Jest ustawione – Mount Rushmore ligi. Są w nim na pewno Michael Jordan i LeBron James. Po jednym z najlepszych meczów w historii NBA James zdobył 3. w karierze tytuł mistrzowski, po raz 3. został MVP Finałów i zrobił, to co obiecał przed dwoma laty – zdobył mistrzostwo dla miasta Cleveland. Jest to pierwszy tytuł dla Cleveland od 1964 roku, gdy legendarny Jim Brown poprowadził Cleveland Browns do mistrzostwa NFL.
W tamtym meczu gwiazdą był Gary Collins, receiver, który zamienił trzy podania na touchdowny. W meczu nr 7 Finałów 2016 najważniejszy rzut, na 53 sek. przed końcem, trafił za trzy Kyrie Irving, przerywając remis 89-89. W następnym posiadaniu Kevin Love zmienił krycie, nie dał Stephenowi Curry’emu nawet miejsca na oddech i ten nie trafił trzeciego kolejnego rzutu w crunchtime. Przy czterech sekundach na zegarze różnicy, pomiędzy czasem na rozegranie akcji przez Cleveland, a końcową syreną, po timeoucie Cleveland Irving minął na połowie boiska Klaya Thompsona, zaatakował do linii końcowej, znalazł ścinającego zza pleców Andre Iguodali Jamesa i ten przy próbie potężnego dunku został sfaulowany przez Draymonda Greena. James nie trafił pierwszego rzutu, ale poprawił drugim i po timeoucie Warriors trzecia trójka Curry’ego w ostatnich 74 sekundach nie trafiła do obręczy. Świat wywrócił się do góry nogami, wielu ludzi płakało, nie tylko w Oakland i Cleveland.
Cleveland Cavaliers wygrywając z 73-9 Golden State Warriors 93:89 (4-3) mecz nr 7 na wyjeździe zostali pierwszą drużyną w historii Finałów, która wróciła z 1-3 i pierwszą od czasu Washington Bullets z 1978 roku, która wygrała siódmy mecz Finałów na w hali rywala. W ostatnich sekundach przegranego meczu nr 4 James sprowokował Greena i ten został zawieszony na piąty mecz w Oakland. To zagranie zmieniło całe Finały. W meczach nr 5 i 6 James zaliczał średnio 41 punktów, 12 zbiórek, 9 asyst, 3.5 przechwytu i 3 bloki, samym meczem nr 6 odbierając na krótko utracony tron Curry’emu. W meczu nr 7 zaliczył triple-double 27 punktów, 11 zbiórek, 11 asyst, znów miał dwa steale, 3 bloki – w tym jeden potężny w crunchtime na Iguodali – i po znakomitym przez pierwsze 40 minut meczu, który w końcówce wyhamował przez zmęczenie i nerwy graczy, zdobył jeden z najbardziej nieprawdopodobnych tytułów w najnowszej historii ligi.
Irving paradą niesamowicie trudnych technicznie layupów dodał 26 punktów, w tym trafił najważniejszy rzut serii i rzucił 12 punktów w osiem minut trzeciej kwarty, które pozwoliło Cleveland zamienić osiem punktów straty (56-64) w siedem punktów przewagi (70-63). Najlepszy w Warriors Green za moment został jednak sfaulowany przy trójce przez Jamesa, trafił trzy rzuty i ostatnie piętnaście minut było wymianą kosz za kosz.
Spauzowałem na 5 minut przed końcem tego meczu, myśląc, że jako kibic nie jestem w stanie wytrzymać tego napięcia. Za moment wszystko na parkiecie zmarło, akcje Cleveland wciąż były długie, a Warriors coraz bardziej chaotyczne i nieprzygotowane. Ten fenomenalny mecz zapadł się na chwilę pod ziemię, skąd wyciągnął go najpierw trzypiętrowy blok w kontrataku Jamesa, a potem trójka Irvinga w izolacji po switchu, bardzo dobrze kryta przez Curry’ego, ale nie przez wyższego Klaya Thompsona.
