Flesz: LeBron James wygrał mecz nr 7 Finałów na wyjeździe po raz pierwszy od 1978 roku, zdobył swój trzeci tytuł

114
fot. NBA League Pass
fot. NBA League Pass

Jest ustawione – Mount Rushmore ligi. Są w nim na pewno Michael Jordan i LeBron James. Po jednym z najlepszych meczów w historii NBA James zdobył 3. w karierze tytuł mistrzowski, po raz 3. został MVP Finałów i zrobił, to co obiecał przed dwoma laty – zdobył mistrzostwo dla miasta Cleveland. Jest to pierwszy tytuł dla Cleveland od 1964 roku, gdy legendarny Jim Brown poprowadził Cleveland Browns do mistrzostwa NFL.

W tamtym meczu gwiazdą był Gary Collins, receiver, który zamienił trzy podania na touchdowny. W meczu nr 7 Finałów 2016 najważniejszy rzut, na 53 sek. przed końcem, trafił za trzy Kyrie Irving, przerywając remis 89-89. W następnym posiadaniu Kevin Love zmienił krycie, nie dał Stephenowi Curry’emu nawet miejsca na oddech i ten nie trafił trzeciego kolejnego rzutu w crunchtime. Przy czterech sekundach na zegarze różnicy, pomiędzy czasem na rozegranie akcji przez Cleveland, a końcową syreną, po timeoucie Cleveland Irving minął na połowie boiska Klaya Thompsona, zaatakował do linii końcowej, znalazł ścinającego zza pleców Andre Iguodali Jamesa i ten przy próbie potężnego dunku został sfaulowany przez Draymonda Greena. James nie trafił pierwszego rzutu, ale poprawił drugim i po timeoucie Warriors trzecia trójka Curry’ego w ostatnich 74 sekundach nie trafiła do obręczy. Świat wywrócił się do góry nogami, wielu ludzi płakało, nie tylko w Oakland i Cleveland.

Cleveland Cavaliers wygrywając z 73-9 Golden State Warriors 93:89 (4-3) mecz nr 7 na wyjeździe zostali pierwszą drużyną w historii Finałów, która wróciła z 1-3 i pierwszą od czasu Washington Bullets z 1978 roku, która wygrała siódmy mecz Finałów na w hali rywala. W ostatnich sekundach przegranego meczu nr 4 James sprowokował Greena i ten został zawieszony na piąty mecz w Oakland. To zagranie zmieniło całe Finały. W meczach nr 5 i 6 James zaliczał średnio 41 punktów, 12 zbiórek, 9 asyst, 3.5 przechwytu i 3 bloki, samym meczem nr 6 odbierając na krótko utracony tron Curry’emu. W meczu nr 7 zaliczył triple-double 27 punktów, 11 zbiórek, 11 asyst, znów miał dwa steale, 3 bloki – w tym jeden potężny w crunchtime na Iguodali – i po znakomitym przez pierwsze 40 minut meczu, który w końcówce wyhamował przez zmęczenie i nerwy graczy, zdobył jeden z najbardziej nieprawdopodobnych tytułów w najnowszej historii ligi.

Irving paradą niesamowicie trudnych technicznie layupów dodał 26 punktów, w tym trafił najważniejszy rzut serii i rzucił 12 punktów w osiem minut trzeciej kwarty, które pozwoliło Cleveland zamienić osiem punktów straty (56-64) w siedem punktów przewagi (70-63). Najlepszy w Warriors Green za moment został jednak sfaulowany przy trójce przez Jamesa, trafił trzy rzuty i ostatnie piętnaście minut było wymianą kosz za kosz.

Spauzowałem na 5 minut przed końcem tego meczu, myśląc, że jako kibic nie jestem w stanie wytrzymać tego napięcia. Za moment wszystko na parkiecie zmarło, akcje Cleveland wciąż były długie, a Warriors coraz bardziej chaotyczne i nieprzygotowane. Ten fenomenalny mecz zapadł się na chwilę pod ziemię, skąd wyciągnął go najpierw trzypiętrowy blok w kontrataku Jamesa, a potem trójka Irvinga w izolacji po switchu, bardzo dobrze kryta przez Curry’ego, ale nie przez wyższego Klaya Thompsona.

