawne ścieżki bycia nieprecyzyjnym. Tym razem jego 300 jardów i 2 touchdowny byłoby jeszcze lepsze, gdyby Ted Ginn łapał wszystko co mógł złapać.

Ale historią przez trzy kwarty była obrona Panthers, która zatrzymała Cousinsa bez touchdownu i przede wszystkim run Roberta Kelley’a i Chrisa Thompsona. Ci mieli tylko 18 jardów z zaledwie 11 carries.

Karol Górkiewicz:

Szczerze to dawno tak dobrze mi się nie oglądało NFL jak w tę niedzielę. To było po prostu fun. Powrót Eagles z Ravens i I don’t give a fuck ’bout a win, lets our rookie roll Douga Petersona, niespodziewanie zacięty mecz Packers z Bears i geniusz kulawego Aarona Rodgersa, sześć field goali Boswella w powolnym comebacku Steelers, SAVAGE Tom Savage i zbenchowanego 72 mln boya i najważniejsze – HOW ‘BOUT THEM TITANS!?! To się naprawdę przyjemnie oglądało.

(8-6) Tennessee Titans @ (10-4) Kansas City Chiefs 19-17

Zaczęło się zgodnie z przewidywaniami i planem Andy’ego Reida – draw-play w 3 minucie gry Tyreke’a Hilla i 68-yardowy TD (zauważcie początek protekcji ofensywnej linii, wygląda jak pass-protection, żeby w momencie biegu Hilla przejść w run-block do lewej strony). Titans odpowiedzieli długim – 8-zagraniowym drivem, zakończonym fumble Richarda Matthewsa tuż przed end-zone, z którym Daniel Sorensen wrócił do połowy boiska, a chwilę później Alex Smith wbiegał po kolejne 6 punktów.

Pierwszy skuteczny drive Titans miał miejsce na przełomnie 1 i 2 kwarty, gdy głównie za sprawą Derricka Henry’ego i jednego długiego zagrania Marioty do Matthewsa Titans zmniejszyli prowadzenie gospodarzy do jednego TD. Widać było w tym meczu, że Titans często biegali przez środek w lewą stronę od centra i to LT Taylor Lewan i LG Quinton Spain byli głównie odpowiedzialni za torowanie ścieżek dla Murraya i Henry’ego. Ale być może najważniejszą osobą w run-blocku Titans jest ich fullback Jalston Fowler – grający Probowl sezon, który może i jest jednowymiarowy (tylko 1 carry i 1 reception w tym sezonie) i nie daje dodatkowych opcji w ataku jak np. Kyle Juszczyk z Ravens albo Patrick DiMarco z Falcons, ale jest być może najlepszym run-blockerem na tej pozycji w lidze.

Tuż przed przerwą swoją przewagę powiększyli Chiefs, ale wcześniej – po strip-sacku Dontari Toe na Mariocie – mieli cztery nieskuteczne próby na ostatnich yardach przed end-zone Titans i w tym momencie defensywa gości zaczęła GRAĆ. Chwilę później Chiefs zdobyli field-goala do szatni, ale momentum powoli przechodziło na stronę Titans. Powoli bo w trzeciej minucie II połowy Ron Parker – kolejny z playmakerówsecondary Chiefs – przechwycił Mariote i Chiefs dotarli aż na 7 yard i to mógł być dagger. Jednak Alex Smith nie zauważył rookie corner backa LeShauna Simsa i wynik pozostał 17-7.

