Gorący Ekspres: Kto jest MVP po pierwszym kwartale sezonu?

16
fot. David T. Foster, Iii / Newspix.pl
fot. David T. Foster, Iii / Newspix.pl

Przypomnę tylko, że na [email protected] możecie wysyłać propozycje tego komu należą się punkty i propozycje pytań. W ten sposób sami możecie znaleźć się w gronie odpowiadających.

Maciek Staszewski (17,5), Bartek Bielecki (15,5) i Przemek Napierzyński (14,5) pozostają na czele. Ola dostała jeden minusowy punkt i ma razem 9.

Gramy:


1. Jeśli przyjąć, że CLE, GSW, SA i LAC to Mount Rushmore, kto jest 5. najlepszym zespołem w NBA?

Jacek Rachwał: Houston Rockets. Akurat mają najlepszy wynik spośród innych drużyn, ale kierowałem się tym, że to właśnie oni potrafili sprawić najwięcej problemów (i chyba wyrwać najwięcej meczów) drużynom z wymienionej czwórki. James Harden – szacun, nie doceniłem Cię. Wielką różnicę robi zdrowy Eric Gordon, który funkcjonuje świetnie i jako strzelec przy Hardenie, i jako rezerwowy ball-handler. Wrócił Beverley, który dalej jest szaleńcem w obronie i Rockets są na fali wznoszącej. Jak się nie posypią, to mogą namieszać. Ku mojej radości, bo w moich drużynach fantasy w jednej mam Heeziego i Capelę, a w drugiej Arizę.

Olek Żerelik: Oklahoma City Thunder. Jak Russell ma dzień to mogą pokonać każdego, szczególnie, że trener czasem potrafi mu w tym pomóc. Problem w tym, że Russell rzadko ma cztery dni w niedługiej, kiedy jest Bestią nad Bestiami.

(W niedługiej co?)

Ola: Utah Jazz.

Przemek Napierzyński: Oklahoma City Thunder. Zastanawiałem się, czy dać tu OKC, czy Rockets. Jak pisałem w poprzednim Ekspresie, na Wschodzie nie ma drużyny, która mogłaby aspirować do miana „piątego do brydża”. Z Zachodu obstawiam OKC dlatego, że nawet jeśli Russ będzie miał gorszy dzień (czyli coś w okolicach 27/7/4 przy 35% z gry), to są w stanie swoim atletyzmem i defensywą wymęczyć zwycięstwo, tymczasem obrona Houston, nawet pomimo postępów opisanych w porannym Fleszu, jest dla mnie nadal mocno niepewna i podejrzana. P.S. Czarnym koniem do miana 5. najlepszej drużyny są Jazz, pod warunkiem, że zagrają kiedyś w kompletnym składzie.

Michał Tomaszewski: Boston Celtics. Wiem, że to bardzo odważna teza, gdyby zobaczyć ich bilans, ale w Houston jakoś nie wierzę, aczkolwiek podziwiam to co robi Harden z Gordonem z ławki. Dużo spotkań w tym sezonie Celtics grali bez Horforda, Crowdera a teraz Thomasa. Jeśli wszyscy będą zdrowi, to ta drużyna swoim potencjałem w obronie ma szansę dojść do finału konferencji. Każda 5. drużyna wymieniona w tym Ekspresie nie ma szans zajść wyżej.

Krzysiek Ograbek: Memphis Grizzlies. Mają jedynego w lidze kandydata do MVP, który gra na pozycji centra. Mają zawodników, którzy nie wiem jak wyglądają i jak się nazywają. Mają w głębokim poważaniu to, że po raz kolejny nikt na nich nie stawiał. Najlepszemu atakowi w historii ligi nie pozwalają na rzucenie 90 punktów. Nie przegrywają w crunch time. Ponad połowa ich pieniędzy na ten sezon nie gra, bo leczy kontuzje. Pytania?

Bartek Bielecki: Toronto Raptors. Ale umówmy się – są Cavs i Warriors, a reszta tych drużyn walczy o finał konferencji. Mam Toronto jako piąty najlepszy zespół, bo od kilku lat grają na wysokim poziomie. Duet Lowry-DeRozan gra naprawdę świetnie. Są głównymi faworytami do drugiego miejsca na Wschodzie.