Green pięć ze swoich sześciu trójek trafił do przerwy, wychodząc z 32 punktami, 15 zbiórkami i 9 asystami w meczu. Ale już od finałów konferencji, Warriors przeistoczyli się w team, który miał coraz większe kłopoty w kończeniu akcji przy obręczy. Curry, który trafił solidne 40% trójek w Finałach, trafił tylko 40% rzutów za dwa w trakcie serii z Cleveland i jego splity pick-and-rolli, penetracje, to było coś czego na koniec długiego sezonu brakowało w jego grze. W ostatnim meczu 41 z 83 rzutów Warriors było trójkami i trafili dobre 15 z nich, ale tylko 17 z 42 rzutów za dwa. Jump-shooting teams can’t win championships …vs LeBron James & Kyrie Irving. Kyrie zakończył serię, zaliczając 27,1 punktów na mecz i będąc jedną z najlepszych drugich opcji w Finałach od czasu mistrzostw Shaquille’a O’Neala i Kobiego Bryanta.

Curry w najważniejszym meczu swojej kariery, w meczu, który miał szansę pchnąć swoje topniejące ‘legacy’ z tweetów żony, znów na stronę mistrzowskich pierścieni, oddał więcej rzutów (19), niż zdobył punktów (17) i miał tylko dwie asysty. Drugi ze Splash Brothers Thompson dodał 14 punktów, ale nie trafił ośmiu trójek (2/10), Curry aż dziesięciu (4/14) i po kompromitujących błędach w pierwszej połowie (10 trójek Warriors), od trzeciej kwarty Cavaliers zdecydowanie poprawili krycie w akcjach typu split-screens bez piłki. Doszło nawet do tego, że na osiem minut przed końcem meczu Tyronn Lue zdjął z boiska Irvinga i Love’a i za moment jego niski zespół zaczął tak jak Oklahoma zmieniać krycie na każdej zasłonie bez piłki. Warriors zdobyli jednak szybko pięć punktów i najpierw Irving, a potem Love wrócili do gry.

James był oczywiście na parkiecie przez cały czas. Nie było go na boisku tylko przez 71 sekund tego meczu. W końcówce, kiedy resztki swojej energii zużywał na obronę i kontrolowanie piłki, przyszli mu z pomocą, ci których na końcu potrzebował, żeby zdobyć tytuł. Najpierw Irving, a potem cichy bohater tego meczu Kevin Love, który przyszedł do gry z animuszem skrzydłowego z lat 80-tych, przestawiał ludzi w walce o piłkę na deskach (14), nie trafił kilku rzutów (9 punktów), ale nie bał się nic a nic i aktywnie szukał mis-meczów w post-up. Na koniec jego posiadanie w obronie na Currym stało się równie popularnym vinem, jak jedno z jego złych posiadań przeciwko Warriors w sezonie regularnym.

To niesamowita rzecz, którą zrobili Cavaliers, ale na koniec wszystko sprowadza się do LeBrona Jamesa.

“All against odds” powtórzył dwukrotnie w wywiadzie pomeczowym, wcześniej płakał leżąc na boisku, a potem gryzł się w język, odbierając nagrodę bezdyskusyjnego MVP. Zaliczał średnio w Finałach 2,6 przechwytu i 2,3 bloku, obok swoich typowych, topowych 29,7 punktów, 11,3 zbiórek i 8,9 asyst. Liderował Finałom w każdej z tych pięciu kategorii, grając 46, 43, 43 i 47 minut w czterech ostatnich meczach serii. Trudno wymagać od koszykarza NBA, aby mógł robić więcej – miał razem aż 12 bloków i 11 przechwytów w czterech ostatnich meczach. Po meczu nr 6 został pierwszym zawodnikiem w całej historii NBA, który miał dwa z rzędu mecze na minimum trzy trójki, bloki i steale. Ostatniej nocy dołożył do tego kilka kolejnych spektakularnych bloków na Currym i Iguodali.

 

“When you really learn to play the game, you’re past your peak.” – powiedział w 1972 roku Jerry West, który 9 razy przegrał Finały, zanim kilka miesięcy po tych słowach zdobył swój pierwszy tytuł. Nie miał racji w przypadku dopiero 31-letniego Jamesa, który jest 3-4 po aż siedmiu wizytach w Finałach na przestrzeni 10 ostatnich lat, ale w wieku 31 lat ma tyle samo tytułów, co Jordan.

To była najlepsza z wersji LeBrona, jakie oglądaliśmy przez lata – był liderem na boisku i poza nim, był przykładem dla reszty graczy, motywującym w trudnych momentach, zimnym kunktatorem w końcówce meczu nr 4 i na parkiecie wszystkim czego chcesz od profesjonalnego koszykarza.

He’s the King.

