Toronto stało się miejscem, gdzie chce się grać

4
fot. AP Photo
fot. AP Photo

Jeszcze kilka lat temu Toronto Raptors byli drużyną, która nie tylko, że nie była w stanie na rynku wolnych agentów pozyskać najlepszych zawodników, to przede wszystkim traciła kolejnych swoich gwiazdorów. Zaczęło się od Marcusa Camby’ego i Damona Stoudamire’a, potem było oczywiście bolesne i odbywające się w fatalnej atmosferze rozstanie z Vince’em Carterem, a później opuścił ich również Chris Bosh. Dlatego tak dużym sukcesem dwa lata temu było dla nich podpisanie nowego kontraktu z Kyle’em Lowrym. Wreszcie udało im się zatrzymać swojego kluczowego zawodnika i to był też znak, że w Toronto wiele się zmieniło.

Raptors udało się zbudować silną drużynę, która od trzech lat za każdym razem gra w playoffach, a w zeszłym sezonie wyrosła na drugą siłę Wschodu. Stali się drużyną, o której teraz możemy mówić, że miała spokojny offseason, mimo że to oni podpisali drugi najwyższy kontrakt tych wakacji.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

4 KOMENTARZE