Maciek Staszewski: Boston Celtics. Bardzo podoba mi się potencjał smallballowej piątki Thomas – Bradley – Crowder – Smart -Horford. Mają też niezłego trenera… ale! Boston trzyma to miejsce tylko do czasu aż zobaczymy zdrowe Detroit.


2. Grali przeciwko sobie w niedzielę… Knicks czy Lakers? Czyja przyszłość wygląda lepiej?

Jacek Rachwał: Los Angeles Lakers. Wybieram Lakers mimo dużo gorszego bilansu. Dlaczego? Knicks mają źle zbudowany skład, jeśli chodzi o wiek graczy. Większość drużyn zdobywających najwyższe laury miała/ma liderów w podobnym przedziale wiekowym i na podobnych etapach karier, a tutaj mamy super młodego Zingisa i będących już za górką Melo i Rose’a. Gdyby zrobić jakąś wymianę, to może, ale wątpię żeby wymieniali twarz drużyny (Melo) albo graczy których dopiero co podpisali (Rose, Noah). Tymczasem w Lakers może i ostatnio seryjnie przegrywają, ale może ma to jakiś cel (mocny draft), a nawet jak nie, to pokazali już próbkę możliwości tego jak dobrze potrafią grać. Mają dobrego trenera – dajmy im czas i za parę lat powinni być naprawdę dobrzy. Talent jest na miejscu i każdy z liderujących graczy jest jeszcze bardzo młody.

Ola: Więcej słońca jest w Kalifornii.

Olek Żerelik: Los Angeles Lakers. Pytanie jest o przyszłość, a przez przyszłość rozumiem jako czas dłuższy, niż reszta tego sezonu. Ciężko tutaj mieć argumenty, że Rose, Noah i Melo mają bardziej świetlaną przyszłość niż Russell, Ingram, Clarkson i Randle.

Przemek Napierzyński: New York Knicks. Z jednej strony Lakers mają więcej młodego talentu w składzie, ale pośród tych zawodników nie widzę takiego, który mógłby zostać franchise-playerem, kimś, kto pociągnie ten zespół przez następne półtorej dekady. Tymczasem w Nowym Jorku jest Porzingis, który (i naprawdę mocno w to wierzę i temu kibicuję) może być nowym Dirkiem i twarzą tej organizacji przez lata i dlatego stawiam tę organizację odrobinę wyżej.

Michał Tomaszewski: Los Angeles Lakers. W Knicks nie ma tyle młodzieży ile mają Lakers: D’Angelo, Clarkson, Randle, Ingram czy nawet Larry Nance Jr. Oczywiście, najlepszy z wszystkich młodych graczy tych drużyn gra w Knicks i nazywa się Porzingis, ale moim zdaniem w Lakers mają lepsza przyszłość, bo ci młodzi gracze jeszcze bardziej się rozwiną.

Krzysiek Ograbek: Nie wiedziałem, że przyszłość Knicks dobrze wygląda.

Bartek Bielecki: Los Angeles Lakers. Pisałem kiedyś, że Lakers to mój ulubiony zespół na League Passie. Fajnie się ich ogląda już teraz, a przecież najlepsze jeszcze przed nimi. Knicks mają skład, który powinien wygrywać już teraz (i wygrywa), ale ich przyszłość to w tej chwili niewiadoma. Nie są obłożeni młodym talentem jak Lakers.

Maciek Staszewski: Zingis sam nie wyrówna potencjału bandy młodzieży z Los Angeles. Właściciele są tu i tu potwornie chujowi. Lakers mają lepszego GMa. Gem, set, mecz. 3:1 dla Lakers. Przyszłość jest w L.A.