 

Poprzedni artykuł25 ruchów, które latem powinni wykonać San Antonio, Houston, Dallas, Memphis i New Orleans
Następny artykułMistrz Richard Jefferson ogłosił koniec kariery

114 KOMENTARZE

  1. Brawo dla Green’a brawo dla Splash brothers za genialny sezon ale Playoffs wyjaśniło przede wszystkim że to Drey jest najważniejszym graczem Warriors że Curry nie jest graczem z półki LEGEND całe PO zagrał na średnim poziomie z przebłyskami bez żadnej dominacji,nie jest liderem nie ciągnie zespołu szanuje go nie lubie i to bardzo ale szanuje.Mówiłem cały czas Curry to nie ten poziom…Dobra walić to MAMY MIŚIA MAMY TO LeBRAAAAAN ZROBIŁEŚ TO CHŁOPIE.

    0
          • Porównuj dalej Currego do LeBrona proszę bardzo ja się nie mieszam w omawianie takich bredni

            0
          • W październiku mówiłem curry będzie ssał w PO wiec to nie jest tak ze teraz nagle po tym Meczu mnie wzięło na krytykę

            0
          • W kolejnym sezonie Warriors nie będą cisnęli jakiś rekordów do ostatniego meczu sezonu. Może Curry nawet dostanie wolne w trakcie RS. Będą robić wszystko by na playoff był zdrowy i wypoczęty (w tym roku w czasie PO doznał kontuzji, tak przypominam). Nie skreślałbym go w żadnym wypadku, bo jeszcze ma trochę prime przed sobą.

            0
          • Curry ma dopiero 28 lat od 21 roku życia jest w nba i juz ma się oszczędzać? To jest dopiero słabe z tego co wiem to 29/30 letni LeBrona z większym przebiegiem w nba nie miał wyboru i musiał ciągnąć zespół w obu częściach sezonu.Tego typu argumenty jeszcze bardziej utwierdzają mnie w przekonaniu ze tak wielki nie jest i te wspomninki z RS gdy mówiono dajcie mu kilka sezonów na dojście na szczyt all time są śmieszne.Ale dobra nie chce mi sie więcej gadać bo i tak macie swoje racje i widzicie w nim nie wiadomo kogo

            0
          • @ I love basket
            Ale chłopie co Ty porównujesz obudowanego jak maszyna Jamesa, który jest chyba jakimś robocopem, że gra tyle lat na takim poziomie bez urazów do Stephena Curry’ego, który jak na koszykarza jest mizernej postury? Wiadomo, że ten drugi będzie miał większe problemy ze zdrowiem, chyba wiesz dlaczego. Nie każdy w tej lidze jest labolatoryjnie modyfikowaną bestią jak LBJ. Nie było jeszcze w historii tej gry, a może i sportu większego i lepszego atlety niż Lebron.

            0
          • Teraz pytanie dlaczego LeBron taki cyborg bez kontuzji nigdy ?;) Przypominam że Curry ma za sobą dosyć poważne kontuzje kostek, może więc się oszczędzać i jest to uzasadnione. LeBron rozpoczął “dobry” trend oszczędzania się – niech reszta ligi idzie ta drogą.:D Hmm jak LeBron miał 29/30 lat to nie grał w Miami z Wadem i Boshem?

            0
  2. Od 13 lat kibicuje Cavaliers. Byłem z nimi w tych dobrych jak i złych chwilach i czuję jakąś emocjonalną więź zarówno z tą organizacją jak i tym miastem, choć nigdy tam nie byłem. To jest chyba najpiękniejsze w sporcie.

    To napięcie w końcówce meczu było nie do wytrzymania, a po ostatniej syrenie to puściło. I kurde stary chłop jestem, a łza się polała.

    Jest mi jednak głupio, że w pewnym momencie zwątpiłem w Lebrona, że pomyślałem, że jest ‘done’. Że nie potrafi być już tak dominującym graczem, który będzie przesądzał o mistrzostwie. On wciąż to ma.

    Kyrie Irving z kolei udowodnił to czego się po nim spodziewałem. To jest ‘big stage player’, a on ma dopiero 24 lata.

    Chciałbym tu napisać o każdym, którzy się przyczynili do tego mistrzostwa (Tristan, J.R, Jefferson), ale nie będę się rozpisywał. Zrobili to. Oni to zrobili. Lebron dotrzymujesz obietnic.