Green pięć ze swoich sześciu trójek trafił do przerwy, wychodząc z 32 punktami, 15 zbiórkami i 9 asystami w meczu. Ale już od finałów konferencji, Warriors przeistoczyli się w team, który miał coraz większe kłopoty w kończeniu akcji przy obręczy. Curry, który trafił solidne 40% trójek w Finałach, trafił tylko 40% rzutów za dwa w trakcie serii z Cleveland i jego splity pick-and-rolli, penetracje, to było coś czego na koniec długiego sezonu brakowało w jego grze. W ostatnim meczu 41 z 83 rzutów Warriors było trójkami i trafili dobre 15 z nich, ale tylko 17 z 42 rzutów za dwa. Jump-shooting teams can’t win championships …vs LeBron James & Kyrie Irving. Kyrie zakończył serię, zaliczając 27,1 punktów na mecz i będąc jedną z najlepszych drugich opcji w Finałach od czasu mistrzostw Shaquille’a O’Neala i Kobiego Bryanta.
Curry w najważniejszym meczu swojej kariery, w meczu, który miał szansę pchnąć swoje topniejące ‘legacy’ z tweetów żony, znów na stronę mistrzowskich pierścieni, oddał więcej rzutów (19), niż zdobył punktów (17) i miał tylko dwie asysty. Drugi ze Splash Brothers Thompson dodał 14 punktów, ale nie trafił ośmiu trójek (2/10), Curry aż dziesięciu (4/14) i po kompromitujących błędach w pierwszej połowie (10 trójek Warriors), od trzeciej kwarty Cavaliers zdecydowanie poprawili krycie w akcjach typu split-screens bez piłki. Doszło nawet do tego, że na osiem minut przed końcem meczu Tyronn Lue zdjął z boiska Irvinga i Love’a i za moment jego niski zespół zaczął tak jak Oklahoma zmieniać krycie na każdej zasłonie bez piłki. Warriors zdobyli jednak szybko pięć punktów i najpierw Irving, a potem Love wrócili do gry.
James był oczywiście na parkiecie przez cały czas. Nie było go na boisku tylko przez 71 sekund tego meczu. W końcówce, kiedy resztki swojej energii zużywał na obronę i kontrolowanie piłki, przyszli mu z pomocą, ci których na końcu potrzebował, żeby zdobyć tytuł. Najpierw Irving, a potem cichy bohater tego meczu Kevin Love, który przyszedł do gry z animuszem skrzydłowego z lat 80-tych, przestawiał ludzi w walce o piłkę na deskach (14), nie trafił kilku rzutów (9 punktów), ale nie bał się nic a nic i aktywnie szukał mis-meczów w post-up. Na koniec jego posiadanie w obronie na Currym stało się równie popularnym vinem, jak jedno z jego złych posiadań przeciwko Warriors w sezonie regularnym.
To niesamowita rzecz, którą zrobili Cavaliers, ale na koniec wszystko sprowadza się do LeBrona Jamesa.
“All against odds” powtórzył dwukrotnie w wywiadzie pomeczowym, wcześniej płakał leżąc na boisku, a potem gryzł się w język, odbierając nagrodę bezdyskusyjnego MVP. Zaliczał średnio w Finałach 2,6 przechwytu i 2,3 bloku, obok swoich typowych, topowych 29,7 punktów, 11,3 zbiórek i 8,9 asyst. Liderował Finałom w każdej z tych pięciu kategorii, grając 46, 43, 43 i 47 minut w czterech ostatnich meczach serii. Trudno wymagać od koszykarza NBA, aby mógł robić więcej – miał razem aż 12 bloków i 11 przechwytów w czterech ostatnich meczach. Po meczu nr 6 został pierwszym zawodnikiem w całej historii NBA, który miał dwa z rzędu mecze na minimum trzy trójki, bloki i steale. Ostatniej nocy dołożył do tego kilka kolejnych spektakularnych bloków na Currym i Iguodali.
“When you really learn to play the game, you’re past your peak.” – powiedział w 1972 roku Jerry West, który 9 razy przegrał Finały, zanim kilka miesięcy po tych słowach zdobył swój pierwszy tytuł. Nie miał racji w przypadku dopiero 31-letniego Jamesa, który jest 3-4 po aż siedmiu wizytach w Finałach na przestrzeni 10 ostatnich lat, ale w wieku 31 lat ma tyle samo tytułów, co Jordan.
To była najlepsza z wersji LeBrona, jakie oglądaliśmy przez lata – był liderem na boisku i poza nim, był przykładem dla reszty graczy, motywującym w trudnych momentach, zimnym kunktatorem w końcówce meczu nr 4 i na parkiecie wszystkim czego chcesz od profesjonalnego koszykarza.
