Warriors mogą teraz już tylko przegrać mistrzostwo

47
fot. AP Photo
fot. AP Photo

“Nie dwa, nie trzy, nie cztery…” wszyscy pamiętamy jak LeBron James wyliczał ile tytułów zdobędzie ze swoimi kolegami podczas powitalnej imprezy w Miami w 2010 roku. Razem z Dwyane’em Wade’em i Chrisem Boshem mieli stworzyć drużynę, która na lata zdominuje ligę. Skończyło się na czterech kolejnych wizytach w Finałach i dwóch tytułach. Rewelacyjny wynik, ale jednak “tylko” dwa pierścienie, nie trzy, nie cztery.

Dwa lata temu, kiedy James wrócił do Cleveland, znowu wyglądało, że to początek prawdziwej potęgi. Najlepszy koszykarz na świecie dołączył do drużyny, w której był już młody Kyrie Irving, a zaraz pozyskali też ówczesnego top-10 gracza Kevina Love’a. LeBron znowu był częścią Big 3, ale dostał do pomocy młodszych kolegów niż jego dwójka partnerów w Miami i wykorzystując swoje mistrzowskie doświadczenie miał rozpocząć tworzenie dynastii. Już w pierwszym roku byli w Finałach, ale bez kontuzjowanych Irvinga i Love’a i nie zdobyli tytułu. Natomiast jeszcze w minionym sezonie przez większość rozgrywek nie zachwycali. Nadal nie byli tak dominującą drużyną jakiej oczekiwaliśmy, zwłaszcza w porównaniu z tym co działo się w Oakland i San Antonio. Właściwie aż do momentu zdobycia mistrzostwa, nie wyglądali jak przyszli mistrzowie.

To Golden State Warriors przejęli cały poprzedni sezon, pobili rekord nie do pobicia wygrywając 73 mecze i przez kilka miesięcy mówiliśmy tylko o tym, że są pewnikami do tytułu. Nikt nie miał nawet być w stanie poważnie zagrozić im w serii playoffów. Potem pojawiła się chwila zwątpienia gdy przegrywali z Oklahoma City Thunder, ale imponujący comeback i przejście się po Cavs w pierwszych meczach Finałów znowu przywróciło wszystko na tory, po których jechali przez cały sezon. Prosto do mistrzostwa. Byli o jedno zwycięstwo od tytułu, który już prawie był ich…

 

Mistrzostwa nie zdobywa się w trakcie długich miesięcy fazy zasadniczej. I ten miniony sezon Warriors był najlepszym tego potwierdzeniem. Byli takim pewniakiem, już dawaliśmy im to mistrzostwo, a skończyło się ogromną klęską.

Mistrzostwa nie zdobywa się również w lipcu i samo zebranie gwiazdorskiej drużyny wcale nie musi oznaczać gabloty wypełnionej pucharami. LeBron na własnej skórze przekonał się, że jest to dużo trudniejsze, dlatego też wracając do Cleveland już nie wyliczał tytułów, mówił za to, że potrzeba czasu i cierpliwości.

I to jest właśnie piękne w sporcie. Nigdy nie wiadomo co się wydarzy i kto wygra, bo nikt nie jest w stanie zagwarantować sobie sukcesu. Dlatego zawsze jest tyle emocji i dlatego też w kolejnym sezonie nadal będziemy z uwagą śledzić NBA, mimo że już teraz wydaje się, że losy mistrzostwa są właściwie rozstrzygnięte.

I znowu to samo. Dopiero co napisał, że mistrzostw nie zdobywa się w offseason, w fazie zasadniczej, a już na początku lipcu ogłasza mistrza 2017. Czy ten poprzedni sezon niczego go nie nauczył? Widziałem, że wielu z Was to mocno zirytowało, dlatego chciałem przedstawić mój punkt widzenia.

Spójrzmy raz jeszcze na to w jakiej znaleźliśmy się rzeczywistości po poniedziałkowej Decyzji.

Golden State Warriors wygrali w minionym sezonie 73 mecze i dopóki nie przegrali Game 7 Finałów mieli bardzo poważne argumenty w dyskusji o najlepszej drużynie wszech czasów. Zdecydowana większość najważniejszych zawodników tej ekipy w przyszłym sezonie nadal będzie grała w Oakland. Natomiast razem z nimi będzie grał jeszcze Kevin Durant, były MVP i jeden z najlepszych zawodników NBA. Już nie w top-2, ale na pewno nie dalej niż top-4. Unikatowy zawodnik, który będąc prawie 7-footerem (bo jest 7-footerem udającym, że ma kilka centymetrów mniej) gra jako skrzydłowy i jest jednym z najlepszych strzelców w historii ligi (trzecia najwyższa średnia punktów w karierze, tylko za Jordanem i Chamberlainem). A przecież Warriors już mieli w swoim składzie najlepszego strzelca za trzy w historii, który ze swoim kolegą tworzy najbardziej zabójczy ever duet na dystansie.

