Tzw legacy Kevina Duranta nie straci na jego przejściu do Golden State Warriors. Jego legacy sprowadza się do bilansu 4-17 w bezpośrednich meczach z LeBronem Jamesem – wieloma pojedynkami po Finałach 2012, w których KD nie mógł zrobić nic, by zatrzymać Jamesa. Wtedy, latem 2012, znajdował się w miejscu, w którym myślałem, że ma szansę zrobić ten skok. Nie zrobił go jednak później nigdy w tych niby-nic-nie-znaczących meczach sezonu regularnego w grudniu, lutym czy marcu, gdy OKC Thunder zawsze byli przecież topowym teamem w starciu z drużynami Jamesa. Za każdym razem, gdy James chciał narzucić swój take-over w meczu z Thunder, robił to. I nagle Durant lądował w cieniu. Grzecznie był jak zwykle drugi. W tych momentach zawodził mnie jako fana NBA liczącego, że nastąpi take-over z jego strony i atak po tron.
Dlatego, nie potrafię nawet porównywać jego decyzji z oryginalną decyzją Jamesa. James to Mount Rushmore NBA, jeden z czterech najlepszych graczy w historii. Durant stracił na tę górkę szanse jeszcze przed wczorajszą decyzją. Być może dlatego właśnie ją podjął. Wiedział, że nie jest w stanie w Oklahomie wygrać tytułu, nawet u boku Russella Westbrooka.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
2-3 tytuły w ciągu pięciu lat. Najprawdopodobniej 0.;)
Cała to historia zrobiła nagle z LeBrona jeźdźcę na białym koniu – fajnie :-)
Nie wiem gdzie to widzisz. Bronek dalej jest malym ch… KD przynajmniej odszedl z klasa.
Odchodził bez klasy wrócił z klasą i tego już nikt nie zabierze Clevland z LeBronem mistrzem NBA – Oklahoma z Durantem mistrzem 2021 ? Wątpliwe
ciekawe na którym miejscu w wyściugu GOAT bedzie LeBron jeśli wygra w przyszłym roku :)
Odświeżająco jest móc przeczytać tekst, w którym nie każdy uważa, że “it’s over!”, “przyznajmy od razu puchar Warriors” :) Też uważam, że zbyt wiele czynników ma znaczenie i liga jest zbyt dynamiczna, by przesądzać sprawę tytułu tak wcześnie. Ta ekipa nie rozpoczęła jeszcze nawet obozu przygotowawczego :D Pozdrawiam, szczęśliwy fan Cavs.
też stawiam na 0.
grając czwórką zawodników plus Iggy i Livingstone (Zazy nie liczę) plus jakieś leśne dziadki za minimum na Zachodzie, to nie da się tego zrobić. Jedna kontuzja albo nawet dłuższy spadek formy i “cały misterny plan też w pizdu”
ja ostatnimi czasami zrobiłem sie jak mój tata, zawsze jak siadaliśmy jakiś mecz oglądać (głownie piłka nożna, klubowa ) on lubi oglądać ale nie interesuje sie kto jest super teamem, wiec pierwsze pytanie do mnie na wstępie kto jest faworytem, ja mu zawsze sprzedawałem ze super drużyna itp super skład maja, a on dobrze to ja jestem za słabszymi zawsze lubiła patrzeć jak faworyt nie daje rady ktoś inny wspina sie na wyżyny umiejętności, i jak nigdy specjalnie nie trzymałem kciuków za LeBrona tak teraz po tym co zrobił tych finałach będę mu kibicował aby pokonali GSW, będzie sie działo :) będę patrzył jak inni wspinają sie na swój mount everest.