He’s the King.
niby uczciwie zapracował na tytuł, ale jakiegoś kaca jednak mam…
To pewnie moralniak spowodowany wcześniejszymi kąśliwymi komentarzami…
“LeBron dał sobie wmówić, a może sam to wymyślił, że supergwiazda to ktoś, kto czyni swoich kolegów lepszymi (b. często to powtarza). A to jest gówno prawda. Supergwiazda to ktoś kto ciągnie swoją drużynę noc w noc. Jak trzeba to rzuca 50 pkt, a nie pozwala na dwa blowouty, w tym jeden made by Shaun. Rzutowo i atletycznie Bronek góruje nad wszystkimi w tej serii, a co otrzymujemy z tej dominacji? Jakieś gówniane 7-17 i 7 strat, czyli tyle samo (albo mniej) niż Dubs mają od 80-letniego Barbosy. Tylko wzięcie drużyny na swoje barki przez LBJa może odwrócić jeszcze tę serię, ale on od samego początku kariery uciekał od odpowiedzialności – teraz też tak będzie. O Irvingu to szkoda nawet pisać”
Pozdrawiam i życzę więcej obiektywizmu w przyszłości.
chłopie, przecież miałam 100% racji – jak lebron zaczal walić po 41 punktów to cavs zaczeli wygrywać. tylko w jednym go nie doceniłam – myślałam, że do końca serii będzie 7-17 w każdym meczu, a jednak postanowił wziąć lejce w swoje rece, a nie czekać na kyriego czy innego kewina. przecież mój komentarz który zacytowałeś jest dokładnie o tym!
hej, hej ja nigdzie nie napisałem że nie miałaś racji :)
zdanie “Tylko wzięcie drużyny na swoje barki przez LBJa może odwrócić jeszcze tę serię” to praktycznie proroctwo :D
ale cała reszta zacytowanego przeze mnie komentarza to dissy na LeBrona po dwóch słabych meczach obudowana w narracje o wiecznym uciekaniu od odpowiedzialności :) dlatego zasugerowałem, że może gdzieś tam w głębi serca nastąpiło jakieś delikatne ukłucie z powodu wyrzutów sumienia :D
PS. dla jasności nie jestem kibicem LeBrona ani nawet Cavs, kibicowałem w sumie GSW, ale twój poprzedni komentarz był ostatnim jaki czytałem/skomentowałem i pewnie dlatego utkwił mi w pamięci.
Uszczypnijta mnie…
mnie dziś wystarczająco wyszczypali Splash Brothers tymi zerwanymi rzutami z półdupy i wjazdami bez celu i pomysłu, przy czym bardziej IMO rozczarował Klay niż Stefanek.
Klay ich sam w zasadzie dociagnal do tego meczu. On akurat mógł wreszcie poczuć się zmęczony
Na Na Na Na
Na Na Na Na
Hey Hey Hey
Gooooooodbye
Sorry GSW but 73-9 don’t mean a thing without the ring ) ) ) ) )
To jest świat LeBrona, my tylko w nim żyjemy . . .
#WeAreAllWitnesses
# SplashIsDead
#TheReturnOfTheKing
SITARZ!!! Rany boskie buduję ci ołtarz, będziesz mnie prowadził przez życie!
nie przepadam za Cavs i za LeBronem, ale no gratulacje, dobrze że te okropne finały miały chociaż jeden dobry mecz
ps Mount Rushmore i inne topy w drużynowym sporcie to IMO głupota
Cleveland się bawi:
https://pbs.twimg.com/media/ClXNrpPUkAI7loN.jpg
W końcu! Moje serce czuje ogromną ulgę.
LeBron musi się czuć jeszcze lepiej :)
Golden State wróci w przyszłym sezonie… wróci na pewno rozsądniejsze (nie będą walczyli o rekord w RS) i mocniejsze.
Kerr wróci z nowymi pomysłami, a Green i Thompson będą jeszcze lepsi. Curry przełknie porażkę i będzie próbował się zemścić :)
A dziś trzeba pogratulować :) bo Lebron był znów wielki, a przez rzut Kyriego nie mogłem zasnąć nad ranem…
Szacunek
Nie ma Konferencji Zachodniej, nie ma Konferencji Wschodniej, jest tylko Liga LeBrona Jamesa. Dzisiaj jeszcze jestem na niego trochę zły, jak emocje na spokojnie opadną, to z pewnością docenię. Dzisiaj złamał nie tylko najlepszy team w historii koszykówki, ale także miliony serc, które tej drużynie kibicowały. Historyczny sezon, historyczny MVP RS, nieco histeryczne, ale także trochę heroiczne finały konferencji zachodniej – wszystko rozbite o tego gościa, którego bardzo łatwo przychodzi czasem nie doceniać i krytykować. Kibicowałem mu po powrocie do Cleveland, żeby zdobył dla miasta ten upragniony tytuł, żeby dotrzymał tej obietnicy, ale dlaczego akurat musiał to zrobić w tym sezonie? Karma is a bitch, piękny wyczyn, nieprawdopodobne wyrwane trzy zwycięstwa pod rząd. Gratulacje, ale dzisiaj jest mi po prostu jeszcze trochę przykro. Kibicowałem tej drugiej drużynie. Następnego tak rekordowego sezonu na pewno nie będzie przez kolejne 20 lat. PS. Czyli jednak potrzeba zdrowego Boguta do zdobycia mistrzostwa w GSW.