Później mieliśmy mix dobrej gry biegowej Titans z celnymi zagraniami Marioty i po FG Succopa i drugim tego dnia TD Derricka Henry’ego mieliśmy 16-17 dla Chiefs i tu zaczęły się emocje, bo Mike Mularkey zdecydował się grać za 2 punkty na nieco ponad 3 minuty do końca. Akcja się nie udała, ale Titans nie zrezygnowali i po zatrzymaniu przeciwników już na swoim 33 yardzie ponownie byli przy piłce na 1.55 do końca, ale bez time outów. Titans dojechali do zasięgu Ryana Succopa, który miał okazję wygrać Titans mecz z 53 yardów. I zobaczcie co tutaj się stało:

Andy Reid próbował zamrozić kickera time-outem na mrozie, ten nie trafił próby pierwszej, ale miał okazję się rozgrzać i za drugim razem był już skuteczny. Popatrzcie na biednego Reida z tym wyrazem twarzy “oj chyba zjebałem”.

AFC WEST

  1. Oakland Raiders 11-3
  2. Kansas City Chiefs 10-4
  3. Denver Broncos 8-6
  4. San Diego Chargers 5-9

(9-5) Detroit Lions @ (10-4) New York Giants 6-17

Ci Giants mogą być legitni. Ich obrona jest po cichu 4real, zakupy w offseason zaczynają przynosić realny zysk, a secondary ze świeżo wybranymi do Pro-Bowl Landonem Collinsem i Janorisem Jenkinsem na czele zamyka kolejnych receiverów. Tym razem nawet grający do tej pory świetny sezon Matthew Stafford nic nie mógł poradzić. W takiej formie jak ostatnio – 8 wygranych z 9 ostatnich meczów – wydają się być realnym kontenderem, nawet z Mr Inconsistent/Overrrated Eli Manningiem. Tym razem Elaj grał całkiem dobrze, bo gameplan Giants ograniczał się do krótkich podań i tylko 9 prób na +10 yardów. Nie przeszkodziło mu to jednak utrudnić zadanie Odellowi Beckhamowi, który tylko dzięki swoim nadludzkim umiejętnościom w łapaniu piłki utrzymał to podanie w jednej ręce.

Kluczem w opanowaniu Stafforda w tym meczu okazała się postawa Dominique’a Rodgersa-Cromartiego, który przejął obowiązku pierwszego cornera, gdy boisko z kontuzją opuścił Jenkins, oraz presja Oliviera Vernona (pięknie sobie radził z Taylorem Deckerem) i Damona Harrisona. Pod presją QB gości miał tylko 4 skuteczne próby podań na 9, jeden bieg na 33 yardy w sumie i sack.

Oba zespoły są bardzo blisko playoffs, ale Lions muszą nagle oglądać się za plecami, bo tam zaczynają gonić ich Packers, a oba zespoły spotkają się jeszcze w Week 17.

NFC EAST

  1. Dallas Cowboys 12-2
  2. New York Giants 10-4
  3. Washington Redskins 7-6-1
  4. Philadelphia Eagles 5-9

(8-6) Green Bay Packers @ (3-11) Chicago Bears 30-27

Bears mogą być najlepszą drużyną ever, która jest 3-11. Matt Barkley wydaje się być bardzo pewny tego co robi, Cameron Meredith może śmiało być 2-3 receiverem dobrego zespołu, a Jordan Howard wygląda na TOP 10 running backa przyszłego sezonu. Kilka dobrych ruchów w drafcie i free agency, powrót do zdrowia Danny’ego Trevathana czy Kyle’a Longa i Bears mogą być za rok niebezpieczni. Ciekawi mnie czy naprawdę postawią na Barkleya, który chyba ma papiery na granie w NFL.

Packers tymczasem odkryli na nowo grę biegową dzięki Ty’owi Montgomeremu i Christine Michaelowi, ale to dzięki geniuszowi Aarona Rodgersa wygrali ten mecz i realnie gonią Lions. Rodgers znowu jest najlepszym QB w lidze.

https://www.youtube.com/watch?v=ZDs4nu2kFk4

NFC NORTH

  1. Detroit Lions 9-5
  2. Green Bay Packers 8-6
  3. Minnesota Vikings 7-7
  4. Chicago Bears 3-11

(9-5) Pittsburgh Steelers @ (5-8-1) Cincinnati Bengals

Bengals są zabawni – potrafili 3 razy sprowokować flagi od sędziów w trzech zagraniach z rzędu w obronie (2x holding, 1x unneccesary roughness), co dawało 3 1st downy Steelers, gdy Ci odrabiali straty. Po raz kolejny w meczu między tymi drużynami Bengals grają głównie przeciwko swoim głowom i po raz kolejny przegrywają. Bo jak inaczej mówić o meczu, w którym przeciwnicy 6 razy skutecznie kopią field-goal i w tej sposób odrabiają 14 punktów straty.

