Hashtag “SC2NC” jest praktycznie nieużywany. W ciągu ostatniego roku zostały nim przyozdobione tylko dwa tweety o potencjalnych przenosinach Stephena Curry’ego do rodzinnego Charlotte. W jednym z nich wali w bęben na starcie meczu Carolina Panthers. Więc to nie tak, że istnieje jakaś zorganizowana akcja czy unosi się aura tego, że w lipcu 2017 roku, kiedy dwukrotny MVP trafi na rynek wolnych agentów, może opuścić Golden State Warriors.
Możliwość odejścia Curry’ego nie miała jednak tak naprawdę kiedy trafić do woka i zostać postawiana na gaz. Dwa ostatnie lata upłynęły mu na wspinaniu się na sam szczyt ligi, tańczeniu na trupach Oscara Robertsona, aż w czerwcu przyszedł LeBron James i w końcu – w końcu – pozytywna narracja wokół Jamesa poniekąd zawładnęła ligą. Potem decyzja Duranta.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Ostatnie zdanie to dobre podsumowanie dla GSW w tym sezonie. Wydrukuję sobie i wsadzę do portfela.
Aż po tym, i drugim tekście o Bronie, poczułem dreszczyk związany ze zbliżającym się sezonem.
Ughhh …
Paweł z kosza nie ogarnia bazy…
Paweł z kosza nigdy nie podaje i ma koszulkę z Kobe.
Maciek nazywający Duranta tytułem “Mr. Game Six” to TOP5 (albo nawet TOP3) rzeczy na szóstym graczu.