Jeszcze nigdy w historii NBA nie oglądaliśmy czegoś takiego. Nigdy w historii nie było drużyny, która wygrała 73 mecze. Nigdy w historii nie było drużyny, która po uzyskaniu najlepszego bilansu w lidze, w kolejnym sezonie pozyskała byłego MVP będącego nadal w swoim prime’ie. Nigdy nie było drużyny, która miała w składzie aż czterech zawodników będących w All-NBA w minionym sezonie. A do tego od razu trzeba dodać, że nikt z tej czwórki nie ma więcej niż 28 lat.

To się nawet kurwa w głowie nie mieści, ile w tej drużynie jest teraz potencjału. Ile strzeleckiego talentu. Ile w ogóle jest talentu, bo nie można zapominać, że w ostatnich latach Warriors byli też jedną z najlepiej broniących drużyn w lidze, a KD w tym względzie też do nich pasuje jako kolejny długi gracz mogący switchować i pilnować zawodników z różnych pozycji. W ofensywie oczywiście może brakować piłki dla wszystkich, ale Warriors mają już świetnie funkcjonujący zespołowy atak, a każdy z ich gwiazdorów może być nadal bardzo efektywny bez piłki jako spot-up shooter. I mają jeszcze na ławce fantastycznego trenera, który powinien znaleźć sposób jak to wszystko najlepiej poukładać.

To nie jest sytuacja z 2010, kiedy Heat tworzyli zespół właściwie od podstaw i wszyscy uczyli się grać ze sobą. Warriors mają dużo łatwiej, ponieważ mają już wypracowany styl gry i nie muszą nic budować, tylko wkomponować do zespołu Duranta. To też nie jest sytuacja z 2014, kiedy w Cleveland LeBron brał pod skrzydła zawodników nie mających kompletnie żadnego doświadczenia w playoffach, a do pomocy miał coacha, który dopiero uczył się NBA. W Oakland wszystko wygląda tak niesamowicie, że po prostu nie będą mogli znaleźć żadnej dobrej wymówki, jeśli nie będą mistrzami 2017.

Chemia? To zawsze jest tricky, ale ten zespół miał fantastyczną chemię, więc nie muszą budować jej od początku i pozostaje im tylko tego nie zniszczyć. Kontuzje? Wiadomo, że problemy zdrowotne są w stanie wszystko zepsuć. Ale nawet gdyby Durant znowu miał kłopoty ze stopą, Warriors nadal będą mieli większość tego zespołu, który tak dominuje już od dwóch lat. A co jeśli to Stephen Curry znowu będzie ograniczony przez różne urazy? Dopiero co prawie zdobyli mistrzostwo mimo że w playoffach nie mieli Curry’ego grającego jak jednogłośny MVP, a teraz będą mieli KD. Ponadto, mając tyle gwiazd będą mogli bez problemu ograniczać ich minuty, oszczędzać siły na playoffy i nadal wygrywać. Tym bardziej, że nie wygląda na to, żeby musieli specjalnie martwić się o głębię składu. Zatrzymali Andre Iguodalę i Shauna Livingstona, czyli dwie kluczowe postacie z ławki, a do tego już zdążyli dodać Zazę Pachulię i Davida Westa na niskich kontraktach i pewnie znajdą kolejnych przydatnych graczy goniących za tytułem. Presja? Wiedzieli na co się decydują. KD wręcz podkreślał, że chce wyjść ze swojej comfort zone. Będą mieli to, o co prosili.

Z jednej strony to ekscytujące, że będziemy mogli oglądać tak przerażająco silną drużynę. Z drugiej to oczywiście wkurzające, że jedna drużyna może mieć taką przewagę talentu nad resztą ligi. Nazwać ich zdecydowanym faworytem to za mało. Dlatego mimo, że jest jeszcze na to dużo za wcześniej, już teraz ‘oddałem’ im mistrzostwo 2017.