“Zapytam wróżbitę Macieja :)”
Leżę… :D
Ja nie rozumiem faktu wzmacniania się durantem przez gsw tak naprawdę. Niby gwiazdy same chcą superteamów, grać z najlepszymi itd., ale w tym przypadku, po tym historycznym sezonie 73-9 i przegranym finale ze stanu 3-1 mieli jasną motywację. Myślałem, że nie będą chcieli nic zmieniać i dla mnie byli faworytami, żeby zrobić swój revenge. Teraz po podpisaniu duranta nagle są super-4 i muszą wygrać tytuł. Ja szczerze mówiąc chętnie bym zobaczył jak ten team przegrywa finały i się rozpada w pył. Byłoby to dla mnie twisted story tego stulecia :D
Możesz mieć Kevina Duranta. Lub możesz nie mieć Kevina Duranta.
Zawsze wybierasz to pierwsze. Nie ma tu czego rozumieć.
Przemek znamy juz Twoje zdanie. Twoja odpowiedz odwoluje sie do logiki gdy gressiv mowi o duszy, emocjach. W zyciu nie zawsze warto kierowac sie tylko rozumem. Zycie nie jest zero jedynkowe. Szkoda, ze tego nie rozumiesz.
Podpisuję się pod tym.
smh:)
A czy można nie potrzebować Kevina Duranta? Moim zdaniem nie potrzebowali.
I piszę to z poziomu graczy. Bo,że właściciele chcą Duranta to doskonale rozumiem. Świetny ruch marketingowy i zwiększone szanse na dynastię. Dziwię się jednak zawodnikom,że zamiast zebrać się w sobie i spróbować razem zawalczyć woleli rekrutować Duranta.
Rozumiem twoje nastawienie Przemek ;) po prostu analizowałem to właśnie pod kątem emocjonalnym, a nie logicznym i dobrze, że ludzie mają inne zdanie bo przynajmniej jest różnorodność i wymiana opinii. Staram się patrzeć w perspektywie i znaleźć jakieś ‘ale’. Chciałbym wierzyć, że np. Michael jordan miałby możliwość stworzoną przez właściciela by pozyskać do składu magica, ale sam mówi temu nie. I tak dzięki temu ruchowi fajne jest to, że choć zwykle przyznaję Ci rację w 99% twoich twierdzeń to tym razem mogę się nie zgodzić ;)
I tu sie mylisz Przemku bo to ze GSW wybrali go miec to nie implikuje ze zawsze kazdy by tak wybral … poza tym to : “W zyciu nie zawsze warto kierowac sie tylko rozumem. Zycie nie jest zero jedynkowe. Szkoda, ze tego nie rozumiesz.”
Jak bardzo Lebron siedzi Ci w głowie, że musisz się łączyć z drużyną na 73 zwycięstwa żeby go pokonać? Niestety dla Duranta za rok będzie tam siedział już na amen.
Mariaż Duranta z Warriors dowodzi dwóch kwestii:
1) Wschód jest relatywnie słabszy, bo All-Starzy unikają go w obawie przed LeBronem i casus Duranta jest tu kolejnym dobrym przykładem. Mógł wybrać Wizards lub Celtics, ale wolał “trudny” (w tym kontekście brzmi to komicznie, stąd cudzysłów) Zachód;
2) Durant tak bardzo obawia się LeBrona, że w akcie desperacji przedlozyl grę z drużyną, która właśnie go upokorzyla (do czego walnie się przyczynił w Game 6), nad grę o honor i rywalizację, za która rzekomo tak bardzo optuje.
Argument jakoby gracze nie przenosili się na Wschód w obawie przed LeBronem to jedno z najgłupszych stwierdzeń dotyczących NBA a mimo to, że nie ma jakiegokolwiek sensu powtarzane jest co jakiś czas tu i ówdzie.Niech mi zatem ktoś logicznie wytłumaczy jak to możliwe, że goście dla których celem i aspiracją jest wywalczenie tytułu wolą zostać na Zachodzie, mierzyć się z 2-3 innymi realnymi pretendentami, odpadać w Finałach Konferencji bądź wcześniej tylko dlatego, że boją się konfrontacji z Jamesem?Przecież koniec końców jeśli myślą o tytule to i tak będą musieli się z nim zmierzyć z racji tego, że na Wschodzie nie ma innych realnych rywali!