Nie jestem pewny, czy Bogut by tu coś zmienił.
Choć błędem było wystawienie Ezeliego w 4 kwarcie (6 punktów Lebrona w dwóch akcjach) to Bogut nie zachowałby się lepiej. Trzeba było zostać nisko wtedy. Ale Bogut dawał kolejne opcje, których być może zabrakło…
Cały sezon minął, a kwestia mistrzostwa rozstrzygnęła się w kilku trafnych, nietrafnych decyzjach, z czego daggerami był blok Lebrona na Iggy’m i rzut Irvinga…
Może by i pomógł, a może nie, to też nie istotne. Nie napisałem tego jako próby usprawiedliwienia porażki, ale bardziej jako stwierdzenie faktu, że ze zdrowym Bogutem w zeszłym roku się udało i od lat mówiło się, że Bogut to klucz to wygrania mistrzostwa dla GSW. Aczkolwiek największym pechowcem to musi być Varejao – dwa finały pod rząd, oba przegrane :)
pierścień i tak dostanie :)
Raczej nie
Bogut jest najlepszym screenerem Warriors. Twoj komentarz jako wielkiego fana GSW pokazuje jak underrated sa screenerzy. No bogut daje ogrom miejsca currwiemu kazda zasłona.
CZEKAM NA ZDJĘCIA WYTATUOWANYCH KLAT Z LEBRONEM ;)
A tak na poważnie, to strasznie się cieszę, bo Bron jest rzeczywiście niesamowity już od tylu lat.
Spoko, do końca roku wrzucę!
:)
Ja nie klatę, ale też na ramieniu będę miał! :D
Nigdy bym nie uwierzył, że to się stanie. To co Bronek wnosi do gry na poziomie fizyczności jest spektakularne (bloki!!!) Po prostu speechless… Kyrie ma jaja jak donice. Co on robił w tym meczu. I niech nikt nie pitoli, że jest fatalny w D. Zapieprzał, aż miło jak na warunki, które ma. A Love biegający przed GoldenBoy`em w ostaniach akcjach jak niedźwiadek za miodkiem, gdy jest już desperacko głodny. Osom!
PS. Cavs jako pierwsza drużyna wygrała tytuł w rękawkach :D
LeBron is done? Nie, to done is done
Chuck Norris obejrzał mecz i powiedział: “czas na emeryturę”.
Brak mi słów, to najlepszy moment dla mnie jako fana NBA w historii. Król jest tylko jeden . Ps moje pierwsze finały to 1991 jako 9 latek. Zdrowia dla wszystkich w tym wspaniałym dniu :)
mam podobnie, historia napisana na naszych oczach
obejrzałem około 120-130 meczy w tym sezonie zarywając nocki , praca w domu ułatwia troche sledzenie nba ale ile było dni ,ze spałem max 2 h bo ‘jakis tam mecz’ leciał na kompie (słyszałem od bliskich) , PO obejrzane 90% meczy Cavs i Oklahomy, nastepnie oczywiscie całe finały konferencji i kazda sekunda NBA FINALS
Emocje jakie były to każdy z nas wie, w koncu to my bedziemy mogli opowiadac naszym dzieciom, czy wnuczkom jak to Cavs jako pierwsza druzyna w historii w finałąch wróciła z 1:3 na 4:3, wygrywając dodatkowo ten 7 mecz na terenie rywala, pokonujac najlepszy zespól w historii (RS) , druzyne jednogłośnego MVP
Płakałem na koniec tego spotkania , bo nie mogłem się drzeć na cały dom ze szczescia z racji,ze spalo kilka osób w tym male dzieci.