To mistrzostwo jest ich, ale to wcale nie znaczy, że będzie ich nadal w czerwcu przyszłego roku. Dysponując takim składem Warriors po prostu muszą zakończyć kolejny sezon na samym szczycie ligi. Nie ma dla nich innego scenariusza. Nie mogą już nawet wygrać mistrzostwa. Mogą wziąć co swoje, ponieważ jeśli zdobędą tytuł, zrobią po prostu to, co powinni i czego się od nich oczekuje.

Znaleźli się w sytuacji, w której mogą tylko ten tytuł przegrać. I o to właśnie toczyć się będzie gra. Bo mogą przegrać, a jeśli przegrają, będzie to prawdopodobnie najbardziej spektakularna klęska w historii NBA. Natomiast pozostałe 29 drużyn – z Cavs LeBrona Jamesa na czele – będą próbowały zrobić wszystko, żeby się do tego przyczynić.

Poprzedni artykułDenver Nuggets oferują D-Wade’owi $52mln, spotkają się z nim w Nowym Jorku
Następny artykułDwyane Wade spotyka się dziś z Chicago, Denver i Milwaukee

47 KOMENTARZE

  1. Dla mnie to jest wręcz niepojęte, co może zrobić ten zespół w takim składzie. Już nie chodzi o to, czy jedno czy pięć mistrzostw, ale tak jak Adam napisał, potencjał jest tak kurewsko niesamowity, że naprawdę nie mogę doczekać się, kiedy sezon już wystartuje i zaczną grać. Wszystko jest w zasięgu tego teamu. Tu nawet w 2gich kwartach, kiedy przychodzi czas na rezerwy, oni wciąż mogą trzymać na boisku ze dwóch All Starów, a na koniec sezonu żaden z nich nie musi grać ze średnią minut powyżej 30/mecz. Normalnie kosmos. Jeśli tylko pozostaną zdrowi, to nawet to nieziemskie 73-9 jest do pobicia, bo niby czemu nie?

    0
    • Nikt nie będzie próbował już bic tego durnego rekordu, być może głównie przez to przegrane zostało mistrzostwo. Trzeba brać przykład z LeBrona, zrobić co potrzebne w regular season i wystrzelić w play-offach. Poza tym jak już pisałem więcej jest pytań niż odpowiedzi. Możliwości, nowe zagrywki mierząc potencjały graczy są duże ale po pierwsze parę osób odeszło moim zdaniem chemia w zespole ucierpi, wszystko może po prostu wybuchnąć w pysk, kontuzje graczy et cetera. To nie jest żaden gotowiec.

      0
      • Nie mówię, że będą próbować go bić, ale co, jeśli im to wyjdzie niejako przypadkiem? Ja się zwyczajnie nie mogę nadziwić potencjałowi tej drużyny a zrobienie tego rekordu sezon po sezonie jest jak najbardziej możliwe.

        0
        • @lukostro
          nie jest potrzebne bicie rekordu 73-9 nawet jeśli wszyscy będą zdrowi. GSW już miało nauczkę i drugi raz tego błędu nie popełni. Druga sprawa że teraz każdy zespół będzie gryzł parkiet żeby pokonać Wojowników.

          0
          • Zobaczymy, czy samo gryzienie wystarczy. Jestem niesamowicie ciekaw, serio. To trochę tak, jakby gra komputerowa na żywo.

            0
  2. Dodam od siebie, że możę fajna byłaby analiza dlczego mamy taką sytuację.
    Czy taki team był mozliwy w 2010. Może to tak naprawde wielki suckes organizacji GSW:

    kontrakt Curryego, skok Salary cup (to chyba bardzo ważny czynnik), młodziutki trzon drużyny- wszyscy w prime, itp td

    0
    • Liga dość skutecznie stwarzała mechanizmy aby stworzyć super-czwórkę, bo potencjalną Big 3 w NBA nie jest AŻ TAK trudno stworzyć. Jednak jak słusznie zauważyłeś skok salary cap, ale przede wszystkim jest to możliwe “z powodu” kontraktu Curry’ego, bo ciężko było przewidzieć że 2x MVP będzie zarabiał $11mln na sezon.

      0
      • @Pitras
        “Liga dość skutecznie stwarzała mechanizmy aby stworzyć super-czwórkę, bo potencjalną Big 3 w NBA nie jest AŻ TAK trudno stworzyć”
        Jasne, jest to łatwe jak granie na Playstation, co tam Danny Ainge, Brylantynowy Pat czy Bob Myers.