Co to za pokrętna logika?Ile razy w ostatnich latach Durant dotarł do Finałów?Ile razy Chris Paul i Clippers?Naprawdę chcecie wmówić ludziom, że goście którym raz na 5 czy 6 lat uda się wejść do Finałów uważają drogę na Zachodzie łatwiejszą niż Wschód i pokonanie drużyny Jamesa na wcześniejszym etapie?
Tak
Tak.
Czytam wypociny Kolegi Jędrzeja i dochodzę do wniosku, że to żaden express,a śmierdzące Regio.
Mam dokładnie tak samo
@Lucek71
nie ma się co dziwić wypowiedziom kolegi Jędrzeja, w 2005r skończył szkołę podstawową…
W 2008 gimnazjum, 2011 liceum, a w 2017 obronię magistra na Polibudzie…
So what? ;)
Temat Warriors dla mnie ciężki temat, bo trudno mi się obiektywnie wyrażać o ekipie, ktorej zwyczajnie nie lubię.
Jeśli zz tych wypowiedzi wylewa się niechęć i próba tandetnego przedstawienia całej sytuacji to wybacz, ale…tak właśnie miało być.
wesołe… jedno mam pytanie: jakie legacy KD legło w gruzach… raz był MVP, i raz najwięcej punktował…
Z jego legacy jest dokładnie tak samo jak z LBJ przed Miami, wiele sobie obiecywaliśmy ale, na palcach nic nie świeciło… Legacy KD dopiero teraz ma swój realny początek!
Zgadzam się cytowanym dziś Tweet-em, że pierścienie nie zawsze mówią cała prawdę o graczach, jednak stanowią pewien święty gral dla graczy w NBA w których pokłada się większe nadzieje a nie tylko bycie dobrymi graczami zadaniowymi.
Dokładnie, jakie L E G A C Y? 9 sezonów i 1 finał. I tak długo gnił z w OKC. Tak obecnie uwielbiany LBJ potrzebował 7 sezonów by dojrzeć do zmiany drużyny.
Obaj w swoim czasie już wiedzieli, że nic nie osiągną z tymi teamami. Nikt tak dobrze nie wie co piszczy z OKC jak grzeczny Kevin :)
Czy będzie jakiś opis summer league? Rok temu Cezary Szwarc robił to świetnie
Zgadza się, mogliby napisać coś o Knicks. Seria meczów bez 50 punktów nie zdaża się zbyt często. Nie wiadomo kiedy taka okazja się powtórzy.
:))) Ciii, nie zapeszaj, dziś się rozrzucali z LAC, mają 44 do przerwy
Przyczyna mistrzostwa cavs to kontuzja Boguta i nic więcej nie ma się co ekscytowac. Zamiast KD wyciągnęli by zdrowego centra i nawet przy słabych występach Splash Bros.ograli by Lebrona. A tak to można porównać do strzału armata do muchy
Dlatego, nie potrafię nawet porównywać jego decyzji z oryginalną decyzją Jamesa. James to Mount Rushmore NBA, jeden z czterech najlepszych graczy w historii.
Teraz to popularna opinia i każdy jest mądry. Dzień po podjęciu tej decyzji LBJ największym sqrwysynem świata na równi z Hitlerem i Stalinem :))) Wróćcie do tamtego czasu, tamtych artykułów i lamentów. Teraz jest łatwo pisać po tylu latach gdy LBJ zaliczył powrót i 6 finałów z tego polowe wygranych.
Zlewam słodkiego Kevina i jego decyzję :) Jest mi obojętna, podobnie jak GSW czy OKC. Czas pokaże i zweryfikuje. Pamiętajcie przy opiniach i osądach, że w finałach czasami kogoś bardzo boli kolano, ktoś dostanie w jaja albo w pysk, ktoś się nie będzie potrafił przełamać lub będzie się bał. Ktoś będzie bez jaj jak Stephen Curry w ostatnich dwóch finałach. Nie takie drużyny przegrywały finały.