Warto było zarywać noce przez caly sezon, aby obejrzeć takie jego zakonczenie, ciesze sie ze razem z Wami , z 6G , komentarzami userów, artykułami mogłem być tego świadkiem. Na koniec wpadło też parę $$ za postawiony jeden , jedyny bet na wielki finał wygraną Cavs przed 1 meczem – owszem mozna zalowac, ze sie nie pograło przy 0-2 ,ale jako gracz ktory obstwiał cały sezon + PO i po tym jak przejechałem sie na wielkim finale rok temu przegrywając wiekszosc zarobionych pieniedzy po dlugim sezonie, wolalem zagrac raz a solidnie.
Dzieki tej wygranej bede mogl jeszcze lepiej odpoczac od srody na urlopie , na Krecie i tam świetujac i opijając ten mega sukces najlepszego gracza tej dekady , zblizajacego sie juz co raz bardziej do miana gracza nr 1 w historii (moim zdaniem po tym co pokazał i co zrobił już nim jest, stawiam go minimalnie nad MJ ale by nie sprowokować obrońców Jordana, napiszę że jest na równi z nim )
Ma tego pecha,ze zyje w dobie internetu, wszechobecnego trollingu ,hejtu wylewającego sie czesto spod palcy ludzi ktorzy nawet nie obejrzeli jego meczu, ale zyja z pisania komentarzy, ktore potem sa mocno komentowane przez innych. Jak widać zamknąl im dzisiaj wszystkim paszcze i dzieki temu jest jeszcze wiekszy niz był.
ps. Irving powinien dostać MVP Finałów razem z nim ponieważ to co zrobił na 55sek końcem, a takze w kazdym pozostałym meczu to również mistrzostwo świata !!!
No pochwal się… ile postawiłeś? ;)
Ja mogę się pochwalić.Wygrałem 900pln bo przy stanie 2-1 postawiłem na Cleveland.Do teraz żałuję, że nie postawiłem dodatkowej stówki przy 3-1 i kursie w granicach 15-16.Także mimo iż chcialem zwycięstwa Warriors ta wygrana też ma swoje pozytywy ;)
równo 1k , po kursie @2.4 bo taki był przed serią , wiem że dla wielu to drobne ale ja gram 4fun i zwiększenia adrenaliny/emocji, gram już tylko nba, bo z reguly przegrywałem na innych dyscyplinach to co sie udalo na nba zyskać :)
pozwoliło to wraz z udanymi PO odrobić lekki minus po RS, który w tym roku nie był niestety dla mnie tak szczęśliwy jak rok temu (historia moich betów – zapraszam http://bit.ly/28JjGpS (nie to nie jest wirus :) )
Chyba niewielu tutaj przyzna ze 1k to drobne… Chyba, że forinty
No cóż czapki z głów. Byłem za Golden, ale szacunek dla wygranych. Ciężko mi się to piszę ale trzeba umieć przegrywać.Na szczęście skończyła się ta męczarnia. Trzeba przyznać Splash Bros. dali dupy! Teraz mam nadzieję będzie ciekawie jak zaczną się transfery i draft. amen
W końcu skończy się pierdolenie o legacy Lebrona. Dla mnie może już nie zdobyć tytułu do końca kariery. Zrobił to. In their face, w ich hali, wracając z 1:3, z Kevinem Love na parkiecie w crunchtimie.
I teraz Mr Green: https://www.youtube.com/watch?v=VOlW9ivIltA
Splash brothers: Nope. Cavaliers: Yes. We lose. Yep. We suck. Yeah.
Karma, Joe Lacob. Light Years? Nope.
Bronek był wielki, ale nie przesadzajmy
Żadnym odważnym typem jest twierdzenie, że w najbliższych latach GSW będzie w absolutnym topie ligi
No będzie na pewno. Ale OKC i Cavs pokazali, że GSW nie jest bardzo daleko. Na pewno będą faworytem, ale inne teamy też się prawdopodobnie wzmocnią. Warriors też przejdą przemeblowanie. Nie widzę Barnesa tam, Bogut nie wiadomo, czy nie jest done etc. Przyszły sezon to inna historia.
Kiedy James zablokował Iggiego to wiedziałem że to koniec.
Wciąż jestem w szoku.
ja dokładnie wtedy stwierdziłem, że LBJ zje piłkę na boisku a nie pozwoli Golden Boy’owi zdobyć tytułu. Blok będzie w top10 zagrań kariery Bronka.
Szacun
OKC approves :-)
Green pajacu co teraz powiesz… Niech żyje Król :) HIP HIP HURA !!!
THIS IS WHY WE PLAY
Będzie palma na gorąco? Jestem ciekaw co powie Znyk :)