Bilet w jedną stronę

18
fot. YouTube/NBA

Jak ważna jest dla Ciebie pasja? Czy kiedykolwiek z niej zrezygnowałeś? Czy wygasła w Tobie naturalnie? Na każde z tych pytań mógłbym odpowiadać w różny sposób, na trzeźwo, pod wpływem wiśniowego Jim Beama, bez emocji, z emocjami, wybieraj. Pasja…

Pasją może być koszykówka, nagrywanie rapowych płyt, jezioro, rodzina. Kolejność dla niektórych w kontekście zainteresowań i pasji jest ważna, dla innych wydaje się być obojętną, jednak odpowiedzialny facet (chcąc nie chcąc) zaczyna szufladkować swoje priorytety wg ich wartości.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

18 KOMENTARZE

  1. zajebiste jest to, że tak dużo osób tutaj, łącznie z redakcja, są z tych samych lat/roczników co ja (’85). mega fajnie się zawsze czyta te wspomnienia, bo tak dużo podobieństw, bez kitu czasem jakby własne wspomnienia.. gra skarpetkami czy czymkolwiek w kosza w pokoju, polowanie na różne buty KG, Granty, Kobasy czy koszulki itp MEGA !!!

    0
    • Rocznik 93, a gra skarpetkami rzucanymi w moim przypadku do lekko uchylonej szuflady to klasyk nad klasyki, do dziś pamiętam jak rozgrywałem mecz 76ers – Hawks i Iversonem rzuciłem 50 punktów, ale Mutombo “zablokował” ostatni rzut i Atlanta wygrała, aż się łezka w oku kręci, chłopaki kiedyś zrobili przezajebisty artykuł o nerf basketball. Żeby nie było off – topu mogę dodać, że nie pamiętam jak u mnie “grał Garnett”, pamiętam tylko, że jako Shaq wszytskie piłki pakowałem bezpośrednio do szuflady, jako Carter starałem się o rozmaite wsady od tablicy (czyli szafki przy szufladzie), a jako Dirk i Duncan ładowałem z półdystansu, a teraz to pokolenie, do którego mam przez to taki sentyment sie faktycznie kończy…
      w sumie nie wiem czemu to piszę xD

      0
  2. A ja uwielbialem Muggsy Boguesa, ktory wtedy gral w Charlotte razem z Larrym Johnsonem. Lubilem go po prostu za to, ze byl najnizszym koszykarzem w NBA wtedy. Pamietam jak sie podjaralem kiedy w styczniowym numerze “Magic Basketball” z ’95 roku zobaczylem artykul o nim na 4 strony. Na 4 strony! To bylo cos niesamowitego.

    0