W Steelers cichy występ gwiazd na skill positions – Le’Veon Bella (23/93) i Antonio Browna (3/58), ale końcówką meczu Big Ben Roethlisberger swoimi bombami przesądził wynik meczu, przy trudnych 3rd downach.

(5-9) Philadelphia Eagles @ (8-6) Baltimore Ravens 26-27

Ravens urwali się ze stryczka tylko dlatego, że Doug Peterson woli by jego rookie QB zagrał 2-pt conversion na zwycięstwo w ostatnich sekundach i się czegoś nauczył, niż wyrównywać i przedłużać mecz do dogrywki. Było co oglądać w tym meczu, mieliśmy dużo lepszą grę obu QB niż się spodziewałem i kilka momentów grindu rodem z Memphis. Ravens dalej siedzą na plecach Steelers, choć w niedzielę mieli więcej szczęścia niż rozumu.

AFC NORTH

  1. Pittsburgh Steelers 9-5
  2. Baltimore Ravens 8-6
  3. Cincinnati Bengals 5-8-1
  4. Cleveland Browns 0-14

(7-7) Indianapolis Colts @ (7-7) Minnesota Vikings 34-6

To była rzeź… Ofensywna linia Colts dawała wystarczająco dużo czasu Andrew Luckowi, by ten mógł rozszarpać całą defensywę gospodarzy i oficjalnie wykopać ich z walki o playoffy. Adrian Peterson wyglądał słabo po powrocie (6/22), ale to głównie wina kijowej ofensywnej linii. Z kolei trade po Sama Bradforda wygląda z tygodnia na tydzień coraz gorzej, szczególnie patrząc na to, że ten pierwszo-rundowy pick będzie gdzieś w okolicy 16-17 miejsca.

Oprócz Lucka na duże pochwały zasłużyli Frank Gore (26/101) i Robert Turbin (7/32 i 2 TD), biegający z Indiany, którzy wydawali się nic nie robić z solidnych przecież linebackerów i safety Vikings.

(2-12) Jacksonville Jaguars @ ( 8-6) Houston Texans 20-21

Jaguars wygrywali 13-5 w II kwarcie i 20-8 w III, żeby przerżnąć z kretesem z rezerwowym QB Texans. TOM SAVAGE (idealne nazwisko) zmienił Brocka Osweilera już w II kwarcie, gdy ten w dwóch próbach z rzędu posłał interceptions do obrońców Jaguars. Później poprowadził comeback Texans, co skutkowało wypierdoleniem na zbity pysk zwolnieniem Gusa Bradleya – jeszcze w Houston, po czym wracał razem z drużyną do Jacksonville.

W AFC South jeszcze totalnie nic nie wiadomo i nawet Colts mają jeszcze szanse. Ja kibicuję Titans, bo są jedyną drużyną w tej dywizji, której da się kibicować.

AFC SOUTH

  1. Tennessee Titans 8-6
  2. Houston Texans 8-6
  3. Indianapolis Colts 7-7
  4. Jacksonville Jaguars 2-12

(0-16) Cleveland Clowns @ (7-7) Buffalo Bills 13-33

Poprzedni artykułDniówka: Kolejne przedłużenie dla Westbrooka i Hardena? Davis nie będzie myślał o odejściu z Pelicans?
Następny artykułWake-Up: 8 porażka Blazers w 9 meczach, Pistons przegrali 4. raz z rzędu

2 KOMENTARZE