    0
  3. Brawo dla Cavs. Wygrana zasluguje na szacunek. GSW przegralo jednak rowniez z samym soba, z kontuzjami i zmeczeniem, biciem rekordu zwyciestw w RS, graniem ciezszych serii na zachodzie, zelaszcza z Oklahoma. Wlasnie dlatego jest tak ciezko powtorzyc sukces rok po roku

    0
    • Też o tym myślałem i tym większy respekt dla Bronka. Po GSW było widać, że to 2gi długi sezon z rzędu i nie dawali rady. za duże obciążenie. LeCyborg jest 6 lat z rzędu w finałach, 6 sezonów z rzędu po ok 100 gier i nie tylko nie widać po nim zmęczenia, znużenia, kontuzji, ale z roku na rok wydaje się być coraz lepszy. Nie jest facet z tej planety, Faceci W Czerni mają na niego oko.

      0
  4. Mecz jak wszyscy widzieliśmy obfitujący w wielkie emocje, G7 pełną gębą, mimo, że (chyba?) ze względu na zmęczenie graczy często przypominał “błotne zapasy”.

    A propos zmęczenia – LeBron w IV kwarcie jechał już tylko na oparach oparów energii i na prawdę nie wiem skąd znalazł w sobie jej resztki i dotrwał/ przeżył/ dociągnął mecz o wszystko w tym sezonie – patrz TEN blok w końcówce (siła woli?), kluczowy tak samo wielka(!) 3ka Irvinga.

    Tak, w tym momencie wypada docenić grę Kyrie’go, że absolutnie nie pękł w tych Finałach i był realnym wsparciem, nie tylko na papierze, ale takim jakiego LeBron potrzebował – Uncle Drew dał radę!

    Co jeszcze zapamiętam po tej nocy? Mam problem z Green’em, bo miewa mecze wybitne jak dzisiaj ale jego skuteczność za 3pkt traktowałbym raczej w kategoriach “fluke” niż pewnika, na którym można opierać założenia przedmeczowe..

    Pewnie jak wielu z nas nie mogę uwierzyć, że TO się wydarzyło na prawdę, że to nie scenariusz kiczowatego (prawie od początku wiemy, że będzie happy end:) filmu ale historia, która tworzyła się na naszych oczach – WE’RE ALL WITNESS!!! :D

    Gratulacje dla GSW, że stworzyli fantastyczne widowisko i oczywiście dla CLE na czele z LeBronem za niezapomniane Finały!

    0
  5. No ale ogólnie brawo, Drużyno 6. Gracza. Myślałem, że posypią się komentarze, że to Silver załatwił GSW, względnie Bronisław się dopingował, a Jarosław Kaczyński miał za złe. A tu proszę – święto koszykówki:-)

    0
  6. Wiele osób tutaj wraz z autorami jara się wyczynem Brona z jakimś tam wsparciem sidekickow, a prawda jest taka ze to bardziej GSW przegralo te finaly nimz CLE je wygralo. Naturalny, zgodny z jakoscia obu druzyn stan utrzymywal sie do konca G4. Pozniej jednomeczowa absencja Draya, a nastepnie jego problem z powrotem do rytmu (o kur…musze sie pilnowac teraz na maa bo od razu wykece) z jednej strony potwierdzily jak wartosciowym jest graczem, a z drugiej rozwaliły mocno nadwyrezony rekordowym (takze rekordowo wykanczajacym) sezonem i mega trudnymi PO balans druzyny. Balans, ktory w przypadku tak misternej maszyny jak GSW byl kluczowy. Dlatego rozczarowuje mnie wynik tych finalow bo zamiast Koszykowki przez wielkie K, na ktora sily zwyczajnie sie skonczyly wraz z G5, wygral pozbawiony finezji iso-hero-ball. Dlatego uwazam, ze glupota jest gadanie o Durancie w GSW – po jaka cholere?? Ktos ma pomysl po co im kolejna maszyna do punktowania?? Bezsens. Rozsądne zarzadzanie czasem i silami druzyny – jak przed rokiem – i sa nie do pokonania, nawet ze slabowitym Barnesem. Z calym szacunkiem ale dywagacje Chlopakow z Palmy, ze byc moze Curry ma juz swoj prime za soba, ze ich tytul z zeszkego roku w swietle tego co wczoraj to wlasciwie sie nie liczy – bardzo przepraszam ale to jakies totalnie sportowo-tabloidowe tezy. Jakbysmy nie widzieli jak oni graja kiedy sa na silach i poukladani czyli przez 1,95 sezonu praktycznie bez przerwy. To jest kur.a malo? To uprawnia do takich tez? Sorry:)
    Jedyne co to trzeba Bronowi oddac – zasluzyl, naprawde samodzielnie zasluzyl na to jak nikt. Niech ma. Ale przewidywania, czy zdobedzie 4, 5 czy 6 tytulow to znow jakas fantastyka jest. W tym sezonie mial szczescie, ze GSW bardziej sie przylozylo do rekordu w RS. Za rok tego bledu nie powtorza. A jak im cos nie wyjdzie nawet to zaraz jakas OKC albo SAS go zdejma. Niestety realnie rzecz biorac to byl jego ostatni tytul i przynajmniej pieknie, acz moze zbyt melodramatycznie, ze w takich okolicznosciach go zdobyl. Caly ten sezon jak jakis amerykanski film o sporcie byl. Mam nadzieje, ze kiedys po latach nie okaze sie, ze byl rezyserowany.