Przypominam, że u LeBrona nie chodziło o samą decyzję przejścia do Miami (to podobno kibice nawet Cavs byliby w stanie wybaczyć), ale o jej artykulację, całe te TV Show, brak wczesniejszego poinformowania Zarządu i właściciela Cavs oraz niefortunne słowa o South Beach .
Teraz zdałem sobie sprawę, że paradoksalnie ta historia i ten team może zrobić z Lebrona gracza No1 w historii NBA. na co jeszcze przed chwila nie było w sumie szans. Bo jeśli Bron skopie im tyłki, sam jako fan Mike’a powiem, że jest na tej samej półce co Mike. Spora cześć powie, ze wyżej i trudno będzie odmówić im racji.
Jeśli skopie tyłki drużynie która nic nie osiągnęła?Czy to jest w tym momencie team po three peacie?Czy Dirk zatem powinien być wyżej historii skoro pokonał dynastię Heat zanim ta się na dobre zaczęła?W dodatku z grupą zadaniowców?
A co jeśli Ci Warriors będą grać przeciętnie i wygrają 58-60 meczy w sezonie?Naprawdę chcemy budować już taką narrację skoro nic nie wiemy o tym teamie?To nie są Lakersi z lat 80′, których pokonują Pistons, nie są Heat rozniesieni przez Spurs.To na razie drużyna złożona z gwiazd, której trzon wraca po najboleśniejszej porażce w historii.Nic więcej, żadna dynastia.
Ale właśnie temu chyba służy to nieprzerwane i nachalne skandowanie, że sezon już się skończył zanim rozpoczął.To nieuzasadnione rozdawanie tytułów.Byśmy na końcu, w razie ich porażki byli gotowi uwierzyć, że stało się coś niespotykanego, coś czego jeszcze nie widzieliśmy.I na tej wątłej historyjce powtarzanej jak mantrę zbudować kolejną – tą o wielkości i kosmicznej potędze LeBrona Jamesa.
Powtarzam, ten team w tym składzie jeszcze nic nie osiągnął, to żadna trójgłowa hydra która pożera przeciwników a gwiazdozbiór niewiadomych który może skończyć się porażką porównywalną z Dream Teamem 2004.
Przesadzasz. To w dalszy ciągu jest drużyna, która zrobiła rekordowy wynik 73-9, rok wcześniej wygrała NBA, była w finale w tym roku, oraz wzmocniona została o 2-3 najlepszego gracza w lidze, 2-go gracza ligi na przestrzeni ostatnich kilku lat. Drużyna, która ma 4 graczy w Top 15. 4-ty gracz ówczesnych Heat nie był nawet w top 50. Trzeci przypuszczanie tez nie był w Top 15. Nie porównuj ich z Heat czy kimkolwiek innym. Heat nie byli gotowym teamem wzmacniającym się 2-3 najlepszym graczem ligi. Dopiero powstawali.
Takiej sytuacji nie było w NBA od lat 60-tych. Nawet przyjście Worthego w 1983 r, (ale z draftu) do Lakers to nie to samo. nawet wówczas Celtic mieli podobnie napakowany skład czy 76-ers.
krog ma rację, a grasshooper jak zwykle zrzędzi.
W ramach reakcji wklejam post sprzed kilku dni:
Jakie są różnice?