3. Kto jest MVP po pierwszym kwartale sezonu 2016/17?

Jacek Rachwał: LeBron James. Jego poziom kontroli gry jest absolutnie niesamowity. Nadal dominuje atletycznie, ale już nie tak jak kiedyś. To co robi na mnie największe wrażenie, to jego dominacja w aspekcie kontroli i wiedzy o grze. Czasem ma się wrażeniem że on po prostu nie popełnia błędów. Oczywiście, są jeszcze Westbrook i Harden, którzy sami ciągną ofensywy swoich drużyn z bardzo dobrym skutkiem, ale ich gra opiera się głównie na fizycznej i atletycznej dominacji, a LeBron dominuje umysłem. Coś takiego będzie zawsze bardziej doceniane w moich oczach, bo sam jestem niskim i skrajnie nieatletycznym graczem, więc jakoś muszę nadrabiać :) Dlatego moim ulubionym graczem był Steve Nash. LeBron co prawda jest atletycznym freakiem, ale jego poziom koszykarskiego IQ zasługuje na najwyższe uznanie.

Ola: Blake.

Olek Żerelik: Russell Westbrook. Niech dociągnie do 50 zwycięstw i będzie MVP na koniec sezonu. Konkurować z nim będą Harden i LeBron. To właśnie za tego ostatniego trzymam kciuki. Należy mu się.

Przemek Napierzyński: Russell Westbrook. Niech ma, za te triple-doubles i ciągnięcie OKC na swoich plecach.

Michał Tomaszewski: LeBron James. Westbrook, Harden, Durant są świetni w tym sezonie, ale James to jest MVP tej ligi. Jestem pod wrażeniem jego gry, reagowania w odpowiedni sposób na sytuacje na boisku. Razem z CP3 to najinteligentniejsi gracze w NBA i to jest świetne. LeBron cały czas zaskakuje czymś nowym. Jego kreowanie gry cały czas się rozwija i teraz jest na świetnym poziomie. MVP!

Krzysiek Ograbek: Russell Westbrook. Śmiało można powiedzieć, że samemu pcha, ciągnie i jeszcze kieruje wózkiem, jakim jest OKC. W innych drużynach grających o playoffy nie ma takiej dysproporcji między pierwszym a drugim najlepszym zawodnikiem w drużynie. Westbrook jest z innej planety. Byłby jednym z najlepszych zawodników na świecie w każdym sporcie, który by wybrał, gdyby nie wybrał koszykówki.

Bartek Bielecki: LeBron James. Czy to w ogóle potrzebuje uzasadnienia? Nie Westbrook, bo jego zespół nie należy do ścisłej czołówki NBA.

Maciek Staszewski: LeBron James. Już zawsze. Ale ssie w water bottle challenge, jeśli to ma kogoś pocieszyć.

Poprzedni artykułDniówka: Pelicans chcieliby oddać już wcale nie tak fatalny kontrakt Asika. Magic oddadzą Hezonję?
Następny artykułWake-Up: Wolves zrobili największy comeback sezonu i Tom Thibodeau wygrał w Chicago

16 KOMENTARZE

  1. Ha, napisałem o lineupie Thomas-Bradley-Smart-Crowder-Horford jaki jest fajny, a teraz patrzę i to jeden z najgorszych lineupów w lidze w ostatnich meczach: średnio -32 na 100 posiadań w 32 minuty zagrane w ostatnich 6 meczach. Grunt to dobry timing, hej!

    0
    • A jak Westrbook będzie najlepszym strzelcem i będzie notował TD na przestrzeni całego sezonu, ale jego Thunder wygrają 46 meczy i zajmą szóste miejsce to też nie będzie dyskusji ? Podoba mi się to co napisał Bartek Bielecki o Westbrożym.

      0
      • Tak, również wtedy, to nie wina Westbrooka, że ma do dyspozycji skład taki, jaki ma. Wyjmij Russella i masz w OKC kandydata do zgarnięcia Lonzo Balla czy kto tam jest jedynka w drafcie za rok według prognoz. Tylko dzięki Westbrookowi ten zespół ma szanse na około 50 zwycięstw. Jeżeli uważasz, że to takie proste, to spójrz na Kings Cousinsa albo Pelicans Davisa.

        0
  2. Oby nie okradli LeBrona z MVP jak wtedy, gdy nagrodę dostał Rose. Kibicuję Westbrookowi mocno, ale oby OKC nie było za wysoko i niech oddadzą królowi co królewskie.

    Paradoks jest taki, że LeBron jest tak dobry, jak nigdy (mimo mniejszego atletyzmu) a może nie mieć MVP po trzydziestce.

    0