        0
      • Jakie to mechanizmy, które stworzyła liga? Gdyby nie nowa umowa telewizyjna nie byloby skoku salary cup, chyba ze sie myle, do tego są potrzebne dwa podmioty i wątpię żeby w tym momencie negocjacyjnym władze myslaly o stworzeniu gdzieś wielkiej czwórki. Jak dla mnie Golden State “wyhodowalo” sobie 3 gwiazdy i udało im się stworzyć warunki i finansowa przestrzeń na 4-tą z zewnątrz. Czyli po czesci to co pisze WekT4 – wielki sukces organizacji. NBA takiej sytuacji nie przewidziała, ale jak najbardziej jest to dla niej korzystne.

        0
  3. Wszystko super, temat przewałkowany we wszystkie strony, ale podpinam się do pytania o relacje z ligi letniej, a dodatkowo o 25 RUCHÓW z dwóch ostatnich dywizji. Miały być na koniec czerwca, rozumiem, że nastąpił przełom i “nie ma sensu już o tym pisać bo tytuł już został zdobyty” no ale jeden z lepszych cykli w tym roku a tu taka długa przerwa ?!

    0
  4. Spokojnie, co 3 chokerów to nie 4 :D Wygląda to strasznie, ale Durant to nie LeBron(zamieńmy ich i wtedy są nie do pokonania), to gość podobny do Curry’ego i Klaya, który oddaje dużo złych rzutów i często ma problemy z dostaniem się pod kosz.

    Cavs mogliby pomyśleć o wymianie Love’a za jakiegoś SF albo 2 pokroju Crowdera czy Denga. Lineup: Kyrie, JR, Crowder/Deng, LeBron, Tristan może grać z tymi Warriors. Zresztą nawet z Lovem mogą grać, ja sam sobie nie wyobrażałem jak oni mogą ustać w finałach z nimi i jakoś dali radę. Już naprawdę jak team 73-9 nie wygrywa tytułu to nie można być pewny niczego.

    0
  5. Już w tym roku mieli skład nie z tej ziemi i mistrzostwa nie zdobyli. Dodali Duranta, ale stracili głębię składu. Kontuzja Boguta i słaba gra Ezeliego pozwoliła Cavs zdominować GSW pod koszem. Teraz jak dotąd dodali Pachulię i 36 letniego Westa, a Adam pisze że mistrzostwo mogą już tylko przegrać. To jest tylko sport. Curry i Durant mają już swoją historię kontuzji, Green jaki jest każdy wie. Wypadnie jeden zawodnik pewnie dadzą sobie radę, wypadnie dwóch i nie postawiłbym na nich złotówki. Rok starsi Iguodala i West czy nawet Livingston w dłuższej serii to będzie za mało. Mistrzem są Cavs z Lebronem, którzy bez walki mistrzostwa nie oddadzą. Zaczekajmy jaki ostatecznie GSW będą mieli skład i jak to będzie funkcjonowało. Super, że KD dołączył ale na podniecanie się i rozdawanie tytułów to jeszcze nie jest czas.

    0
    • Więc niby mieli głębię, ale wystarczyła kontuzja podstawowego centra i już tej głębi nie mieli, bo przegrali mistrzostwo. Coś mi się tu nie klei. Zachowali to co najważniejsze z ich rezerwowych – Iggy i Livingston zostają. Zaza, West na kilka/naście minut w meczu + Green to całkiem spoko opcja podkoszowa, więc wg. mnie nic nie stracili, a jedynie przebudowali się na jeszcze lepszy team. Oczywiście, póki co, tylko na papierze, bo sezon i tak zweryfikuje.

      0
      • Nie wystarczyła. Kontuzja Boguta była tylko jedną z przyczyn przez które przegrali. Problemy Stepha, Iggiego, uraz dłoni Klaya, brak Greena w G5. Mieli Festusa i Varejao. To, że słabo grali to już inna kwestia. Głębia była. Leo, Rush dawał radę zastępować Barnesa w RS, Clark no i rzecz jasna Maryś :) Jak dotąd mają S5 plus Iggi, Shaun i West. Tak jak napisałem, zobaczymy kogo dalej dadzą radę podpisać i jak to będzie funkcjonowało. Wtedy będzie można oceniać.