1) Skala oczekiwań dla LeBrona i Duranta jest zgoła inna; w dzisiejszej NBA nikt – umówmy się – nie traktuje Duranta jako gracza, który mógłby choćby otrzeć się o dyskusję pt. „Czy Durant jest jednym z dziesięciu najlepszych graczy w historii gry?” – w jego przypadku jedno mistrzostwo to już wiele; do tej pory Duranta nikt nie brał pod lupę, nikt – w odróżnieniu od LeBrona – nie analizował jego pojedynczych zagrań i wielu słabych meczów; Durant do tej pory miał immunitet (czyt. obiektywny poziom desperacji w jego przypadku jest odpowiednio niższy);
2) LeBron podejmował heroiczne próby (przecinane przez równie pamiętne chwile słabości) zdobycia mistrzostwa ze składami pozostawiającymi naprawdę wiele do życzenia, w obliczu chronicznej bierności GM-a; Durant zawsze miał obok siebie Westbrooka (umówmy się, żaden z graczy Cavs w latach 2003-2010 nie był nawet blisko) i Ibakę (do niedawna elitarnego obrońcę obręczy), nie wspominając o rewelacyjnej robocie, którą wykonuje Sam Presti, dokooptowując do składu młodych, dynamicznie rozwijających się graczy – dość napisać, że w rosterze Thunder nadal są Oladipo, Adams czy Kanter, czyli gracze rokujący i pozwalający budować wizję sukcesu; LeBron w erze przed transferem talentów do Miami Heat nigdy nie miał drużyny z takim trzonem;
3) LeBron obrywał od Celtics, ale nie przeniósł się do Bostonu;
4) LeBron stworzył drużynę z przyjaciółmi o ugruntowanej pozycji w lidze, ale umówmy się – na dorobku (Heat, pomimo mistrzostwa w 2006 roku, w późniejszych latach co do zasady dołowali, a Bosh i jego Raptors nigdy nie imponowali, nie czarujmy się); nie, nie umniejszam ich indywidualnym osiągnięciom, ale patrz pkt 5;
5) Heat byli in progress; Warriors to gotowy produkt z dwoma Finałami w dwóch ostatnich sezonach, jednym mistrzostwem i historycznym rekordem sezonu regularnego na koncie;
6) Spoelstra nie był COTY (patrz Kerr);
7) Wade nie był jednogłośnym (ani żadnym innym) MVP RS (patrz Curry);
8) Bosh nie był niemal-dwukrotnym-DPOY (patrz Green);
9) Wśród role-playerów tamtych Heat nie było MVP Finałów (patrz Iguodala).
Wbrew temu, co się tu wypisuje, jest więcej różnic niż analogii. Durant podjął decyzję i musi liczyć się z konsekwencjami. Nie jest powiedziane, że za parę lat ta decyzja nie ujdzie mu płazem i gdy będzie miał na palcach 2-3 pierścienie (szczerze wątpię), to nie zmieni to naszej optyki na jego “legacy” (pewnie tak, w dzisiejszych czasach mamy krótką pamięć). Ale nie pierdolmy kotka za pomocą młotka i nie zachowujmy się tak, jakby nic się nie wydarzyło.
@grasshooper
No prawda, że jeszcze nic nie wygrali i to wszystko może mega nie wypalić, ale… sporo większa szansa jest jednak na to, że jednak to wypali i za kilka miesięcy GSW zaczną PO z 1 seedem i 65+ winami na koncie. I tego dotyczy cała ta narracja, nie?
Ale rozumiem, że do niczego nie zmieni? Jeśli dotarliby po kolejnym świetnym sezonie do finału i przegrali tam z Jamesem to nie ruszyłoby Cię to, bo co to za sztuka pokonać zespół, który przegrał 2 z 3 ostatnich finałów? Pal licho, że byli zdecydowanym faworytem tych finałów i najlepszym zespołem RS ostatnich 3 lat? Sztuką byłoby pokonać GSW dopiero jak ci byliby po tripicie? Inaczej GSW to tylko cieńkie bolki dobre na RS?
Ilu niby mistrzów NBA pokonał Jordan w finałach? Raz 58-24 Lakers zesweepowanych w finałach 2 lata wcześniej przez DET? Wow, czyli czym tu się podniecać skoro zdobył swoje 6 ringów na cieniasach?