    0
    • Zgodnie z “jakością drużyn “, to OKC przegrało serię z Warriors, niż ci ostatni ją wygrali. Chcieli bić rekord? Ich problem. Green dal dupy, bo się podjaral jak w podstawówce? Jego problem. A z tym rezyserowaniem, to trochę słaba uwaga. Delikatnie mówiąc.

      0
      • Z ta roznica, ze w G5 w OKC nie byl zawieszony Durant czy Westbrook i nie wrocil na dalsze 2 mecze odmieniony i zdemotywowany. W grze OKC nie bylo takich sytuacji, nic tak takiego sie spektakularnego nie zmienilo w trakcie serii, wiec blizej mi do stwierdzenia, ze to jednak GSW ich pokonali swoja gra.

        Byc moze z tym rezyserowaniem to byla slaba uwaga, ale tez wszyscy tu zyjemy troche lat na swiecie (30? 40?) zeby wiedziec, ze takie rzeczy w sporcie sie dzieja. A NBA do tej pory nie jest szczytem transparentnosci w porownaniu do innych lig (vide doping). Mozliwe, ze po prostu nie ma potrzeby nadmiernej kontroli poniewaz wszystko odbywa sie ‘po bozemu’- tego sie trzymajmy.

        Tyle bylo w tym sezonie GSW dramatycznych monentow trzymajacych w napieciu do konca: rekord zwyciestw do pobicia w perspektywie 2 meczow z SAS i 2 z MEM grajacych o zycie, kontuzja Curry’ego i zespolowe motywiwane orzez Greena wyciagniecie serii z HOU, wielki powrot Curry’ego i rozbicie POR, nieslychana, wlasciwie przegrana seria z OKC…. Ile razy sie uszczypneliscie zeby sprawdzic czy to faktycznie sie dzieje? To ze nie zakonczyli tego wszystkiego miskiem jest jakies takie bezsensowne , ale moze bedace wlasnie dowodem na brak rezysera, bo happy endu nie bylo:) Dziwny, ale niezapomniany i magiczny sezon.

        0
    • Gościu, czepiasz się chłopaków z Palmy o “dywagacje” na temat Curry’ego i jego przyszłości, po czym piszesz, że to był ostatni tytuł LeBrona. Mistrz konsekwencji. Odpocznij, odetchnij, zdystanuj się. I idź być trollem gdzie indziej. Pzdr.

      0
      • Realnie oceniam mozliwosci i szanse obu graczy indywidualnie ze wzgledu na ich wiek, a takze ogolnie sposob organizacji druzyn, w ktorych graja oraz model koszykowki, ktory wdrożyły. Jesli dla Ciebie to trolling to polecam pierwsze z brzegu ogolnodostepne polskie forum dla zahartowania.

        0
  7. Gratulacje dla Cavs! Dla LBJa! I dla Cleveland przede wszystkim.

    Nie chcę umniejszać sukcesu Mistrzów ale nie można zapomnieć, że Curry grał z kontuzją. Nie był w rytmie i to, że trafiały mu się lepsze mecze przeplatane gorszymi nie powoduje, że czasami kontuzje miał, a czasami jej nie miał, tylko że czasami czuł się lepiej i siedziało, a czasami gorzej i nie siedziało!

    To jest wielkie zwycięstwo LBJa. Ten Finał pokazał jak ważnym graczem jest Irving i jak go zabrakło rok temu.

    Jednocześnie uważam, że to bardziej GSW przegrali niż Cavs wygrali. Oczywiście Ci drudzy zrobili wszystko, żeby Warriorsi przegrali ale jednak tak to dla mnie wyglądało.

    LBJ jest obecnie najlepszym koszykarzem na świecie, a zdrowy Curry najbardziej niesamowitym.

    PS1. Dobrze, że ten G7 był. Dobrze, że był tak dobry jak był. Bo wcześniej, pomijając narrację, to nie było niczego!

    PS2. Zwycięstwo Cavs spowodowało, że już teraz ciepło myślę o tych finałach. A jeszcze przed meczem nr 6 nawet nie chciało mi się już oglądać tego wątpliwej jakości spektaklu

    0