        0
  6. Pamiętam,że już były tutaj walki o “chuja”, ale czy tylko ja mam wrażenie, że ostatnio w co drugim artykule są jakieś przekleństwa? Rozumiem,że czasem jakieś mocniejsze słowo jest uzasadnione(np.nazwanie chujkiem Draya),ale często na 6graczu przekleństwa są nadużywane. Zaczęły mnie już razić w oczy. Nie wiem czym ta moda jest spowodowana. Może redaktorzy wzorem gimbazy jak napiszą kurwa, chuj albo pierdole czują się od razu fajniejsi. Moim zdaniem w większości obniża to poziom artykułów. Pamiętajcie,że czytają też was dzieci. :P

    0
    • “To się nawet kurwa w głowie nie mieści, ile w tej drużynie jest teraz potencjału.”

      A kiedyś Adam był takim porządnym chłopakiem . . . :)
      Ale jak to mówią “Z kim przestajesz, takim się stajesz”
      No i zachciało mu się spółki z raperem.

      Przemiana Adama dokonuje się na naszych oczach.
      :)

      0
    • “Kurwa” w tym tekście jest jedynym przekleństwem w jakimkolwiek tekście na 6G w lipcu. Ja wiem, że lipiec dopiero się zaczął, ale od początku free agency pojawiło się tu 85 tekstów, i ten jest jedynym w którym pada przekleństwo. Co innego komentarze, tam wulgaryzmy zdarzają się regularnie, może stąd takie wrażenie?

      Przy okazji, dla Adama i reszty ekipy portalu, wielkie podziękowania za świetną robotę przez ostatnie dni. Świetnie mi się czyta krótkie, ale częste artykuły o ruchach na rynku, szczególnie, że to nie suche fakty, ale też konkretne, profesjonalne komentarze.

      0
  7. Kolejny art o tym ile to już GSW ma tytułów. Bez sensu. Nie ma innych tematów?! Co to za czarna rozpacz i żal do świata szóstego gracza. Panie Adamie proszę się ogarnąć :) Jest tyle ciekawych tematów o NBA :)

    0
  8. Bez przesady jesli idzie o te “Kurwe” bo akurat ani nie brzmi wulgarnie i podkresla to co sie stalo. A stalo sie i czy Wam sie to podoba, powstanie jeszcze mnostwo tekstow przed rozpoczeciem w trakcie i po sezonie na temat super teamu. Proponuje nie czytac albo nie byc tak wrazliwym. Z jednej strony jako osoba zwiazana ze sportem od zawsze jestem przeciwny wyrokowaniu przed rozpoczeciem sezonu, trzeba sobie szczerze odpowiedziec czy potancjalnie ktos w tej lidze ma szanse. Zgadzam sie z teza Adama ze moga tylko i wylacznie przegrac tytul, Wygrana nic nie da bo wszyscy sie jej spodziewaja. Uwazam ze kazdy z piszacych tu dziennikarzy ma prawo napisac o czym chce i jak chce. Wydarzylo sie cos czego mimo wszystko jednak nikt sie nie spodziewal i nie dziwi mnie ze kazdy z Autorow popelnil ow tekst. Jest to cos wyjatkowego od czysto sportowej strony, chemii w zespole, mentalnosci poszczegolnych zawodnikow czy presji jaka jest teraz narzucona na ten zespol. Licze na ciekawy tekst dotyczacy tego co moze sie dziac na boisku ze strony P. Sitarza. Chcialbym poczytac co na chlodno mysla o tym Maciek i Przemek(na chlodno za tydzien czy dwa).
    Jedyne czego mi faktycznie barkuje na dzien dzisiejszy to jakis recap z ligi letniej. Dobrze bylo by poczytac o przyszlosci tej ligi.

    0
  9. Mysl przewodnia ze Warriors jeszcze nie wygrali ale moga juz tylko przegrac jest bardzo trafna i z tym sie zgadzam. Taka presje na siebie narzucili.

    Ale

    Mowienie o tym ze to juz gotowiec jest mocna przesada. Jakby nie bylo traca 2 starterow i od nowa beda musieli poukladac swoja gre. Z Durantem ktory potrzebowal bedzie wiecej rzutow niz Barnes i Bogut razem wzieci. Rotacja do zmiany, glebie skladu trzeba ogarnac.

    O chemie sie nie martwie. To faktycznie jest potencjal i talent jakiego NBA jeszcze nie widziala ale przed nimi bardzo duzo pracy.

    Ps. Jak czytalem ta kurwe Adama to jakby szeptem ja slyszalem :) przeklenstwa sa okej w odpowiednim kontekście. ja tylko dodam ze swoje pierdolic uzylem nie jako obraze. Irytacja byla chwilowa.

    0