James właśnie pokonał aktualnych mistrzów będących w drodze po b2b championship. Po ich 73-9 sezonie. Who cares. Zresztą to Drew był Finals MVP. Pokona ich znowu za rok? Po ich kolejnym 65+ wins sezonie? C’mon, przecież to żadna sztuka pokonać zespół, który wygrał ledwie 1 z 3 finałów, w dodatku, ten 1 tytuł wygrał, gdy grał przeciwko zespołowi bez 2 z 3 podstawowych graczy…
No, ale z drugiej strony jak się okaże, że GSW jednak są for real… i zrobią three-peat… na Lebronie… to Lebron będzie 3-7 w finałach i będzie wiadomo, że ciotą, jak żaden wielki wcześniej, nie? Bo przecież dla legacy lepiej jest nie dojść w ogóle do finałów niż przegrać w nich z najlepszym zespołem ever, nie? Zwłaszcza 3 lata z rzędu?
Masz rację, że to całe GSW może nie wypalić. I może ZA WCZEŚNIE się nimi niektórzy podniecają… ale jeśli zaliczą kolejny mega RS to w kwietniu będzie trzeba ich już traktować for real i ta cała narracją będzie jak najbardziej na miejscu. Więc co z tego, że zamiast wtedy ktoś pisze o tym już teraz? Skoro to b. prawdopodobne?
A jeśli ktoś ich faktycznie wtedy pokona to będzie kozakiem. Czy może kozakiem będzie dopiero jak ich pokona z zespołem o sile CAVS 2007? Bo inaczej to wiadomo – dobry grajek, mający super zespół, żaden Jordan…
Jakoś nie podzielam tego całego hurra optymizmu jaki wylewa się z każdego zakątka internetu związanego z dynastią GSW. W przyszłym roku GSW będą w sytuacji, gdzie w ich payrollu będzie Klay i Green z ponad 34 milionami a Curry i Durant będą czekali na swoje max umowy, zwłaszcza teraz, gdy Lebron pokazuje, że czasy zniżek się skończyły i właściciele mają płacić za gwiazdy. Kto zdecyduje się tam grać za minimum? Do Miami jakoś wcale nikt nie lgnął, gdy mieli swoje big3 i praktycznie zaklepane miejsce w finale rok w rok. W dodatku przypadek Westa pokazuje, że nie ma nic pewnego i nawet rezygnując z kasy można się przeliczyć z tym tytułem. Na rynku obecnie są ogromne pieniądze do wzięcia i te 5-10 milionów rocznie będzie robiło wielką różnicę. Jeśli w przyszłym roku GSW nie zdobędzie misia to właściciele mogą wcale nie być tacy chętni do płacenia ogromnego podatku, a cały projekt może bardzo szybko przestać istnieć i być przykładem, że nawet tyle wielkich nazwisk niczego nie gwarantuje.
Ja nie kumam tylko jednego – dlaczego nie został jeszcze rok w Thunder? Był centymetry od Finałów, skład silniejszy niż w zeszłym sezonie i nie taka bryndza medialna by została.
Nie mógł powiedzieć Warriors: “spoko chłopaki, spróbuję Wam jeszcze zlać dupę w tym roku, a jak nie wyjdzie to pokminimy?” Jakbym siedział w Oklahomie to bym palił koszulkę na bank.
Od czasu decyzji KD o przenosinach coraz ciężej czyta się o potędze Wojowników. Nie ukrywam, jestem ich fanem i chciałem by wygrali, ale panowie – to już się robi nudne/monotonne/męczące. Ja wiem, że zwrotny punkt w historii NBA… no ale żeby przydzielić już tytuł w okresie ligi letniej przed sezonem ? Serio ? Mało tego, pytanie nr 2 padło nawet o “tytuły”. Fajnie, że Adam dodaje dużo notek odnośnie nowych transferów i jesteśmy na bieżąco, ale to jego wybieganie w sezon 2017/2018 (bo 16/17 już tytuł przyznał) jest lekko mówiąc nie na miejscu. Ja wiem, że emocje itp, no ale trochę ogarnięcia potrzeba. Szybkie pytanie: GSW pozbywają się znaczących zawodników by zrobić miejsce dla KD. Ile tytułów zdobędą jeśli KD zerwie achillesa i wypadnie z gry na 2 sezony ? O ile wtedy będą mocniejsi niż w ostatnim finale z Cavs ? Gdybanie i wróżenie jest fajne, ale do pewnego momentu.